EWANGELIA PRZEGADANA

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

EWANGELIA PRZEGADANA

Postautor: chrześcijanin » 11 lip 2009, 00:23

EWANGELIA PRZEGADANA
T.A. McMahon

"Niejedna droga zda się człowiekowi prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci" (Prz 16,25).
Napisałem kiedyś w naszym biuletynie kilka słów zachęty dla czytelników, aby czas na wspólnych spotkaniach poświęcali zgłębianiu Słowa Bożego. Zdumiały mnie reakcje, z jakimi spotkała się ta króciutka notka. Bo choć wielu poczuło się zachęconych do zainicjowania spotkań biblijnych, to inni wskazywali na liczne problemy, jakie napotykają podczas grup biblijnych, spotkań domowych czy zajęć szkoły niedzielnej. Najczęściej - i jakże słusznie - uskarżano się na to, że uczestnicy takich spotkań przy próbach zinterpretowania i zrozumienia Słowa Bożego nazbyt często odwołują się do mądrości cielesnej, ludzkiej. To problem powszechny, i kto wie, czy nie jest to najskuteczniejsze narzędzie szatana w podważaniu autorytetu i mocy Pisma w życiu wierzącego.
Kiedy po przeprowadzce do Bend zaczęliśmy z rodziną szukać kościoła dla siebie, odwiedziłem również zajęcia szkoły niedzielnej dla nastolatków. Pamiętam, jak zdumiało mnie ewidentne tam uznanie "mądrości" ludzkiej. Prowadząca, czytając z gotowego materiału, przedstawiła pewną fikcyjną sytuację: problem uwikłanego w grzech chłopaka, dla której nastolatki miały znaleźć odpowiednie według nich rozwiązanie. Spośród dwudziestu zaproponowanych przez młodzież rozwiązań jedynie dwa można by od biedy uznać za "biblijne". Znakomitą większość czasu poświęcono na to, aby młodzież mogła się "wygadać", "zwierzyć z własnych doświadczeń" i "podzielić uczuciami" co do sprawy. W rezultacie zostało niecałe pięć minut na przedstawienie, co Biblia ma do powiedzenia na ten temat. A i tak prowadząca zinterpretowała zacytowane wersety zgodnie z poglądem czołowego "chrześcijańskiego psychologa". Byłem już bliski załamania, a tu na dodatek podsłuchałem, jak grupka co bardziej asertywnych młodych ludzi (niskie poczucie wartości im nie grozi!) orzekła, że tak czy inaczej to ich rozwiązania wydają się najsensowniejsze. W tym momencie naprawdę nie wiedziałem już: czy śmiać się (chyba nie, bo sytuacja jest za smutna), czy też płakać (też trudno, bo jest zbyt absurdalna).
Opisane zajęcia szkoły niedzielnej to nic innego jak jaskrawe odbicie tego, co obserwuję na rozmaitych grupach biblijnych, spotkaniach domowych i tym podobnych zajęciach. Zbyt często wolimy posłuchać tego, co sami wymyślimy, niż tego, co Bóg jasno zwiastuje w swym Słowie. Wolimy również z góry uznać to, co jako poselstwo i wolę Bożą przedstawia nam jakiś "autorytet", niż samemu badać Pismo. Ale cóż, historia ludzkości to historia oglądania się na drugich. Jeszcze zanim grzech zdążył skazić ten świat, Ewa już uległa tej skłonności: aby słuchać kogoś, kto wygląda na autorytet, i zawierzyć własnym spekulacjom.

"Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie".
Kol 2,8
W słowach skierowanych przez węża do Ewy były dwa tego rodzaju zwodnicze elementy. Po pierwsze, autorytatywnym tonem podważono Słowo Boże: "Czy rzeczywiście Bóg powiedział...?" Po drugie, w przekonujący sposób zaprzeczono Słowu Bożemu: "Na pewno nie umrzecie, lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło" (1 Mojż 3,1-5). Ewie to się spodobało. Sama też nie próżnowała, myśląc gorączkowo. "A gdy kobieta zobaczyła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła..." (3,6). Ewa posłuchała gadania szatana, a potem dopełniła dzieła własnym monologiem wewnętrznym. Szatan i ludzkie ja współpracowały tu w śmiercionośnym teamie. Partnerstwo to po dziś dzień owocuje fatalnymi skutkami.

ZBYT CZĘSTO WOLIMY POSŁUCHAĆ TEGO, CO SAMI WYMYŚLIMY, NIŻ TEGO, CO BÓG JASNO ZWIASTUJE NAM W SWYM SŁOWIE...
Paweł musiał sporo wiedzieć o zwodniczych i opłakanych konsekwencjach słuchania innych głosów raczej niż Boga. Jego proroctwa w tej sprawie ukazują serce bolejące nad przyszłą zagładą tych, których trzeba uznać za jego duchowe dzieci: "A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich" (1 Tm 4,1); "Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą. Przeto czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was" (Dz 20,29-31).
Paweł w dzień i w nocy nie przestawał ze łzami w oczach ostrzegać każdego z nich. Kiedy myślę o czasach, w których żył, dziwię się nieraz, czemu aż tak się martwił. Być może jego serce bolało najbardziej nie tyle w związku sytuacją jego pokolenia wierzących, co z jego proroczym wglądem w przyszłość i dzieje nam współczesne. Lokalne wspólnoty wierzących z czasów Pawła były bez wątpienia wyczulone na fałszywych nauczycieli i błędne nauki, co wyraźnie widać w listach do Koryntian i Galacjan. W porównaniu z istnym potopem niebiblijnych wpływów, jakim dają się unosić dzisiejsi wierzący, można powiedzieć, że pierwszym chrześcijanom niewiele groziło. Dlaczego więc dziś tak rzadko spotyka się kaznodziejów podzielających serdeczną troskę Pawła?
Duszpasterze z prawdziwie pasterskim sercem są dziś w kropce, a miłując prawdę i pragnąc dla swej trzody pokarmu czystej nauki, muszą się zmierzyć ze straszliwym dylematem: Większość z nich ma szansę nauczania członków swej wspólnoty najwyżej przez 45 minut raz w tygodniu. Jeśli popularnością wśród członków cieszą się także nabożeństwa w środku tygodnia, to czas ten wydłuża się w najlepszej mierze do półtorej godziny tygodniowo. Zestawmy to z faktem, że ogromna i ciągle rosnąca rzesza ewangelicznie wierzących czerpie w ciągu tygodnia minimum dziesięć godzin dodatkowej nauki przez chrześcijańskie radio i TV. Wielu szczerze wierzących nie wyłącza radia przez cały dzień, słuchając go czy to w domu, czy w samochodzie; a wieczorami zaczyna się maraton chrześcijańskiej telewizji. Nie zaprzeczam, że w mass mediach można znaleźć niejeden wartościowy program, jednakże wskutek zwyczaju słuchania, co popadnie, odbiorcy chrześcijańskich mass mediów są dziś narażeni na oddziaływanie najjaskrawszych herezji. Fale radiowe stały się naczelnym narzędziem "odstępowania od wiary", "przystawania do duchów zwodniczych" i "słuchania nauk szatańskich". Wiele owiec karmi się tak ogromną ilością doktrynalnych aberracji (do mass mediów dodajmy książki, czasopisma, kasety audio i video, biuletyny, broszurki itd.), że uznają je za zgodne z nauczaniem swego kościoła (nawet jeśli nie jest!). Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy duszpasterz nie ma szczególnego serca "do walki o wiarę, która raz na zawsze została przekazana świętym" (Jud 3). Jeśli o tę wiarę nie będą walczyć, to pomimo wykładania czysto biblijnej nauki utoną koniec końców w bagnie nauk i praktyk produkcji ludzkiej i szatańskiej. [...]

EWA POSŁUCHAŁA GADANIA SZATANA, A POTEM DOPEŁNIŁA DZIEŁA WŁASNYM MONOLOGIEM WEWNĘTRZNYM...
A jeśli pastor czy inny lider nie zechciałby nauczać i zastosować się do słów Jezusa z Ewangelii Mateusza 24,4 ("Baczcie, aby was kto nie zwiódł"), to odpowiedzialnością każdego wierzącego przed Panem jest posłuszeństwo temu poleceniu. Jeśli jednak w naszym życiu z Jezusem brak elementu duchowego rozeznania, to warto zastosować się do poniższych wskazówek:
(1) Zdać sobie sprawę, że Słowo Boże to Słowo Boże. Nic, co może zaoferować człowiek, nie jest tu w stanie niczego ulepszyć ani niczego istotnego dodać (Iz 55,8-9).
(2) Zrozumieć, że naszym nauczycielem jest Duch Święty (J 16,13) i On jedynie może przed nami odsłaniać Słowo Boże.
(3) Napełniać serce i umysł treścią Pisma. Zaznajamiać się z nim. Czytać wciąż od nowa. Niech czyste, żywe wody prawdy Bożej zmyją zanieczyszczenia myśli światowych i błędnych nauk.
(4) Badać każdego nauczającego, jak to czynili berejczycy (Dz 17,10-11). Trwanie w wierze nie jest owocem ufności względem ludzkiego nauczyciela, choćby nie wiedzieć jak biblijnego. Prawdziwa, pełna przekonania wiara płynie z bezpośredniej znajomości nauczania Biblii i zastosowania go w życiu, dzięki oświeceniu i mocy od Ducha Świętego.
(5) Poświęcać więcej czasu obcowaniu z Panem, poznawaniu Go coraz lepiej przede wszystkim poprzez czytanie Jego Słowa, a mniej poprzez nauczanie ludzi na Jego temat.

"I pokazał mi rzekę wody żywota, czystą jak kryształ, wypływającą z tronu Boga i Baranka".
Obj 22,1
Oprócz osobistego czasu spędzanego z Jezusem najlepszym doświadczeniem pomocnym we wzroście w Panu jest moim zdaniem przebywanie z innymi wierzącymi, skupione wokół zgłębiania Jego Słowa. Grupy biblijne, spotkania domowe, zajęcia szkoły niedzielnej powinny jednak podlegać naszej ciągłej ocenie. Nawet najlepsza grupa biblijna może zejść na manowce i zboczyć daleko od pierwotnego zamiaru i pożytku. Pismo Święte objawia nam przede wszystkim to, co Bóg chce, abyśmy o Nim wiedzieli. Czy każde spotkanie bądź zajęcia opuszczamy z lepszym poznaniem Go? Wiele spotkań, w których brałem udział, zaczynało się wprawdzie od Pisma, ale prędko zamieniało się w wymianę osobistych doświadczeń, prezentację poglądów ulubionego autora bądź dzielenie się subiektywnymi uczuciami co do treści fragmentu Słowa. Jeśli zauważymy na swoich spotkaniach podobne tendencje, starajmy się zachęcić nie do własnych pomysłów czy powoływania się na innych, ale do dzielenia się opartego na innych fragmentach biblijnych, które pomogą wyjaśnić omawiany ustęp. Jeśli chcemy się dowiedzieć tego, co Bóg przeznaczył dla nas do poznania, to niech Pismo interpretuje się samo.

JEŚLI CHCEMY DOWIEDZIEĆ SIĘ TEGO, CO BÓG PRZEZNACZYŁ DLA NAS DO POZNANIA, TO NIECH PISMO INTERPRETUJE SIĘ SAMO...
Mój ojciec-psychiatra (zmarł, gdy jeszcze byłem na studiach) zwykł był mawiać: "Gadanie nic nie kosztuje. Chyba że jest to gadanie psychiatry". "Terapeutyczne" gadanie kosztowało słono już wtedy, w latach sześćdziesiątych; dziś zaś stało się prawdziwą manią, nawet w kręgach chrześcijańskich. Programy chrześcijańskie typu talk-show stają się platformą prezentacji najdziwaczniejszych myśli, jakie kiedykolwiek postały w ludzkiej głowie: myśli dobrych, myśli złych, myśli byle jakich. Chrześcijanie, sącząc z nich rozmaite nauki, nader często będą za nie musieli słono zapłacić. Jak bowiem wyszacować to, co odciąga nas od skarbu prawdy Bożej? Czy nasze "spotkania biblijne" aby na pewno nie przypominają audycji typu audio-tele? Czy opiniom tak zwanych autorytetów i rzekomych ekspertów nie poświęca się na nich więcej czasu niż jasnym, natchnionym pismom proroków i apostołów?
Świeckie programy talk-show bazują w głównej mierze na rozwiązaniach psychologicznych. Podobnie dzieje się w chrześcijańskich programach z udziałem telewidzów. Częstokroć są one wręcz sponsorowane przez słynne "chrześcijańskie" kliniki psychiatryczne lub lokalnych "chrześcijańskich" psychoterapeutów. Programy te zazwyczaj w centrum stawiają człowieka. Oglądając je, warto spojrzeć na zegarek i policzyć, ile czasu poświęca się człowiekowi i jego problemom, a ile czasu przeznacza się na poznanie osoby, przymiotów i przykazań (J 14,15) Jezusa Chrystusa. Jeśli nie przepadamy za chrześcijańskimi talk-show, zastosujmy ten sam test na naszym spotkaniu biblijnym. Drogi tego świata w zadziwiający sposób wkradają się do kościoła, nawet jeśli jesteśmy przekonani, że nie jesteśmy ze świata.
Choć odstępstwo może się nam chwilami wydawać nie do pokonania, to łaska Boża jest w stanie utrzymać nas na dobrej drodze. Choć zalewa nas potop niebiblijnego zwiedzenia, zagrażający owocnemu życiu w Jezusie, to Jego łaska jest dostępna dla każdego i łatwo może uwolnić w naszym wnętrzu rzeki wody żywej, jak nam On obiecał (J 7,38).
Modlimy się o to, ażebyście pragnęli Słowa Bożego rozświetlanego przez nauczanie Ducha Świętego, tak aby nieustannie omywało ono wasze serca i umysły. To najpewniejszy sposób, aby poznać Jezusa i kroczyć za Nim. O tym też jest mowa w Ewangelii Jana 8,31: "Jeżeli wytrwacie w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie".
The Berean Call listopad 1994.
(Druk za uprzejmą zgodą Wydawców).

W kręgach ewangelikalnych [...] rośnie infiltracja ideami humanistycznymi [...] akceptacja pluralizmu i dostosowania się. A jaka j est reakcja przywódców świata ewangelikalnego? W przytłaczającej mierze milczenie, aby tendencja pogłębiała się coraz mocniej, oraz jałowe dysputy o różnicach.
Francis Schaeffer, The Great Evangelical Disaster, s. 88.

Redakcja udziela zainteresowanym prawa przedruku bądź innej formy powielania całych artykułów i ich części (przy zachowaniu wierności przesłaniu tekstu) pod warunkiem zaznaczenia, że tekst pochodzi z Tymoteusza, oraz podania adresu redakcji.
Tymoteusz - Miesięcznik popularno-apologetyczny
Wydawca: Oficyna Wydawnicza TIQVA,
skr. poczt. 2300, 53-413 Wrocław 47

artykul pochodzi z czasopisma: TYMOTEUSZ

Obrazek


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2

Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości