Postautor: Thor » 09 lip 2016, 22:35
Psrus zauważ proszę, że;
1. historia ewolucji jest nie do udowodnienia, ponieważ nie byliśmy w przeszłości tak odległej jak 6 mld lat temu i nie mamy żadnych urządzień zdolnych przenieść się w czasie i zobaczyć to, zarejestrować owe procesy ewolucyjne, tak więc dla sceptyka i niewierzącego w zasadzie teoria ewolucji i teoria stworzenia są tożsame, nieudowadnialne na gruncie naukowym tzn. obserwacyjnym; to że jakaś teoria próbuje interpretować istniejące znaleziska i powiązać je między sobą na sposób przyczynowo-skutkowy nie oznacza jeszcze, że jest prawdziwa.
2. mamy znaleziska archeologiczne, które potwierdzają, że był okres, gdy obszary lądu były pod wodą; zauważ że dziś ewolucja to nie to samo co koncept Darwina; dziś w "ewolucję" wprzęga się takie zjawiska jak uderzenie meteorytu, który spowodować miał wyginięcie większości gatunków, rozpad naszego ksieżyca, albo uderzenie innej planety w Ziemię i powstanie księzyca, albo ewolucja skokowa, czyli przez miliony lat gatunek jest stabilny i się nie zmienia, a następnie wciągu dziesięcioleci powstaje nowy totalnie gatunek. To wszystko w zasadzie jest nieudowadnialne, to tylko spekulacje mające jakoś tam wyjaśnić to, co widzimy w skamielinach
3. biblia w Rdz. 30 nie opisuje praw dziedziczenia, ona przedstawia tylko pewne zdarzenie, które może mieć taki sam wydźwięk jak np. miedziany wąż Mojżesza. W każdym razie przynajmniej nie jest to jedyna możliwa interpretacja tego fragmentu
prawa dziedziczenia to skomplikowana materia, w której w grę wchodzi rachunek prawdopodobieństwa a więc pewnego rodzaju losowanie. w dodatku genetycy mówią, że oprócz dziedziczenia genetycznego jest też dziedziczenie epigenetyczne tzn. poprzez wewnętrzne środowisko biochemiczne komórki, są np. doniesienia, że lęk (zachowanie) na jakiś podziec wytworzony u samiczki przenosi się bez uczenia przez naśladownictwo na spłodzone potomstwo po tym fakcie wyuczenia się - w sposób czysto biologiczny - komórkowy. Tak więc sorki, ale to są zjawiska bardziej skomplikowane. Miałem genetykę przez cały jeden rok w szkole, to cosik wiem.
Ja pokazałem coś innego. Że bibię uznaje wierzący za prawdziwą, ponieważ tak Bóg mu objawia informację o biblii, bo wierzący ma bezpośrednią relację z Bogiem. Wiele archeologicznych wykopalisk potwierdza np. chronologię biblijną tą np. odnośnie panowania królów, władców. Czasami bywało tak, że biblia opisywała zjawiska i zdarzenia oraz królestwa, których archeologowie nie znali i kwestionowali przez to biblię, a dopiero po czasie odkryli, że jednak takie królestwo czy król faktycznie istniał bo znaleźli pozabiblijne dowody w postaci inskrypcji na murze. To dość ciekawe, że archeolodzy wolą jakieś nieznane, nie wiadomo przez kogo zrobione inskrypcje, papirusy pogańskie i przyjmują to za prawdę, gdy taki obiekt znajdą, to co tam pisze, ale z góry negują zawsze to, co podaje biblia, choć biblijne zapisy przecież sięgają tysiące lat wstecz. A nikomu z nich przychodzi do głowy, że być może np. biblia i te papirusy pogańskie opisują jakieś legendy a nie fakty rzeczywiste..... Tak to właśnie z nauką wygląda. Ja jako wierzący widzę to jako pewnego rodzaju władanie szatana, który podpowiada niewierzącym w Boga, że wszystko co pogańskie to jest prawda i wszystko co inaczej przedstawia historię dziejów ludzkich niż w Biblii to jest prawda, a biblia to jest gówno prawda, taka pisanina albo fantastyka starożytnych, jak mitologia grecka.
Zdumiewa mnie takie podejście oto, że jeśli cos w biblii wydaje się niewiarygodne, albo wiemy że są pewne warianty słów w jednym miejscu w kilku manuskryptach, to znaczy że cała biblia, każdy fragment i każdy w niej przekaz jest fałszywy, niewiarygodny.
Gdyby tak było, to wystarczyłoby przyłapać Psrusa albo Fryderyka na jednej pomyłce w jednej wypowiedzi z całego życia i stwierdzić "autorytatywnie", że Fryderyk i Psrus nigdy nie istnieli, albo wszystko co mówią jest niewarygodne, nawet to ile mają lat i jak się nazywają, albo gdzie mieszkają, no bo gdzieś tam kiedyś się pomylili w jakiejś sprawie np. że herbatę parzy się nie 10 minut ale 20 minut.... Kapujesz o co mi chodzi?
już raz to pisałem: biblia nie jest podręcznikiem do chemii, biologii czy fizyki. biblia zawiera słowa Boga, ale także słowa ludzi. Tylko nieliczne księgi czy raczej ich fragmenty zostały podyktowane słowo za słowem przez Boga, jak np. Apokalipsa a wniej listy Boga do kościołów.
jest taka bardzo mądra paremia żydowska:
"Cztery bywają rodzaje tych, którzy siedzą przed mędrcami: gąbka i lejek, filtr i sito. Gąbka, bo nasiąka wszystkim. Lejek, bo co weń wleją, to wychodi. Filtr, bo przepuszcza wino, a zostawia osad. A sito, bo odsiewa grubą mąkę, a zostawia najprzedniejszą."
Awot 5,18
obawiam się, że sceptycy biblijni nawet ci wierzacy to takie gąbki, lejki albo filtry. po prostu cokolwiek by w mózg nie wlać, to zostają w nim albo pierdoły nieistotne, albo nadmierne szczegóły które zasłaniają to co najważniejsze, albo nic nie zostaje, wszystko ulatuje.
"Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać" (Dzieje 15,10)