DEPRESJA [Gary i Carol Almy]

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

DEPRESJA [Gary i Carol Almy]

Postautor: chrześcijanin » 11 lip 2009, 00:40

DEPRESJA
Gary i Carol Almy

W rejestrach wizyt terapeutów - i tych świeckich, i tych deklarujących "chrześcijańskość" - większość stanowią dziś pacjenci uskarżający się na "depresję". "Liczba porad udzielonych pacjentom w związku z depresją wzrosła z 10,99 mln w roku 1988 do 20,43 mln w roku 1993. Podwojenie pacjentów uskarżających się na depresję odnotowali zarówno lekarze pierwszego kontaktu jak i psychiatrzy" (JAMA 18 II 1998, vol. 279 nr 7, s. 256).
Cierpiący na depresję opisują swój stan jako brzemię poczucia winy, wstydu i lęku. Myśli osoby w depresji krążą wokół smutku, bezsensowności i beznadziejności, i z nich wypływają typowe dla takiego stanu reakcje: bezsenność, kłopoty z apetytem, mizantropia, płacz, apatia. Ludzi uskarżających się na depresję prawie zawsze cechuje introwertyzm i nadmierne skupienie uwagi na własnych myślach i uczuciach. Starają się oni "zrozumieć" przyczynę swego stanu, podobnie jak osoby usiłujące im pomóc wyrwać się z przygnębienia. Te wspólne ludzkie usiłowania zaowocowały w ostatnim stuleciu mnogością teorii, książek i szkół poradnictwa.
Miast podążać za psychologicznym postrzeganiem "depresji" jako choroby nadającej się do biologicznego leczenia chrześcijanie powinni rozważyć Boże zdanie na temat tego stanu. Lektura poniższego zestawu fragmentów biblijnych powinna rozwiać wszelkie iluzje, iż "depresja" to stan anormalny, również w życiu wierzącego: 1 Mojż 4,5-7; 30,1; Rut 1,11-17; 1 Sam 13,11-12; 15,20-21; 18,8-9; 31,4-5; 2 Sam 18,33; 1 Krl 19,3-4; 21,2-4; Neh 1,4; 2,1; Job 6,2; 12,2; 21,34; 38,2.4; 42,5-6; Ps 33; 107,17-19; 119,28. 67.81.82.147.148; Jer 20,8. 10.18; Mt 27,3-5; 2 Kor 1,3-10; Hbr 5,7-8.
Mało kto zechce zaprzeczyć, iż to, co nazywamy "depresją", jest dotkliwym cierpieniem. Z punktu widzenia świata każde cierpienie jest nie na miejscu, niesprawiedliwe, nie do przyjęcia i należy go za wszelką cenę unikać.

Z punktu widzenia świata każde cierpienie jest nie na miejscu, niesprawiedliwe, nie do przyjęcia i należy go za wszelką cenę unikać...
Z punktu widzenia jednak Pisma cierpienie ma swój sens i cel. "Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpimy, abyśmy także razem z Nim uwielbieni byli. Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić" (Rz 8,16-18). Perspektywa dziecka Bożego zasadniczo różni się od spojrzenia reszty dzisiejszego społeczeństwa, nie tylko jeśli idzie o "depresję", ale i generalnie o cierpienie. Zwróćmy uwagę na następujące prawdy wynikające z Pisma:
Depresja w świetle Pisma
1. Każdy z nas stanie przed tronem Sądu Bożego sam, aby odpowiedzieć za własne grzechy. Nie będzie nam tam towarzyszył żaden ciemięzca, zły rodzic, niesprzyjające środowisko, gwałciciel, wykorzystywacz czy ktokolwiek, kogo moglibyśmy obarczyć winą za swój grzech. Nikt nie zakryje ani nie złagodzi naszego grzechu przed obliczem Świętego Boga, który nie może patrzeć na grzech. (Por. Obj 20, 12.15; Ez 18,20; Flp 3,13-14).
2. Nie jesteśmy w stanie zajrzeć do serca i umysłu drugiego człowieka. Poszukiwanie "głębszego zrozumienia" jego duszy bądź rzekomych nieświadomych czynników kształtujących depresję jest w świetle Biblii nie tylko bezowocne, ale i buntownicze względem Boga (Jer 17,9-10). Popełniamy grzech podobny do doradców Joba, jeśli twierdzimy, iż posiadamy "głębokie poznanie" serca i umysłu drugiego człowieka (Job 42,7-9).
3. W naszej mocy nie mieści się przebudowanie życia drugiego człowieka. Nie powinniśmy zakładać, że jesteśmy w stanie zapobiec samobójstwu, uczynić kogoś "szczęśliwym", naprawić małżeństwo czy wlać radość w "relacje". Życie, zadowolenie i współżycie z innymi to dary Boże. "Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem Jego, Jezusem Chrystusem. A to piszemy, aby radość nasza była pełna" (1 J 1,3-4). Nie przypuszczajmy, że wyposażenie w najnowsze techniki psychologiczne pozwoli nam zaoferować ludziom więcej niż apostoł Jan w tym fragmencie. Zadaniem naszym jest wyraziste przekazanie przygnębionej osobie miłości i prawdy Bożej.

"Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić..."
4. Przypomnijmy przygnębionej osobie, że w świetle Pisma myśli o samobójstwie, koncentrowanie się na sobie, pogrążanie się w myślach o beznadziejności i bezwartościowości, spychanie winy na innych oraz bierność to postawy grzeszne. Przypomnijmy temu komuś, że powinien skupić się na tym, jak lepiej służyć Bogu w tym dniu, a nie na własnych uczuciach. Powinien żyć z dnia na dzień (Mt 6,34). Bóg oczekuje od niego wstania z łóżka i ubrania się, bez względu na uczucia. Codzienne jego zajęcia powinny być tak zorganizowane, aby ciągle miał coś do roboty i mógł rozliczać się przed kimś z jej skutecznego wykonania. Zachęćmy go, aby skupił się na potrzebach innych i na czekających go zadaniach, wytrwale wciągajmy go do służby i do obcowania z ludźmi, przypominajmy też, że rozmyślaniem o własnej osobie nie uczci Stwórcy (Jk 1,27; 2,8).
Kobieta w depresji
To, co w Ameryce nazywa się "depresją", jest głównie problemem kobiet. To one w przeważającej mierze zwracają się po porady w tej sprawie, stanowią też przytłaczającą większość pacjentów przyjmowanych z powodu depresji do zakładów psychiatrycznych. Zjawisko to próbuje się tłumaczyć na rozmaite sposoby, są to jednak zawsze spekulacje, odzwierciedlające raczej uprzedzenia ich autora niż obiektywną wiedzę naukową. Tak czy inaczej faktem jest, że zarówno świeckim ośrodkom terapeutycznym jak i chrześcijańskim poradnictwom nie zabraknie klientek z depresją. Warto zatem poświęcić sprawie nieco uwagi. Nasze doświadczenia oraz Pismo pozwalają udzielić następujących wskazówek:
1. Rozsądnym wyjściem jest zawsze - jeśli to tylko możliwe - porozmawiać z małżonkiem osoby pogrążonej w depresji, i to w jej obecności.
Wysłuchiwanie wyłącznie żalów jednej strony na drugą to najczęściej droga do rozwodu. Zachęćmy zarówno osobę pogrążoną w depresji jak i jej małżonka do wyznania grzechów, które ciążą im na sumieniu, i odwrócenia się od nich. Powinni je wyznać Bogu oraz osobie, której dotyczyły, a towarzyszyć temu powinna skrucha i naprawienie krzywd. Innym powodem, dla którego warto zaprosić współmałżonka do wyznania i naprawienia grzechu, jest fakt, iż zdarza się, że żona - będąca jednym ciałem z mężem - żyje pod wielkim brzemieniem znanego jej jego grzechu (cudzołóstwo, kradzież, perwersje seksualne, przemoc, nieróbstwo), o którym boi się komukolwiek powiedzieć.
2. Jeżeli depresja kobiety nie ma związku z grzechem jej bądź jej męża, przyczyn warto szukać w braku Bożej perspektywy życiowej.
Wiele kobiet pasuje jak ulał do opisu Pawła z Drugiego Listu do Tymoteusza 3,6-7: "kobiety opanowane przez różne pożądliwości, które zawsze się uczą, a nigdy do poznania prawdy dojść nie mogą". Niektóre kobiety błędnie uznały, że rola kury domowej to szczyt i ostateczny kraniec Bożego powołania. Postarajmy się dyskretnie i z szacunkiem zorientować się, jak kobieta taka spędza czas. Na oglądaniu telenowel i programów typu "Na każdy temat"? Czy godziny nie upływają jej na próżnych zajęciach? Może całe dnie spędza na pogaduszkach z innymi znudzonymi paniami? Jeśli tak, to powinniśmy szczerze porozmawiać z nią o jej próżnym trybie życia i potrzebie przemienienia umysłu tak, aby zajmowały go sprawy Boże.
3. A może kobieta przez większość dnia ogląda telewizję chrześcijańską bądź słucha chrześcijańskiego radia? Jeśli tak, to miała wszelkie szanse paść łupem fałszywych nauczycieli (Mt 23,4.6.7).
Dowiedzmy się, czy nie uczęszczała przypadkiem na specjalne seminaria (Billa Gotharda, Neila Andersona itp.), gdzie otrzymała podręczniki i taśmy mające ją nauczyć, jak trzymać demony z dala od domu i dzieci. Być może obarczyła się zadaniem uświadamiania sobie, gdzie też w jej życiu mogą być "twierdze szatana", i spędza teraz długie godziny na sporządzaniu spisów i wypisywaniu do ludzi listów z prośbą o przebaczenie dawnych uraz. Może nawet obawia się wynająć dziewczynę do dziecka, z lęku, żeby wraz z nią do domu nie weszły demony? Takiej kobiecie trzeba uświadomić, że myśleć ma o Jezusie, a nie o szatanie, i zapewnić ją, że Odkupiciel ma znacznie większą moc niż diabeł. Pokażmy jej na podstawie Pisma, że nie ma potrzeby popadania w rytuał i codziennego głośnego deklamowania pozycji, jaką ma w Chrystusie (por. Jud 9).
4. Służmy jej także w sposób praktyczny.
Pomóżmy w opiece nad dzieckiem czy w załatwianiu różnych spraw. Jeśli zaczęła już korzystać ze środków farmakologicznych lub psychoterapii, uświadommy jej, że nieraz łatwiej połknąć pigułkę czy wypisać czek terapeucie niż przyjąć radę od brata. Najłatwiejsze nie zawsze oznacza słuszne. Uświadommy jej, że przyjaźń z nią jest błogosławieństwem również dla nas i że Bóg oczekuje, iż będziemy sobie nawzajem pomagać i napominać się, a odrzucanie pomocy i rady innych bywa wyrazem pychy. Pismo nawołuje do wzajemnej troski, nigdy natomiast nie zachęca, aby życiowym celem czynić własne dobre samopoczucie psychiczne. Starajmy się stopniowo odwodzić ją od koncentracji na sobie; zwróćmy jej też umiejętnie uwagę, że traktuje Chrystusa raczej jako "środek ku osiągnięciu celu" niż jako to, czym On jest: Cel sam w Sobie. Przyciągnijmy ją do Słowa i na jego podstawie pokażmy, że dobre uczynki są wynikiem, a nie przyczyną bądź środkiem zbawienia. "Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili" (Ef 2,8-10).
5. Zaznajamiając się bliżej z kobietą pogrążoną w "depresji", zorientujmy się, czy przypadkiem nie traktuje męża jako pośrednika pomiędzy nią a Bogiem.
Taka sytuacja w kościołach biblijnych nie należy niestety do rzadkości. Czasami wynika po prostu z kiepskiego nauczania, a czasami z braku poczucia odpowiedzialności u kobiety. Sprawdźmy, czy czasem nie mamy tu z tym do czynienia, i na podstawie Pisma pomóżmy jej zrozumieć, że na Boży gniew zasłużyła własnymi grzechami i sama potrzebuje Odkupiciela, że jest odpowiedzialna przed Bogiem, a Jezus to jej jedyny Pośrednik.
Przypomnijmy jej, że wiele znanych nam listów Paweł pisał w rzymskim lochu. Kiepskie małżeństwo, choć może się wydawać więzieniem, nie usprawiedliwia niesłużenia i nieoddawania chwały Temu, który odkupił ją własną krwią. Delikatnie uświadommy jej, że Bóg nie gwarantował nikomu szczęśliwego małżeństwa i że wiele kobiet czyni sobie nieświadomie bożka z takiego ideału. Jej marzenia dotyczące domu oraz wymagania względem męża i dzieci opierają się raczej na romansach i magazynach kobiecych niż na Piśmie. Powinna zrozumieć, że to, co czyta i słyszy (broszur i programów chrześcijańskich nie wyłączając), powinna nieustannie zestawiać ze Słowem Bożym. Nauczmy ją ufać raczej Słowu niż ostatnio przerobionemu seminarium.
6. Zwróćmy jej uwagę na fakt, że Pismo w istocie niewiele mówi o małżeństwie i życiu rodzinnym.
Jego nauka na ten temat jest nader prosta, ale niemożliwa do zastosowania bez mocy Ducha Świętego. Pismo daje zresztą do zrozumienia, że posłuszeństwo nie będzie przychodzić łatwo: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma" (1 J 1,8). "Bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich. Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu" (Rz 7,22-25). Pokażmy jej na podstawie Pisma, że zwycięstwo mamy zapewnione dzięki doskonałemu posłuszeństwu Chrystusa, a walka o jej posłuszeństwo będzie toczyć się do chwili otrzymania przez nią uwielbionego ciała. Pokażmy zgnębionej kobiecie, że całe Pismo (a nie tylko fragmenty o małżeństwie) jest przeznaczone dla niej i że Bóg oczekuje od niej poważnego zgłębiania Jego Słowa. Odciągnijmy ją od "filozofii i czczego urojenia, opartego na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie" (Kol 2,8), a pomóżmy spoglądać na Pismo jako na całość. Bogu nie podoba się ignorancja, ani u mężczyzny, ani u kobiety. "Staraj się usilnie o to, abyś mógł stanąć przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada należycie słowo prawdy" (2 Tym 2,15).
Podsumowanie
Biblia nie pozostawia wątpliwości, że stan przygnębienia zwany dziś "depresją" to normalny element życia na tej ziemi. Stan taki jest zarazem nader dogodną okazją, aby w jasny sposób ukazać beznadziejne położenie człowieka niewierzącego i jego potrzebę Zbawiciela.

"Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem Jego, Jezusem Chrystusem. A to piszemy, aby radość nasza była pełna"
(1 J 1,3-4).
"Depresja" jest też niezwykłą sposobnością, aby usłużyć Słowem drugiemu wierzącemu i wspólnie poszukiwać poznania, zrozumienia, mądrości, ukrytych skarbów Słowa, aby zrozumieć bojaźń Pana (Prz 2,3-6). Jesteśmy wezwani do napominania i zachęcania się nawzajem, a także aby nosić brzemiona jeden drugiego. Przyodziani w pełną zbroję Bożą (Ef 6,10-20), stańmy z pokorą w bitwie obok pogrążonego w depresji brata czy siostry, aby móc powtórzyć za Pawłem:
O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki Jego i niewyśledzone drogi Jego! Bo któż poznał myśl Pana? Albo któż był doradcą Jego? Albo któż wpierw dał Mu coś, aby za to otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i ku Niemu jest wszystko; Jemu niech będzie chwała na wieki. Amen [Rz 11,33-36].
PsychoHeresy Awareness Letter maj/czerwiec 1999.
(Druk za uprzejmą zgodą Wydawców).
www.psychoheresy-aware.org


Redakcja udziela zainteresowanym prawa przedruku bądź innej formy powielania całych artykułów i ich części (przy zachowaniu wierności przesłaniu tekstu) pod warunkiem zaznaczenia, że tekst pochodzi z Tymoteusza, oraz podania adresu redakcji.
Tymoteusz - Miesięcznik popularno-apologetyczny
Wydawca: Oficyna Wydawnicza TIQVA,
skr. poczt. 2300, 53-413 Wrocław 47

artykul pochodzi z czasopisma: TYMOTEUSZ

Obrazek


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2
Awatar użytkownika
Lash
Moderator
Posty: 30975
Rejestracja: 04 sty 2008, 16:28
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: England
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Lash » 13 lip 2009, 09:26



(15) Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, (16) lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem. Miejcie sumienie czyste, aby ci, którzy zniesławiają dobre chrześcijańskie życie wasze, zostali zawstydzeni, że was spotwarzali. (1 List Piotra 3:15-16, Biblia Warszawska)
i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili (Ew. Mateusza 6:1-34, Biblia Tysiąclecia)
Krytykant jest jak samochód osobowy - im gorszy tym głośniejszy i mocniej warczy

"Run, Lash, run / The law commands / But gives me neither feet nor hands / Tis better news the Gospel brings / It bids me fly It gives me wings" J.B.

Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości