Odejście od Boga naszych, prywatnych "mężów Bożych"

Miejsce w którym możemy postawić nasze pytanie, dotyczące życia, wiary, moralności, chrześcijańskich postaw, itd.
Awatar użytkownika
21112
Posty: 312
Rejestracja: 20 kwie 2010, 21:38
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: Female
Kontaktowanie:

Odejście od Boga naszych, prywatnych "mężów Bożych"

Postautor: 21112 » 18 maja 2015, 21:14

Witajcie!

Chodzę od jakiegoś czasu z jednym przemyśleniem. Nie mam komu się wygadać więc pomyślałam o Was - zwłaszcza, że ciekawa jestem Waszych doświadczeń.

Odwiedziłam niedawno mój, można powiedzieć, rodzinny zbór. Nie byłam w nim od kilku lat, ale w sercu trzymałam wspomnienia - zwłaszcza osób, które były dla mnie świadectwem i prowadziły mnie do Boga. Co się okazało? Prawie każda z tych osób już nie jest wierząca (albo jest poza kościołem czego w sumie nie potępiam, trochę mnie to tylko dziwi).

Było to dla mnie ogromnym szokiem. Wtedy gdy byłam "świeżakiem" wydawało mi się, że ich wiara jest i będzie nie zachwiana.

Mam takie wnioski: bycie z Bogiem jest trudne. Musimy być czujni. W zborze szukajmy przede wszystkim Boga a nie ludzi.

Mieliście podobnie? Skojarzyło mi się to z Akihilionem - chociaż to "tylko" tutaj.


Awatar użytkownika
markulus
Posty: 4247
Rejestracja: 13 lis 2008, 09:18
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Wawa
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: markulus » 18 maja 2015, 22:13

21112 pisze:Mam takie wnioski: bycie z Bogiem jest trudne. Musimy być czujni. W zborze szukajmy przede wszystkim Boga a nie ludzi.

Trudne to jest życie pod prawem :(
Kiedy nie jest głoszona ewangelia ludzie nie wytrzymują presji nie dziwię się ze odchodzą


"Prawo jest dla tych, którzy sami siebie uważają za sprawiedliwych, aby upokorzyć ich pychę. Ewangelia jest dla zgubionych by podnieść ich z rozpaczy"
- C.H.Spurgeon -
http://noweprzymierze.org
OlaBoga
Posty: 52
Rejestracja: 15 sty 2014, 01:05
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Śląsk
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: OlaBoga » 19 maja 2015, 20:12

Jest trudne. Ja już miałam kilka wpadek. I nie potrafię pojąć jak to możliwe, skoro Bóg tyle razy odpowiadał na moje pytania i tyle razy dawał mi znać co powinnam robić. Zawsze wydawało mi się, ze jak już "złapię kontakt" ze Stwórcą - to nie upadnę i nie odpadnę. Ale życie zweryfikowało moje myślenie :/


Awatar użytkownika
markulus
Posty: 4247
Rejestracja: 13 lis 2008, 09:18
wyznanie: Protestant
Lokalizacja: Wawa
Gender: Male
Kontaktowanie:

Postautor: markulus » 20 maja 2015, 22:32

OlaBoga pisze:Zawsze wydawało mi się, ze jak już "złapię kontakt" ze Stwórcą - to nie upadnę i nie odpadnę. Ale życie zweryfikowało moje myślenie

zadaj sobie pytanie na kim się skupiasz jak już "złapiesz kontakt" ;)


"Prawo jest dla tych, którzy sami siebie uważają za sprawiedliwych, aby upokorzyć ich pychę. Ewangelia jest dla zgubionych by podnieść ich z rozpaczy"

- C.H.Spurgeon -

http://noweprzymierze.org
Awatar użytkownika
21112
Posty: 312
Rejestracja: 20 kwie 2010, 21:38
wyznanie: Brak_denominacji
Gender: Female
Kontaktowanie:

Postautor: 21112 » 21 maja 2015, 22:12

Vrijer jak najbardziej zdaję sobie sprawę z tego, że odejście z kościoła nie musi oznaczać odejścia od Boga. Niestety w tym przypadku było inaczej (nie chcę wdawać się w szczegóły, ale mam tę pewność).

markulus pisze: Trudne to jest życie pod prawem :(


Ale jakim prawem? Mieszasz dwie różne rzeczy. Mi tylko chodzi o to, że człowiek wierzy, żyje ewangelią, ale spotykają go trudności i upada (to przecież normalne, nie ma chrześcijanina bez upadku). Bardziej chodzi mi w tym wszystkim o to jak MY (ci, którzy tak bardzo czerpali z łaski jaką jest świadectwo życia brata/siostry ze zboru przyjąć to, że nawet oni upadają i odchodzą. Myślę, że jest to trudne, ale niezmiernie ubogacające doświadczenie.
Dlatego zgadzam się z tym co napisałeś:
Vrijer pisze: Niestety to tylko nasze wyobrazenia o innych, nie wiemy co w kim siedzi, co kto w sobie dusi.


Ja na przykład mam tak, że bardzo inspiruje się ludźmi. Wręcz ich idealizuje gdy widzę co mówią i jak głoszą. Zazwyczaj wychodziło mi to na dobre, ale jakiś czas temu wpadłam w pułapkę porównywania, wstydu i ogólnie myśli typu "gdybym miała życie takie jak X to bym była szczęśliwa. A potem dowiedziałam się że ta osoba X już nie jest z Bogiem. I co? To był dla mnie szok! Od razu w mojej głowie pojawiła się myśl "Boże nikt taj tylko TY możesz być prawdziwym wzorem!". Później pomyślałam o tym co napisałeś o tym jak uległam wyobrażeniom zamiast skupić się Bogu.
Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi.

Oprócz tego naszła mnie inna refleksja. Gdy czytamy Biblie to widzimy, że ciągle ktoś upada - Dawid, Salomon, ap Piotr etc Rzecz w tym co dalej...


Awatar użytkownika
hmhmm
Posty: 1239
Rejestracja: 20 cze 2014, 20:13
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: hmhmm » 23 maja 2015, 02:08

Trudno to jest się do Boga dobrać. Bo się schował. Mówię serio. Nie można Go złapać za nogi czy ręce związać i zatrzymać przy sobie. Z resztą jak się coś od Boga postawi wyżej, jak się Go nie kocha, to tylko kwestia czasu, aż człowiek pęknie jak bańka mydlana. Zwyczajnie, wychodzi to, co człowiek naprawdę ma w sercu.



Wróć do „Pytania o chrześcijańskie życie w Chrystusie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości