Chętnie się odniosę do tematów pobocznych, choć mam nadzieję, że nie przykryje to zachęty, by poznać wspólnoty domowe w moim regionie, jeżeli ktoś z czytelników to czyta to zapraszam do podzielenia się tym tutaj.
KAAN pisze:Zrozumiałem że jesteś w kościele domowym
Powtórzę, żeby nie było nieporozumień, generalnie myślę, że kierujesz się nieco błędnym słownictwem tutaj. Moja wspólnota gromadzi się po prostu w prywatnych domach / mieszkaniach i nie mamy potrzeby najmu sali. Jeżeli kiedyś taka potrzeba się pojawi to będziemy się zastanawiać. Natomiast to już pisałem wyraźnie w innych wątkach, jestem sympatykiem protestantyzmu, a nie protestantem. Zdarza mi się odwiedzać różne wspólnoty domowe, czasami bywam również w protestanckich zborach natomiast regularną społeczność mam na co dzień na zgromadzeniach domowych na terenie Śląska. Czasem gromadzę się u mnie w mieszkaniu, czasem u innych. Owszem, znam braci i siostry w różnych częściach kraju i staram się ich w miarę możliwości odwiedzać.
Pankracy pisze:Nie chodzi o to czy gromadzi się w mieszkaniu, wynajętej sali czy neogotyckiej kaplicy.
Skoro już tak pół żartem pół serio to tak samo jak nie chciałbym mieszkać na co dzień w "neogotyckiej kaplicy" tak samo nie wiem czemu miałbym gromadzić się z braćmi i siostrami w takim miejscu (rozumiem jednak, że to tylko przykład).
Natomiast dziękuję za Twoje spostrzeżenia Pankracy, choć muszę przyznać, że moje spostrzeżenia są inne.
Pankracy pisze:(...) takie domowe wspolnoty jezeli sa calkowicie niezalezne do bardzo czesto konczą albo na herezjach i zwiedzeniu albo na czyjejś chęci do bycia jej przywodca albo na sekciarstwie.
Ile znasz takich wspólnot domowych, w których uczestniczyłeś osobiście i masz takie obserwacje na ich temat? Bo jeżeli znasz takie grupy to daj mi jakiś namiar na nie, choćby w wiadomości prywatnej. Nie chodzi mi o to, że szukam heretyckich grup, tylko zastanawiam się kogo masz na myśli. No chyba, że po prostu wnioski wyciągasz na podstawie różnych wypowiedzi ludzi w internecie. Ja natomiast znam trochę takich grup osobiście to mam obraz z innej strony.
Owszem, wspólnoty domowe są niezależne i to jest słuszne moim zdaniem, ponieważ sumienie każdego człowieka jest niezależne i każdy odpowiada za to, w czym uczestniczy, jak wygląda jego życie, w co wierzy przed Bogiem, ostatecznie sam za to zostanie rozliczony. Więc jeżeli mówimy o zależności, a właściwie powinniśmy mówić o jednomyślności między braćmi i siostrami to powinno to dotyczyć tylko i wyłącznie tych, których to dotyczy. Gromadzę się z braćmi i siostrami i to z nimi mam pole do rozmowy, fundamentów wspólnej wiary, posługi nauczania, usługiwania sobie wzajemnie przez Ducha Świętego. Znamy swoje problemy, widzimy swoje życie. To od nas zależy jak nasza społeczność wygląda, a jeżeli popadniemy w herezje to nikogo nie pociągniemy za sobą. Gdyby to od nas zależeli inni to spoczywałby na nas ciężar, który na nikim nie powinien spoczywać.
Jeszcze co do Twoich spostrzeżeń to dokładnie takie same obserwacje można poczynić w sytuacji, gdy mamy jakieś protestanckie zbory, dla których denominacja lub zwierzchnictwo jest brzemieniem, które łamie sumienie tych ludzi, bo uczestniczą w czymś, w co sami nie wierzą. Parę lat temu byłem w Kościele Baptystów w Zabrzu (rozmawiałem z pastorem długo, przyjął mnie z ogromnym sercem, zjedliśmy obiad ale nie mogłem się zgodzić na nauczanie reformowane). Jednak oni mieli połamane sumienia, bo "centrala" mocno u baptystów dążyła do ekumenii a ten zbór był temu przeciwny. Dla mnie takie hierarchiczne struktury są zbędne. Fundamentem, który ma weryfikować i trzymać nas od herezji jest Słowo Boże i oczywiście nikomu nie odmawiam tego, że takiego fundamentu nie ma. Nie zgadzam się natomiast na to, że moje zgromadzenie trzymając się Słowa Bożego potrzebuje jeszcze "zależności" od kogoś (pytanie kogo?), żeby nie popaść w zwiedzenie.