OD PSYCHOLOGII DO CHRYSTUSA

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

OD PSYCHOLOGII DO CHRYSTUSA

Postautor: chrześcijanin » 11 lip 2009, 00:18

OD PSYCHOLOGII DO CHRYSTUSA
Gary Almy

Kościół zadurzył się nieprzytomnie w doktorach psychologii i psychiatrii, którzy coraz częściej odgrywają w nim wiodącą rolę. Aby otrzymać w kościele stanowisko przywódcze, nie wystarcza dziś dyplom ukończenia uczelni teologicznej, szkoły biblijnej czy seminarium - liczy się stopień naukowy z psychologii. A ponieważ fundament doktrynalny opartego na intuicji przemysłu psychoterapeutycznego stoi w diametralnej opozycji do podstaw doktrynalnych historycznego, prawowiernego chrześcijaństwa, sprawy tej nie można lekceważyć.
Należałoby oczekiwać, że w instytucjach powołujących się na fundament biblijny nastąpi ruch w kierunku od psychologii do Chrystusa - niestety, obserwujemy w nich proces nazywany "integracją". Bliższa analiza pokazuje wyraźnie, że proces ten przebiega w kierunku od Chrystusa do psychologii.
Słowa "od" i "do" to jeden z podstawowych drogowskazów zawartych w Słowie Bożym. Bóg wzywa, abyśmy się zwrócili od ciemności do światłości, od świata do woli Bożej, od kłamstwa do Prawdy, od serca kamiennego do serca z ciała, od niewoli grzechu do służby sprawiedliwości, od fałszywej nauki do nauki zdrowej, od zwodniczych duchów i nauk demonów do wiary.
Dzieje ludu Bożego ukazują, że proceder łączenia nauk pogańskich ze Słowem Bożym nie jest wymysłem naszych czasów. Na przestrzeni dziejów regularnie podejmowano próby łączenia prawa Mojżeszowego z kultem Baala, tańcami wokół aszer i wszelkimi innymi aktualnymi podówczas wierzeniami kananejskimi czy babilońskimi. Słowo Boże nie pozostawia jednak cienia wątpliwości co do Bożej opinii o tego typu "integracji". Druga Księga Mojżeszowa 20,5 to jeden z wielu ustępów Pisma, wskazujących, iż nasz Stwórca i Odkupiciel jest Bogiem zazdrosnym, który nie dzieli się chwałą z innymi.
Filozofia psychoterapii sprzeciwia się nauce Pisma. Gdy zatem chcemy zwrócić się od ciemności do światłości, musi to również być zwrot od poradnictwa psychologicznego do Słowa Bożego, bez względu na to, czy sami byliśmy terapeutą, czy też korzystaliśmy z jego usług.
Biblijna nauka o tym, że każdy z nas został poczęty i narodził się w ciemnościach grzechu, została dziś zapomniana nie tylko ogólnie w Ameryce, ale i w tak zwanych kościołach ewangelikalnych. Duszpasterze i członkowie kościołów nadal wprawdzie podpisują się pod wyznaniami wiary swych denominacji, gdzie czarno na białym wypisano biblijne prawdy o upadku człowieka, praktycznym jednak nauczaniem i postępowaniem wydają świadectwo, iż fakt ten nic dla nich nie znaczy. Coraz częściej dają wyraz przekonaniu, że każdy człowiek rodzi się z iskrą boską, i wystarczy jedynie, iż sprzyjające środowisko, wychowanie, wystarczająca ilość uczucia, własny wysiłek, upór itd. rozdmuchają ją w płomień.

...proceder integrowania nauk pogańskich ze Słowem Bożym nie jest wymysłem naszych czasów...
Człowiek nie może się wyzbyć zamiłowania do gnostycyzmu. Szatan przedstawia ofertę elitarnej "mądrości", która ma dać nam władzę nad okolicznościami, i ani się obejrzymy, a już podążamy w ślady Adama i Ewy. Ukryta wiedza, dostępna tylko dla tych, którzy wspinają się na kolejne szczeble "mądrości", to szatańskie oszustwo, mimo że nierzadko opatruje się ją nazwą "zasad biblijnych". Pismo wzywa, abyśmy żyli według wiary, a nie widzenia, stąd wniosek, iż pewne rodzaje wiedzy mogą być przez Stwórcę zastrzeżone. Nie ma w nas żadnej iskry bożej, którą wystarczy rozniecić. Owszem, zostaliśmy stworzeni na obraz Boży, ale wszyscy bez wyjątku staliśmy się bezwartościowi (Rz 3,12).
Zauważyłem, iż "chrześcijańscy psychologowie" z reguły wychowali się w rodzinach chrześcijańskich. Być może ta reguła ma wyjątki, jak dotąd jednak nie spotkałem się z nimi. "Chrześcijańscy psychologowie" zawsze poza tym składają świadectwo o "przyjęciu Jezusa do serca" już w dzieciństwie. Większość z nich twierdzi, że do rozpoczęcia studiów psychologicznych skłoniło ich pragnienie pomagania ludziom, a chrześcijańskie wychowanie umożliwiło im odróżniać błędy od prawdy podczas całego okresu przygotowań do doktoratu z psychologii. Kiedy zadaję im pytanie, jaką to zatem Nową Prawdę poznali podczas studiów psychologicznych, która nie była obecna w Prawdzie Starej, zawartej w Piśmie, patrzą na mnie z zakłopotaniem i nie wiedzą, co odrzec.

Człowiek nie może się wyzbyć zamiłowania do gnostycyzmu. Lecz ukryta wiedza, dostępna tylko dla tych, którzy wspinają się na kolejne szczeble "mądrości", to szatańskie oszustwo...
Kto prawdziwie przeszedł z ciemności do światła, ten nie będzie się umiał godzić na kontynuowanie pracy doradcy psychologicznego. Chrześcijańscy psychologowie wyobrażają sobie jednak, iż przeszli od światłości chrześcijańskiego wychowania ku jeszcze większej światłości studiów psychologicznych. Ale Pismo nie naucza o przechodzeniu od światłości do większej światłości - jest to natomiast założenie ruchu Nowej Ery, gnostycyzmu; to stare kłamstwo szatana. Kościół tymczasem coraz częściej poddaje się pod przywództwo terapeutów, którzy nie mają świadomości tego, iż narodzili się w ciemności grzechu i że nauka psychologii posłużyła im jedynie do tego, aby tym mocniej ich w tej ciemności spętać.
Amerykański kościół funkcjonuje dziś w warunkach już 25 lat temu określonych przez Francisa Schaeffera jako "postchrześcijańskie". Mimo to są jeszcze w Ameryce miejsca, gdzie zdeklarowanie się jako chrześcijanin pomaga w otrzymaniu lepszej pracy. Spora liczba przedsiębiorstw wciąż używa przymiotnika "chrześcijański" w celu przyciągnięcia klientów; mają nawet specjalne "żółte strony" w książkach telefonicznych. O czymś takim nie może być mowy w Chinach czy Iranie. Nawet wielu niewierzących Amerykanów opowiada się za "kulturą chrześcijańską", postrzegając ją jako najbardziej sprzyjającą człowiekowi. A jednak wśród chrześcijan rośnie przekonanie o konieczności nadania chrześcijaństwu bardziej "ludzkiej twarzy", z myślą zarówno o zwiększeniu zysków, jak i o ogólnej poprawie atmosfery społecznej.
Lecz Pismo ukazuje kościół jako depozytariusza Prawdy Bożej, a naszego Zbawcę przedstawia jako kamień potknięcia i zgorszenie dla wielu. Biblijny wizerunek Chrystusa to nie obraz lidera ruchu kulturowego czy etycznego. Człowiecza potrzeba Zbawiciela i krzyża to dla świata wielkie zgorszenie, a Pismo wprost ostrzega, że głosząc ją możemy się spodziewać nie tylko cierpień, ale i śmierci. Biblia wzywa wierzących, aby nieustannie przypominali sobie, o jakie prawdy wiary powinni walczyć. Wśród wielu innych głosów przestrogi także Juda wskazuje, że niektórzy niepostrzeżenie zeszli z drogi wiary, pyszniąc się sobą i schlebiając innym dla własnej korzyści (w. 4 i 16). Jako chrześcijanie jesteśmy wzywani, by w sprawach nauki wystrzegać się senności umysłu.
Powinniśmy zatem podejrzliwie przyglądać się każdemu nauczycielowi w kościele, który pomija fakt, iż narodził się w ciemności. Wsłuchajmy się i zobaczmy, czy człowiek ten rozumie biblijną zasadę "od-do". Bez wątpienia wielu wiernych kaznodziejów i nauczycieli urodziło się i wychowało w rodzinach wierzących; a kościół doznaje wielkiego błogosławieństwa dzięki rodzicom, którzy wiernie uczą swe dzieci Słowa Bożego. Z drugiej jednak strony kościół musi sobie uświadomić, że Pismo nie daje do zrozumienia, iż rola domu i rodziny jest tak zasadnicza, jak się to dziś podkreśla w kościele.
Piotr napisał: "A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego" (1 P 1,17-19).
Do kogo pisał Piotr, skoro "wartości rodzinne" nazwał "marnym postępowaniem"? Bez wątpienia adresatami jego listu byli w przeważającej części wierzący Żydzi, którzy uciekli z Jerozolimy przed prześladowaniami. Piotr pracował przede wszystkim z kościołem jerozolimskim, a Jerozolima była miastem żydowskim. Tamtejsi Żydzi nie byli tak mocno shellenizowani jak ich rodacy z innych obszarów, i nie ma powodów uważać, że nie wychowali się oni w pobożnych domach, gdzie nauka Pisma i modlitwa były codziennymi zwyczajami.

Pismo ukazuje kościół jako depozytariusza Prawdy Bożej, a naszego Zbawcę przedstawia jako kamień potknięcia i zgorszenie dla wielu...
Słowa Piotra można podsumować tą prawdą: "Bojaźń Jahwe jest początkiem mądrości". Nie warto budować poczucia bezpieczeństwa na fakcie, że wychowaliśmy się z pieśnią "Ojcze, chwała Tobie" na ustach. Nie ufajmy zasługom przodków i własnemu wychowaniu. Nasi przodkowie spożyli przecież zakazany owoc. Izrael nie zachował Dziesięciu Przykazań. Kościół katolicki ścigał hugenotów aż w górach i tam urządził im rzeź. Reformatorzy topili anabaptystów. Purytanie wierzyli, iż Ameryka to Ziemia Obiecana i Naród Wybrany. Dzisiejszy kościół wierzy, że każdy ma zranione serce, a terapeuci mogą je uleczyć.

Nie ufajmy zasługom przodków i własnemu wychowaniu...
Piotr przypomina, w czym powinniśmy pokładać nadzieję: w drogocennej krwi Chrystusa, który jest Barankiem niewinnym i bez skazy. Jak głosi hymn: "Oto fundament wiary mej: Chrystusa prawość, Jego krew". Piotr na pewno pamiętał ów dzień, gdy dał wyraz swemu zaufaniu do tradycji i ciała. Powiedział wtedy mniej więcej: "Ależ Jezusie, Ty nie umrzesz. Patrz, mam miecz i jeśli miałoby Cię co złego spotkać, to prędzej ja pójdę na śmierć w Twojej obronie". Sporo czasu, cierpienia i upokorzeń potrzeba było, aby Piotr zaprzestał przechwałek i zapłakał ze wstydu i przerażenia na myśl o tym, jak zdradził Mesjasza. Gorąca głowa, pewny siebie Piotr koniec końców nie odważył się już powiedzieć nic, jak tylko: "Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję" (J 21,16-17).
Gdy po ukończeniu medycyny w 1968 roku postanowiłem robić specjalizację z psychiatrii, wiedziałem, że fascynuje mnie ona intelektualnie, że podziwiam psychiatrów, których wielu spotkałem na studiach, i że nabyta wiedza psychiatryczna uzdolni mnie do pomocy ludziom. Ale dzięki łasce Bożej dziś widzę już wyraźnie, że wybierając psychiatrię jako sposób na życie Gary Almy zatracił się w zmysłowości, w egocentrycznym pragnieniu tajemnej wiedzy, w zwykłej żądzy władzy i łatwych pieniędzy. Byłem w ciemności, zgubiony w przewinieniach i grzechach. Tylko Duch Boży mógł otworzyć mi oczy; tylko Słowo Boże mogło wywieść mnie z ciemności, tylko miłość Boża sprawia dziś, że drżę o tych, którzy sądzą, że dzięki mistycznej wiedzy Freuda i Junga przechodzą od jednej światłości ku drugiej.
Kościół kupił to kłamstwo - a Jezus wciąż zadaje niepokojące pytanie: "Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" (Łk 18,8).
PsychoHeresy Awareness Letter styczeń/luty 1999.
(Druk za uprzejmą zgodą Wydawców).

Redakcja udziela zainteresowanym prawa przedruku bądź innej formy powielania całych artykułów i ich części (przy zachowaniu wierności przesłaniu tekstu) pod warunkiem zaznaczenia, że tekst pochodzi z Tymoteusza, oraz podania adresu redakcji.
Tymoteusz - Miesięcznik popularno-apologetyczny
Wydawca: Oficyna Wydawnicza TIQVA,
skr. poczt. 2300, 53-413 Wrocław 47

artykul pochodzi z czasopisma: TYMOTEUSZ

Obrazek


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2

Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości