pozytywista pisze:Ale po co mieszkać na marsie? Tlenu tam nie ma a fasoli też tam nie zasadzisz. Koszty prowadzenia jakiejkolwiek bazy czy działalności czegokolwiek na marsie byłyby tak wywindowane w kosmos że bez celu, sensu i opłacalności.
Jest taki program na przyszlosc by skolonizowac Marsa zrobic to jako reality show. Maja Do byc specjalisci, ale rownież zwyczajni ludzie. Tlen mozna zawsze otrzymac na Marsie z jakis reakcji fizycznych i skal. Trzeba przebadac dobrze planete, wyposazyc ludzi i powoli usamodzielnic taka kolonie do nastepnej dostawy. Napewno musialaby byc utrzymywana z Ziemi i nie byc rentowna a chlonna. Co pozniej to malo wazne, problemem bylyby choroby, samopoczucie, konflikty, trzeba by to niezle zaplanowac ale Sama ciekawosc czy takie wydarzenie mogloby na siebie zarobic medialnie.
Co do Cosmo, to skad Ty mozesz wiedziec czy Sa ograniczenia do predkosci swiatla. Znam kilkanascie eksperymentow ktore obalily Ta teorie i sugeruja ze grawitacja to sila stala... Nie ma predkosci, poprostu jest. A to już cala teorie zachowaniami masy i wzglednosci oraz pol obecnej nauki lacznie skwarki i inne bajki wyrzuca do kosza... nauka to lobby i duze pieniadze ktorych nikt latwo nie odda. W imie interesow, przekonan. To dzis w 50% nowa religja oparta na teoriach i bajkach. Reszta to nauka ktora rozwija, jest potwierdzona i stosowana, ja na teiriach nie bazuje... To nie inni maja dowiesc ze taka teoria nie jest prawdziwa, tylko ci co ja tworza maja dowiesc ze teoria jest prawdziwa... dopiero potem mozna z niej wyciagac nowe wnioski czy teorie.
Wiec rzucajac paroma sloganami nie utozsamiaj sie z madroscia.
Co do samego Marsa, kiedys widzialem go na niebie jako tarcze a nie jaj gwiazde. To zalezy od polozenia Ziemi. Zazwyczaj po Ksiezycu najwieksza tarcze na niebie ma Jowisz, widac go jak gwiazde po Ksiezycu i Jowisz najjasniejszy Objekt na nocnym niebie.
Tarcza Marsa czy Wenus jesli Sa Po tej samej stronie od Slonca moga byc juz golym okiem widoczne jako planeta... Wenus niestety jest planeta blizsza Slonca wiec kiesy jest bliskosc Ziemi widac tylko ciemna strone, Mars krazy dalej wiec widac go swietnie. Kilkanascie lat temu mialem okazje obserwowac Marsa wieczorem kiedy znajdowal sie blisko Ziemi.
Wiekszosc ludzi nie zdaje sobie sprawy jak male sa planety w ukladzie Slonecznym do odleglosci miedzy nimi, np gdyby Ziemie przyrownac do ponaranczy to Slonce znajdowaliby sie 3 km dalej... gazowe olbrzymy czy Pluton sa bardzo bardzo daleko... nie sa kolo siebie jak w atlasie bo kartki by nie starczylo. Pomiedzy ukladami Sa ogromne przerwy... miedzy galaktykami, nie mowiac juz o atomie ktorego materialne jadro i elektron ktory tworzy atom to w zasadzie 99.9999% proznia... materia to proznia, a materii wiele w kosmosie nie ma. Pewnies Cosmo tego w ksiazce czy w tv nie widzial. Z tego mozna juz wysnuc milion teori nawet jak takie ze Nasz widoczny swiat stanowi atom budujacy inny swiat. Predkosc i wielkisc sie nie liczy no w makro swiecie reakcja jest wolniejsza. Wiec i inne obserwacje...
To jednak takie gdybania, ja swoje odpowiedzi mam i wiem, ze to co obserwuje jako swiat nie konczy sie na materii. Uwazasz ze jestem zamkniety w swoim swiecie? A skad wiesz skad moje wnioski czy obserwacje pochodza, wchodzisz i oceniasz ludzi, a może to czegos potrzebujesz? pytasz co sadze o nauce, wiec mowie nie gdybam wiem ze to sciema i de tacy ludzie robia na was kase... oni o tym wiedza, ty nie wiesz. Nie wiem po co mi teoria Big Ben, moge wymyslec inna masowa teorie, im wiecej osob uwierzy w bajke tym lepsza teoria... Nie masz żadnych dowodow oprocz tego co Co ktos wrzuci w eter.
Ja wiedze czerpie z obserwacji otaczajacego świata duchowego, mentalnego jak i fizycznego. To calkowicie pokrywa się po jakims czasie z glownym przeslaniem Biblijnym czy Ewangeli.
Sa jeszcze rzeczy niematerialne, doswiadczenia indywidualne, sfera duchowa.
Wiec dla mnie to nie jest ograniczony swiatek, ograniczony swiatek to taki ktory jest przewidywalny i sterowalny, a od Ciebie juz sama aura bije ze mozna przewidziec po Co pytasz, po Co wchodzisz i co karmisz w sobie.