ŚMIERĆ

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

ŚMIERĆ

Postautor: chrześcijanin » 11 lip 2009, 00:30

ŚMIERĆ
T.A. McMahon

"Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto Weń wierzy, nie zginął ale miał żywot wieczny" (J 3,16).
Dlaczego? Dlaczego Bóg miałby dać "Syna swego jednorodzonego"? Z powyższego wersetu wynika, że uczynił tak z miłości i że obiecuje życie wieczne każdemu, kto wierzy w Jezusa.
Nasuwa się jednak pytanie: Dlaczego Bóg posłał akurat Jezusa? Powód jest prosty: Jezus był doskonałym rozwiązaniem, jeśli idzie o zbawienie rodzaju ludzkiego. Mojżesz mówi nam: "On jest Skałą! Doskonałe jest dzieło Jego..." (5 Mojż 32,4), a Psalmista: "Droga Boża jest doskonała..." (18,31). Czym można dopełnić rozwiązanie doskonałe? Niczym. Wszelki dodatek do niego przeczy jego kompletności. Co jednak sądzić o uczynkach religijnych, takich jak modlitwa, komunia, chrzest i inne tak zwane sakramentalne środki łaski? We względzie zbawienia wszystkie sakramenty, czy to katolickie, czy protestanckie, są w oczach Bożych obrzydliwością.
Tylko bowiem sam Bóg jest naszym Zbawcą (Iz 43,11). Jaka jednak sytuacja mogła Go skłonić do zstąpienia pośród swe stworzenie poprzez narodziny z dziewicy, do życia jako człowiek, choć bez grzechu, i do poniesienia ofiarnej śmierci?
Odpowiedź brzmi: grzech.

CZYM MOŻNA DOPEŁNIĆ ROZWIĄZANIE DOSKONAŁE? NICZYM. WSZELKI DODATEK DO NIEGO PRZECZY JEGO KOMPLETNOŚCI...
Grzech? W dzisiejszych czasach to słowo prawie na nikim nie robi wrażenia. Nawet wśród ewangelikalnych chrześcijan gubi się coraz częściej pośród eufemizmów w rodzaju "uchybienie moralne", "dysfunkcja" czy "zaburzenie". Wybielanie grzechu przez chrześcijańskich humanistów nie zmieni jednak jego śmiertelnych skutków: "grzech [...] rodzi śmierć" (Jk 1,15).
Śmierć rozpoczęła pustoszenie naszej planety z chwilą, gdy do Edenu wtargnął grzech. Nie ustrzegło się przed jej konsekwencjami nic, co Bóg nazwał "bardzo dobrym". Pełne miłości stosunki łączące ludzkość z jej Stwórcą zostały przekreślone wskutek nieposłuszeństwa. Na dodatek, w moment po pierwszej i największej tragedii, jaka spotkała ludzi, Adam i Ewa postanowili uciec się do własnych pomysłów: on obarczył winą ją, ona obarczyła winą węża. Wspólnie zaś usiłowali uciec przed skutkami grzechu poprzez ukrywanie się przed Bogiem i sporządzenie sobie okrycia z liści. Grzech spłodził wszelkie postacie egocentryzmu, poczynając od troski o własną skórę poprzez chorobliwą koncentrację na własnej osobie.
Bóg odrzucił odzienie, które Adam i Ewa sporządzili z poczucia winy i troski o siebie samego. Nie było odpowiednie. Grzech nie tylko zainicjował lawinę powszechnego zniszczenia (Rz 8,20-22; 5,12), ale i postawił rodzaj ludzki przed sędziowską ławą Boga, który zawyrokował, że kara śmierci jest jedyną zapłatą zdolną usatysfakcjonować Jego sprawiedliwość. Bóg nie pozostawił co do tego żadnej wątpliwości. Podając Adamowi warunki, w jakich w ramach wolnej woli miał obcować ze swym Stwórcą, uprzedził go o skutkach nieposłuszeństwa: "...na pewno umrzesz" (1 Mojż 2,17). Wątpliwym jest, czy Boży wymóg miał pełnić rolę tylko straszaka - Adam i Ewa nie mieli przecież żadnych doświadczeń ze śmiercią. Musieli jednak z pewnością rozumieć, że nieposłuszeństwo nie spodoba się Temu, z Którym w przyjaźni i doskonałej miłości obcują, a nawet obrazi Go.

"ZAPŁATĄ ZA GRZECH JEST ŚMIERĆ, LECZ DAREM ŁASKI BOŻEJ JEST ŻYWOT WIECZNY W CHRYSTUSIE JEZUSIE, PANU NASZYM" (Rz 6,23).
Sam Bóg dostarczył im odzienia ze skór martwych zwierząt (1 Mojż 3,21). Ponieważ Adam i Ewa nigdy wcześniej nie odczuli skutków żądła śmierci, niewykluczone, że takie rozwiązanie przyprawiło ich o obrzydzenie. Odzienie dostarczone przez Pana było nader wymownym świadectwem o katastrofie śmierci. I mało prawdopodobne, że Pan postarał się o to, aby skóry wyglądały higienicznie i niegorsząco. Po cóż miałby to czynić? Były one smutną zapowiedzią śmierci, jaka w przyszłości czekała Adama, Ewę i całe ich potomstwo.
Zwierzęce skóry musiały jednak być zarazem prawdziwą pociechą dla naszych prarodziców. Fizycznie zakryły ich nagość, duchowo - ich wstyd. Były też nieustającym przypomnieniem o Tym, który miał przyjść (3,15), aby zgładzić grzech (ten grzech, na który skazali swych potomków) "przez ofiarowanie samego siebie" (Hbr 9,26). Adam i Ewa zrozumieli, że tylko Bóg może naprawić to, co uczynili. Sam Bóg nie pozostawił co do tego wątpliwości, zastępując sporządzone przez nich bezużyteczne okrycie z roślin brzemiennym w symbolizm odzieniem własnego autorstwa: "bez przelania krwi nie ma odpuszczenia grzechów" (Hbr 9,22).
Za obrzydzenie świata na myśl o "ociekającym krwią chrześcijaństwie" odpowiada przede wszystkim niewiedza i brak zrozumienia. Systemy ofiarnicze w religiach pogańskich i okultystycznych (poczynając od starożytnego kultu Baala po dzisiejszą santerię) rzadko są postrzegane we właściwej perspektywie: jako niegodziwe wypaczenie tego, co ustanowił Bóg. Nie brak nawet osób uważających się ewangelicznie wierzące, które gardzą Starym Testamentem ze względu na ukazane tam ofiary ze zwierząt. A przecież dzieło zapoczątkowane przez Boga od Adama i Ewy było proste w swej wymowie. Ludzkość zgrzeszyła. Grzech oddzielił ją od Boga. Karą ustanowioną przez Boga za grzech była śmierć. Jedynie pełne poniesienie tej kary mogło zaspokoić sprawiedliwość Bożą, zapewnić odpuszczenie grzechu i sprawić, by upadły rodzaj ludzki mógł być z powrotem przyjęty przez Boga.
Poczynając od zwierząt zabitych w Ogrodzie Eden poprzez wszystkie oparte na Prawie ofiary krwawe Starego Testamentu, wszystko wskazywało na przyszłą ofiarę Jezusa Chrystusa. Ofiary ze zwierząt same w sobie były bezskuteczne. Jedynie wiara w to, co sobą reprezentowały (czyli ufność, że śmierć Mesjasza i przelana przez Jego krew mogą odkupić grzech), sprawiała, że człowiek mógł zostać przyjęty przed obliczem Bożym.
Kain miał jednak inny pomysł. I podobnie jak wszystkie próby poprawiania zamysłów Bożych, okazał się on w najlepszym razie głupotą, a w najgorszym pełnym pychy buntem. Ofiara z ziarna, a nie z mięsa, złożona przez Kaina, została przez Boga odrzucona, gdyż (1) sprzeciwiała się pouczeniom Bożym; (2) nie wynikała z wiary, reprezentując obmyślony przez samego Kaina sposób zbawienia, nie zaś to, czego wymagała Boża sprawiedliwość.

BÓG ZASTĄPIŁ SPORZĄDZONE PRZEZ ADAMA I EWĘ BEZUŻYTECZNE OKRYCIE Z ROŚLIN BRZEMIENNYM W SYMBOLIZM ODZIENIEM WŁASNEGO AUTORSTWA: "BEZ PRZELANIA KRWI NIE MA ODPUSZCZENIA GRZECHÓW"...
Sposób myślenia Kaina jest szatańskim natchnieniem każdej fałszywej religii i niebiblijnych zwyczajów. Od chwili Upadku człowiek ma skłonność do przeinaczania drogi Bożej, czyniąc to zresztą najczęściej w imię Boże i zawsze w jakimś samolubnym celu: "Prorocy prorokują fałszywie, a kapłani nauczają według własnego widzimisię; Mój zaś lud kocha się w tym" (Jer 5,31). Bezbożność obrzędów pogańskich jest najczęściej dla chrześcijanina oczywista, w miarę jednak rosnącej popularności ekumenizmu i odstępstwa staje się ona coraz bardziej do przyjęcia. Mało kto chce sobie uświadomić, że wszystko, cokolwiek człowiek doda do Bożego planu zbawienia, jest w oczach Boga równie obrzydliwe jak najohydniejsze pogańskie bałwochwalstwo. Czemu? Bo, wszystko, co dodane, zaprzecza doskonałości i kompletności zapłaty, jakiej za nasze grzechy dokonał Syn Boży.
Apostoł Paweł w sprawiedliwym gniewie gromił Galacjan za to, że dają się zastraszyć ludziom wpisującym posłuszeństwo Prawu na listę wymogów do zbawienia. Paweł dwukrotnie powtarza, że ci, którzy takich rzeczy nauczają bądź według nich postępują, są "przeklęci" ze względu na Ewangelię (Gal 1,8-9). List do Galacjan prezentuje nam nader jasne równanie: Wiara w dokonane przez Chrystusa przebłaganie plus wiara w jakiekolwiek ludzkie dzieło równa się "inna ewangelia", która "przekręca Ewangelię Chrystusową" (Gal 1,6-7). Jako sumę ostateczną nasz kalkulator podaje "zero zbawienia". Przekręcona ewangelia nie zbawi nikogo.
We wrześniu [1997 roku] świat jak nigdy przedtem myślał o śmierci. Księżna Diana i Matka Teresa z Kalkuty były wielbione przez rzesze ludzi, a ich śmierć poruszyła w równym stopniu ludzi religijnych jak i niereligijnych. Jak w przypadku większości eulogii, tak i w mowach i tekstach o księżnej Dianie wspominano jedynie pozytywne aspekty jej życia. Jej uczynki miłosierdzia uczyniły ją wedle opinii publicznej godną "kanonizacji". Jeśli zaś idzie o Matkę Teresę, to zdanie wielu religijnych osób wykraczało nawet poza świętość.
Pewien hinduista, wykładowca na Wydziale Biznesu w Creighton University, napisał: "Na tej zagubionej Ziemi, zajętej pogonią za materialistycznymi celami, jedna tylko była osoba najbliższa Boga: Matka Teresa. Ona nie mogła umrzeć. Po prostu złączyła się z Najwyższą Istotą. [...] Jej religia polegająca na służeniu potrzebującym przekraczała granice konkretnej religii. Można de facto powiedzieć, że podążyła ona ścieżką karmy jogi (niesamolubnego działania), aby osiągnąć jedność z Bogiem". Kardynał John O'Connor, bardziej katolicki w swym myśleniu, stwierdził: "Jeśli ona nie jest w niebie [w domyśle: z pominięciem czyśćca], to w obliczu tego wszystkiego, co ona uczyniła, perspektywa śmierci naprawdę mnie przeraża". Do redakcji gazety w jednym z niewielkich miast przyszedł krótki list od czytelnika: "Jeśli Matka Teresa nie dostała niewygasającego biletu do Nieba, to nikt takiego biletu nie dostanie". Innymi słowy, jeśli ona nie zdołała zasłużyć sobie na niebo, to dla reszty z nas nie ma żadnych szans.

POCZYNAJĄC OD ZWIERZĄT ZABITYCH W OGRODZIE EDEN POPRZEZ WSZYSTKIE OPARTE NA PRAWIE OFIARY KRWAWE STAREGO TESTAMENTU, WSZYSTKO WSKAZYWAŁO NA PRZYSZŁĄ OFIARĘ JEZUSA CHRYSTUSA. OFIARY ZE ZWIERZĄT SAME W SOBIE BYŁY BEZSKUTECZNE. JEDYNIE WIARA W TO, CO SOBĄ REPREZENTOWAŁY, SPRAWIAŁA, ŻE CZŁOWIEK MÓGŁ ZOSTAĆ PRZYJĘTY PRZED OBLICZEM BOŻYM...
"Dobre uczynki jako podstawa zbawienia" nie jest poglądem typowym tylko dla katolicyzmu - jest to najważniejszy bilet do nieba w przekonaniu większości mieszkańców ziemi. Wszystkie religie świata, w tym również wielu ludzi uważających się za chrześcijan, uważa, że aby wysłużyć sobie niebo czy jakieś miejsce wiecznej szczęśliwości, trzeba wypełniać pewne cznyy. Dla hinduistów koniecznością jest przechodzenie przez niekończące się cykle życiowe (wcielenia), w których płaci się za przewinienia z poprzednich wcieleń, wbrew nadziei wierząc, że w obecnym życiu zdoła się ustrzec przed czynami pogarszającymi przyszłe położenie. Różnorakie praktyki jogi mają dostarczyć sposobów na osiągnięcie mokszy, czyli zjednoczenia się z tym, co nieskończone.
Buddyzm, nader modny w latach dziewięćdziesiątych, wymaga praktykowania Ośmiorakiej Ścieżki, która ma położyć kres cyklom cierpienia poprzez zniesienie wszelkich pragnień. Nirwanę osiąga się poprzez doskonałość w praktykowaniu ośmiu dróg szlachetnego życia: (1) właściwego światopoglądu; (2) właściwych ambicji; (3) właściwej mowy; (4) właściwego zachowania; (5) właściwego zajęcia; (6) właściwych wysiłków; (7) właściwego nastawienia umysłu i (8) właściwej medytacji. Na ironię zakrawa fakt, iż ta właśnie religia jest dziś na topie w kręgach hollywoodzkich.
W islamie nie ma mowy o ratunku z zewnątrz. Co człowiek posieje, to w ostatecznym dniu zdania rachunku zbierze. "Czyny każdego człowieka zawiesiliśmy wokół jego szyi i w dniu ostatnim będzie przed nim położona księga szeroko otwarta" (Sura 17,13). Kto czyni wszystko, co w jego mocy, aby żyć zgodnie z naukami islamu, ten może żywić nadzieję na Raj, często ukazywany w kategoriach zmysłowych rozkoszy. Jedyną drogą dającą absolutną pewność osiągnięcia Raju jest udział w świętej wojnie z niewiernymi.
Biblijnym chrześcijanom znacznie bliżej do wyznawców judaizmu niż którejkolwiek wielkiej religii świata. A mimo to prawdziwego chrześcijanina oddziela od religijnego Żyda przepaść nieprzebyta: koncepcja zbawienia przez uczynki, poprzez przestrzeganie zakonu. Bez względu na to, czy mamy do czynienia z ortodoksą, który aby spodobać się Bogu, pieczołowicie przestrzega Tory, Miszny i Talmudu, czy konserwatystą o nieco mniej rygorystycznej interpretacji Tory, czy wreszcie Żydem reformowanym, dbającym głównie o przestrzeganie szabatu, wszystko sprowadza się do ostatecznej oceny postępowania moralno-etycznego, określającej, czy osoba ta będzie w życiu przyszłym u Boga.

"DOBRE UCZYNKI JAKO PODSTAWA ZBAWIENIA" TO NAJWAŻNIEJSZY BILET DO NIEBA W PRZEKONANIU WIĘKSZOŚCI MIESZKAŃCÓW ZIEMI...
Wszystkie sekty odwołujące się do chrześcijaństwa mają jedną cechę wspólną: do nieba można się dostać na podstawie swoich zasług (rolą Jezusa było pokazanie drogi albo otwarcie bramy, trzeba za Nim podążać i uzyskiwać zbawienie poprzez naśladowanie Go). Pomijając fakt, że każda sekta proponuje fałszywy obraz Jezusa i błędne nauki o Nim, trzeba zauważyć, że prawie wszystkie z nich głoszą, iż wiódł On życie doskonałe, aby dostąpić wybawienia. Lecz który człowiek może uczciwie stwierdzić, że dorasta do tego Wzorca?
Z drugiej strony jest przecież jednak pewien grzesznik, który wiódł żywot przestępcy. W rezultacie kary za zbrodnie powieszono go na krzyżu, obok innego Człowieka, również ukrzyżowanego. Kto wie, czy powodowany wzburzeniem i pychą grzesznik ów początkowo nie dołączył do szyderczych okrzyków tłumu pod adresem Człowieka w koronie z cierni.
A jednak z czasem w jego sercu nastąpiła przemiana - nawrócenie. Zbrodniarz, człowiek niegodziwy, o nader znikomej liczbie moralnie bądź społecznie chwalebnych uczynków na koncie, niezdolnej "przeważyć" jego win, stał się świadkiem najniezwyklejszego wydarzenia w dziejach wszechświata: zaledwie centymetry od niego wypełniała się Ewangelia! Nie był on oczywiście jedynym świadkiem tego wydarzenia, jednakże niewielu innych zdołało pojąć znaczenie dramatu, jaki rozgrywał się pod pociemniałym nagle niebem.

"JEDNĄ OFIARĄ UCZYNIŁ NA ZAWSZE DOSKONAŁYMI TYCH, KTÓRZY SĄ UŚWIĘCENI" (Hbr 10,14)
Przestępca - ukarany za swe zbrodnie, nie mający już szans na dokonanie czegokolwiek, co mogłoby go uratować: na udział w sakramentach, w rytuale pokutnym, w chrzcie wodnym czy innym tzw. narzędziu łaski - czyni nagle jedyną rzecz, jakiej Bóg od niego oczekuje (Rz 10,13). Wyznaje, że jest grzesznikiem i z wiarą woła do Tego, którego rychła śmierć ma zapłacić pełną karę za jego grzechy i za grzechy całego świata: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego" (Łk 23,40-42).
Z ust Pana i Zbawcy pada odpowiedź na prośbę przestępcy, najwspanialsza odpowiedź na kartach całej Biblii: "Zaprawdę powiadam ci: dziś będziesz ze Mną w raju" (Łk 23,43). Czy to w bliskiej, czy odległej jeszcze perspektywie śmierci ta sama błogosławiona pewność życia wiecznego z Jezusem Chrystusem należy do każdego, kto przychodzi do Niego tak samo jak przestępca na krzyżu - jedynie z wiarą.
The Berean Call listopad 1997.
(Druk za uprzejmą zgodą Wydawców).
www.thebereancall.org


Redakcja udziela zainteresowanym prawa przedruku bądź innej formy powielania całych artykułów i ich części (przy zachowaniu wierności przesłaniu tekstu) pod warunkiem zaznaczenia, że tekst pochodzi z Tymoteusza, oraz podania adresu redakcji.
Tymoteusz - Miesięcznik popularno-apologetyczny
Wydawca: Oficyna Wydawnicza TIQVA,
skr. poczt. 2300, 53-413 Wrocław 47

artykul pochodzi z czasopisma: TYMOTEUSZ

Obrazek


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2

Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości