KURCZĄCE SIĘ PAŃSTWO

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

KURCZĄCE SIĘ PAŃSTWO

Postautor: chrześcijanin » 11 lip 2009, 00:47

KURCZĄCE SIĘ PAŃSTWO
Elwood McQuaid
Z wielką przyjemnością przekazuję wam w imieniu rządu Jego Królewskiej Mości następującą deklarację sympatii z syjonistycznymi ambicjami żydowskimi, które zostały przedstawione gabinetowi i przezeń zatwierdzone. "Rząd Jego Królewskiej Mości patrzy przychylnie na utworzenie narodowej ojczyzny dla narodu żydowskiego i uczyni wszystko, co w jego mocy, aby wspomóc osiągnięcie tego celu" (wyjątek z Deklaracji Balfoura, 2 listopada 1917).
Nim naród żydowski otrzymał na ręce barona Rothschilda oficjalny list sankcjonujący tworzenie ojczyzny dla Żydów w Palestynie, przez ogromną część ostatnich dwóch tysiącleci podróżował drogą pełną cierpień. 400 lat (1516-1917) Turcy osmańscy władali nad ogromnym obszarem, obejmującym także całą Palestynę.
Turcy osmańscy to nie Palestyńczycy, nie byli oni Arabami. Byli jednakże muzułmanami, co jest dziś osią konfliktu pomiędzy Izraelem i jego nieprzyjaciółmi. Kwestią nie są bowiem narodowościowe roszczenia Arabów do Palestyny, ale chęć rozszerzenia islamu na kręgi żydowskie i chrześcijańskie oraz na ziemię, nad którą wzywa się imienia Allacha.
W I wojnie światowej Brytyjczycy pokonali Turków osmańskich, a Palestyna znalazła się pod rządami mandatu brytyjskiego. Brytyjczycy zaś oficjalnie podjęli decyzję, ratyfikowaną przez Ligę Narodów, aby stworzyć w Palestynie ojczyznę dla Żydów. Mandat nabrał mocy w 1921 roku. Obszar, jaki miał być przyznany Żydom, odpowiadał mniej więcej obszarowi biblijnego Izraela i rozciągał się od Morza Śródziemnego po Irak, obejmując też tereny dzisiejszej Jordanii.
Kurczące się państwo
Wbrew pogłoskom szerzonym przez antysemitów, zwolenników Arabów oraz większość agencji informacyjnych nie sposób zakwalifikować Izraela do grona państw ekspansjonistycznych. Co więcej, od chwili pierwszej obietnicy ziemi, otrzymanej za czasów Mandatu Brytyjskiego, ojczyzna Żydów ma tendencje do kurczenia się, a nie ekspansji. Tak jest po dziś dzień.
Kurczenie rozpoczęło się już w rok po ustanowieniu Mandatu Brytyjskiego. W 1922 roku Brytyjczycy arbitralnie podzielili żydowską ojczyznę na dwa niezależne obszary. Obszar na wschód od Jordanu aż do pustyni irackiej darowano Emirowi Abdullahowi, szejkowi arabskiemu, dziadowi obecnego króla Jordanii Husajna [w tej chwili już pradziadowi obecnego króla - red.]. Utworzenie palestyńskiego państwa Jordanii pozbawiło więc Izrael ok. 73% ziemi, którą pierwotnie przyznano Żydom.
W roku 1947 granice żydowskiej ojczyzny zdążyły się skurczyć jeszcze bardziej. Po II wojnie światowej, wobec zdziesiątkowania narodu żydowskiego, sprawa jego państwa trafiła na forum ONZ. Wielka Brytania poprzez szereg niesławnych "Białych Papierów" zdołała de facto zamknąć drogę do Palestyny Żydom w panice uciekającym przed hitlerowskim "ostatecznym rozwiązaniem".
29 listopada 1947 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych zdecydowało o podziale pozostałych 27 procent ziemi na trzy części.
1. Naród żydowski miał sprawować władzę nad południową częścią Negewu, nad pasem ziemi wzdłuż wybrzeża od okolicy Rechowot po okolice Hajfy i nad obszarem przylegającym do Libanu, Syrii i Jordanii, obejmującym także Morze Galilejskie.
2. Państwo arabskie miało składać się ze Strefy Gazy, z obszaru zwanego dziś Zachodnim Brzegiem oraz z klina graniczącego z Libanem, Morzem Śródziemnym i terytorium Izraela.
3. Trzecim obszarem miała być Jerozolima, określona jako strefa międzynarodowa.
Bez negocjacji, bez uznania państwowości, bez pokoju i bez granic
W powszechnym mniemaniu Izrael naruszył granice terytorium palestyńskiego i ukradł Arabom ziemię. Ta fatalna dezinformacja była przyczyną kolosalnego nieporozumienia podczas prób wynegocjowania rozsądnego pokoju na Bliskim Wschodzie. Z palestyńskiego i szerzej rzecz biorąc arabskiego punktu nie ma sensu negocjować w sprawie granic. W ich bowiem przekonaniu cała ziemia należy do ludu islamskiego. Dla Izraela po prostu nie ma miejsca na mapie Bliskiego Wschodu.
Gdy Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych głosowało za planem podziału, Żydzi, rozgromieni przez Holokaust i fizycznie, i psychicznie, godzili się na podział. Choć pokrojony jeszcze na trzy skrawek ojczyzny był maleńki, byli skłonni brać cokolwiek, gdzie mógłby się schronić udręczony naród. Lecz Arabowie ani myśleli uznać prawo Izraela do istnienia - i plan odrzucili. Dla nich i świata islamskiego Izrael nie miał prawa istnieć, nie było więc podstaw do rozmów pokojowych. Sloganem Palestyńczyków stały się słowa: "Nie dla negocjacji, nie dla uznania [Izraela], nie dla pokoju". Gdy więc 14 maja 1948 roku powstało państwo Izrael, pięć państw arabskich nie zwlekało z atakiem, pałając żądzą zniszczenia młodziutkiego państwa wraz z jego Żydami.
W oczekiwaniu na pewne - w swoim i całego świata mniemaniu - zwycięstwo przywództwo arabskie zaleciło Arabom żyjącym na spornych ziemiach opuszczenie domów. Po kilku dniach - zapewniano - wojska Allacha uporają się z parszywymi Żydami, a wtedy będzie można powrócić w triumfie, odzyskać własność i cieszyć się łupami w postaci mienia żydowskiego.
Przywództwo arabskie fatalnie się pomyliło w ocenie odwagi, determinacji i pomysłowości narodu, którego historia już nieraz przypierała do muru. Tym bowiem razem Żydzi postanowili nie pokornie umierać, ale powstać i walczyć. I walczyli - aż wygrali. Dla dobrowolnie wysiedlonych Arabów to zwycięstwo zrodziło ogromny problem. Oto ich przywódcy nakłonili ich do opuszczenia ziemi, która teraz nazywała się Izraelem. Przez następne półwiecze mieli być uchodźcami.
Podczas walk Jordańczycy przeprawili się przez Jordan i zajęli większość ziem, które miały się w zamyśle stać odrębnym państwem arabskim. Oblężyli też jerozolimskie Stare Miasto, wygnali żydowskich mieszkańców i spustoszyli wszystkie zabytkowe synagogi. Egipcjanie tymczasem atakując z południa zdobyli Strefę Gazy.
Kiedy na początku 1949 roku oczywistym stało się, że wbrew deklaracjom wojska arabskie nie zdołają zapędzić Izraela do morza, podpisano zawieszenie broni. Dokumenty nie miały jednak żadnej wagi. Egipcjanie nie kryli, iż nie uznają porozumienia ani za korzystne, ani trwałe. "Linia demarkacyjna nie będzie wytyczona w żadnym razie jako granica polityczna czy terytorialna, ale zostaje wyznaczona bez względu na prawa, żądania czy stanowiska którejkolwiek ze stron" (Porozumienie w sprawie zawieszenia broni, art. V.2).
W roku 1950 Transjordania, która przybrała nazwę Królestwa Jordanii, zajęła obszar zdobyty podczas wojny niepodległościowej. Zarówno więc Egipt jak i Jordania zatrzymały sobie terytoria zdobyte przemocą. Sytuacja taka trwała aż do roku 1967, kiedy to państwa arabskie znów próbowały zniszczyć Izrael. Znów im się to nie udało, a przy okazji straciły na rzecz Izraela Jerozolimę, Zachodni Brzeg, Strefę Gazy, Synaj i Wzgórza Golan.
Abstrahując od retoryki i absurdalnych żądań terytorialnych, dochodzimy do wniosku, że odrzucając w roku 1947 koncepcję utworzenia państwa izraelskiego i państwa arabskiego, Palestyńczycy sami stworzyli swój dylemat. Nie mają więc podstaw twierdzić, że Izrael zajął ziemie legalnie przynależne palestyńskim Arabom.
Wymiana ludności
Jedną z centralnych kwestii poruszanych przez Palestyńczyków jest "prawo do powrotu" dla Palestyńczyków, którzy opuścili swe domy w latach 1948 i 1967. Ich argumenty są wspierane przez obrazy serwowane przez zachodnie mass media, prezentujące straszne warunki życia Palestyńczyków w innych krajach arabskich. Trzeba powiedzieć, że nikt zdrowy na umyśle nie czerpie przyjemności z widoku uchodźców cierpiących niejako na własne życzenie. Rozwiązanie jest potrzebne. Ale trzeba go szukać ze znajomością sytuacji.
Świat w przeważającej większości nie chce pamiętać o setkach tysięcy żydowskich uchodźców z krajów arabskich, którzy przybyli do Izraela praktycznie bez grosza przy duszy, godząc się na ciężką pracę i codzienną walkę o przetrwanie. Liczbę uchodźców arabskich z Izraela w 1948 roku szacuje się na około 500 tysięcy; podobnie szacuje się też liczbę Żydów wypędzonych z państw arabskich. Wiele tych osób musiało porzucić swoje domy i przedsiębiorstwa, uciekając właściwie tylko z tym, co zdołali unieść w rękach. Na przykład w marcu 1950 roku rząd iracki ogłosil "specjalną ustawę zatwierdzającą emigrację Żydów". Aby uzyskać zgodę na emigrację, trzeba się było wyrzec irackiego obywatelstwa, a wywieźć z kraju można było maksymalnie 16 dolarów (dzieci jeszcze mniejszą kwotę). Spośród 130 tysięcy irackich Żydów aż 121 tysięcy zdecydowało się pozostawić wszystko i wyjechać.

Świat w przeważającej większości nie chce pamiętać o setkach tysięcy żydowskich uchodźców z krajów arabskich, którzy przybyli do Izraela praktycznie bez grosza przy duszy...
Niezmiernie rzadko słyszy się o położeniu Żydów, którzy opuszczali kraje arabskie, gdyż osoby zmuszone do wyjazdu niedługo cierpiały jako uchodźcy. Wielkim wysiłkiem państwo izraelskie przyjęło do siebie wszystkie dzieci Abrahama.
Los wysiedlonych Arabów był jednak inny. Arabskie rodziny, które posłuchały arabskich przywódców, oraz ci nieliczni, których faktycznie wypędzono, nie zostali przez swych rodaków w krajach arabskich przyjęci ciepło. Uciekli do Libanu, Iraku, Syrii, Jordanii, Egiptu, na Zachodni Brzeg i do Strefy Gazy, znajdując tam jednak opłakane warunki. Nieszczęśni ludzie z miejsca stali się pionkami w ręku tych, którym zależało na tym, aby konflikt nie wygasł. Choć bogate w ropę państwa arabskie miały wszelkie środki, aby umieścić krewniaków w ludzkich warunkach bądź umożliwić im asymilację, nie zdecydowały się na to. Uczyniono tak celowo, co jest postawą zgoła nieludzką.
Liczyli na to, że trzymanie wysiedlonych w nieludzkich warunkach obozów będzie podsycać problem na arenie międzynarodowej. Kalkulacja była prawidłowa: problem ropiał jak rana. Tragedią jest, że uchodźcy palestyńscy znaleźli się w tak tragicznym położeniu z wyroku własnych przywódców. W oczach nieugiętych radykałów, dążących do zwycięstwa za każdą cenę, biedni, stłoczeni w obozach Palestyńczycy, uczeni, że Izrael to źródło wszelkiego zła, stali się idealnym materiałem na terrorystów i bombiarzy-samobójców.

Przywódcy arabscy liczyli na to, że trzymanie wysiedlonych w nieludzkich warunkach obozów będzie podsycać problem na arenie międzynarodowej...
Nie jest tajemnicą, że bogate w ropę państwa arabskie zainwestowały w terroryzm już miliony dolarów. Kiedy przywódca Hamasu szejk Jassin udał się wiosną 1998 roku w podróż w celu zbierania funduszy, zdołał zgromadzić w arabskich państwach Zatoki Perskiej od 50 do 300 mln dolarów na rzecz Hamasu. Irańczycy zaś obiecali mu miesięcznie 15 mln. Określono cel tego wsparcia: było nim wspomaganie Hamasu w działaniach terrorystycznych przeciwko Izraelowi i jego sojusznikom. Tymczasem ich krewniacy w obozach dla uchodźców żyli wciąż w tej samej biedzie i opłakanych warunkach.
Mapa mówi wszystko
Izrael nadal robi coś, czego historia dotąd nie notowała: oddaje swoją ziemię. Spójrzmy na fakty.
Maleńkie państwo było wiele razy atakowane (przetrwało pięć wojen) przez tych, którzy poprzysięgli wpędzić je do morza. Za każdym razem agresorów pokonywały mniejsze liczebnie siły, zdobywając przy okazji terytoria. Po tych klęskach agresorzy głośno oskarżali Izrael o kradzież ziemi i żądali zwrotu każdej piędzi. Można by oczekiwać, że Izrael postąpi jak każdy zwycięzca na przestrzeni dziejów: "Przegraliście, ziemię straciliście na własne życzenie, więc nie próbujcie już więcej".
Rosjanie, domagający się dziś od Izraela zwrotu "ziem okupowanych", do swoich "praw własności" podchodzą zgoła odmiennie. Ich stanowisko jest dziś normą dla zwycięzców, zwłaszcza jeśli uderzyli pierwsi. W komentarzu Prawdy z 2 września 1964 roku czytamy:
Granice państwa zostały uświęcone trudem osadników w nadgranicznych wioskach i potokami krwi, które przelali w swej obronie. Lud zaatakowany, jeśli się bronił i wyszedł z tego zwycięsko, ma święte prawo do ustanowienia sobie takiego ostatecznego stanowiska politycznego, które pozwoli na usunięcie źródła zagrożenia. Lud, który nabył sobie bezpieczeństwo tak ciężką ofiarą, nigdy już nie zgodzi się na powrót do starych granic.
Co jednak dobre dla Rosjan, nie jest w ich mniemaniu dobre dla bliskowschodnich Żydów. Izrael zwrócił ziemię najeźdźcom, a ci znów atakowali.
Po wojnie w 1967 roku Izrael oddał Jordanii władzę nad świętym Wzgórzem Świątynnym i zabronił na nie wstępu religijnym Żydom, którzy pragnęli utrwalić tam wpływy żydowskie. Izrael bał się oczywiście niebezpieczeństwa świętej wojny. Jednak od tej chwili aż po dziś dzień izraelskie ustępstwa i względy na rzecz muzułmanów poza nielicznymi wyjątkami nie są odwzajemniane.
Podczas rozmów pokojowych z Egiptem Izrael zgodził się zwrócić mu Synaj, zajęty w 1967 roku. Za porozumienie pokojowe, zawarte zresztą w bardzo chłodnej atmosferze, Izrael zgodził się usunąć miasteczka, fabryki, hotele i ośrodki opieki zdrowotnej. Wielką ofiarą było oddanie pól naftowych Alma, które Izrael odkrył i w które dużo zainwestował, a które pokrywały połowę jego zapotrzebowania na energię. Oddano wojskowe urządzenia systemu ostrzegania, lotniska o dużej wadze strategicznej oraz władzę nad szlakami morskimi do i z Ejlatu, poważnie ograniczając izraelskie zdolności obronne.
W 1998 roku rząd Netaniahu ogłosił gotowość wycofania się ze strefy bezpieczeństwa w południowym Libanie. Ale Liban, poduszczony przez Syrię, oświadczył, że nie zamierza ułatwiać życia Izraelczykom w północnym Izraelu i że do rozmów zasiądzie dopiero wtedy, gdy Izraelczycy oddadzą Syrii całe Wzgórza Golan.
Prezydent Syrii Hafez Asad nim zdecyduje się cokolwiek obiecać czy choćby uznać prawo Izraela do istnienia, najpierw chce dostać wszystko. Tenże sam Asad okupuje Liban, ogłaszając go częścią Wielkiej Syrii, poza tym daje schronienie najniebezpieczniejszym terrorystom świata i szkoli ich. Donosi się też, że brat Asada, rezydujący w dolinie Bekaa w Libanie, kontroluje handel heroiną, która wędruje aż na ulice amerykańskich miast. W tej chwili wciąż nie wiadomo, ile Golanu zostanie oddane Syrii; ale jeśli zgodzi się ona na negocjacje, najpewniej dostanie przynajmniej część tego obszaru.
Największym dylematem i zagrożeniem dla Izraela są jednak Palestyńczycy. Są poważne obawy co do następcy Jasera Arafata. Jeśli - co jest możliwe - Palestyńczycy dostaną swoje minipaństwo, czego Arafat obiecał dopiąć w 1999 roku, to każdy jego następca będzie dla Izraelczyków poważnym problemem.
Choć Izrael przestrzega ustaleń z Oslo, Arafat i Palestyńczycy nie są ani trochę tak akuratni. Niechęć, aby zmienić te sformułowania w Karcie Palestyńskiej, które nawołują do unicestwienia Izraela, dobitnie świadczy o postawie znacznej i wpływowej części izraelskiego "partnera w rozmowach pokojowych". Choć wiele kwestii poruszanych w rozmowach nie jest łatwych, nawet laik może bez trudu rozpoznać prawdziwe intencje.
Gdy piszę ten tekst, nie istnieje ani jedna mapa wydana w kraju arabskim czy muzułmańskim, na której widniałoby państwo Izrael. Izraela nie ma też na mapie wiszącej w biurze Przewodniczącego Arafata. Nie ma Izraela na mapach w szkołach, gdzie uczą się mali Palestyńczycy, i nie ma go na mapie wydanej przez Palestyńskie Ministerstwo Turystyki. Z pewnością nie znajdziemy go też na mapach wiszących w barakach obiektów wojskowych w krajach arabskich i muzułmańskich. Na mapach arabskich może widnieć tylko jedno słowo: Palestyna. W umysłach znakomitej większości spośród miliarda Arabów i muzułmanów Izrael po prostu nie istnieje.

Gdy piszę ten tekst, nie istnieje ani jedna mapa wydana w kraju arabskim czy muzułmańskim, na której widniałoby państwo Izrael...
Wypowiedzi Arafata i innych przywódców palestyńskich nie pozostawiają wątpliwości co do ostatecznego celu. Jedynymi, którzy nie mogą jakoś przejrzeć w tej sprawie na oczy, są polityczni marzyciele na Zachodzie, naiwnie uznający palestyńskie deklaracje za retorykę będącą wyrazem "palestyńskiego rozgoryczenia".
Oto kilka przykładów wyrazów tego "rozgoryczenia":
Walka będzie trwać, aż Palestyna zostanie wyzwolona [Jaser Arafat, Radio Głos Palestyny, listopad 1995].
Choć przerwaliśmy Intifadę, nie przerwaliśmy Dżihadu [świętej wojny islamskiej], aby ustanowić Palestynę z Jerozolimą jako naszą stolicą. Znamy tylko jedno słowo: Dżihad, Dżihad, Dżihad. Nie zgadzamy się z ruchem syjonistycznym, z Deklaracją Balfoura i z całą działalnością imperialistyczną [Jaser Arafat, przemówienie koło Betlejem, październik 1996].
Kto zajął część Palestyny albo Jerozolimę, ten staje wobec Dżihadu aż do Sądnego Dnia. Naszym przeznaczeniem jest Dżihad [Szejk Muhammad Husajn w kazaniu w meczecie Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym, 15 maja 1998].
Za wszelką cenę przetrwać
Od procesu pokojowego Izraelczycy oczekują tylko dwóch rzeczy. Po pierwsze bezpieczeństwa. To znaczy granic bezpiecznych i możliwych do obrony, zagwarantowanych zresztą rezolucjami ONZ. Aby to osiągnąć, izraelskie rządy, zarówno prawicowe jak i lewicowe, godziły się na ustępstwa terytorialne i opuszczanie obszarów, które w przekonaniu wielu Izraelczyków mają największą wagę dla bezpieczeństwa. Na obecnym etapie negocjacji około 95 procent Palestyńczyków żyjących dziś na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy żyje pod władzą Autonomii Palestyńskiej.
Po drugie, Izrael oczekuje wzajemności. Skoro dotrzymuje obietnic, spodziewa się, że i Palestyńczycy zrobią to, na co się zgodzili. Tak się jednak nie dzieje. Fałszywe jest więc przekonanie, że Izraelczycy powinni dalej czynić jednostronne ustępstwa, w nadziei, że może kiedyś i Palestyńczycy zgodzą się na respektowanie umów.
Wszyscy, którzy starają się przyczynić do pokojowego rozwiązania konfliktu pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami, powinni nalegać na spełnienie tych dwóch wymogów. Ponadto, wobec wrogiego otoczenia, jakie na pewno pozostanie elementem życia na Bliskim Wschodzie, państwa demokratyczne, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, powinny zadbać o to, aby Izrael pozostał silny.
Israel My Glory październik/listopad 1998.
(Used by permission by The Friends of Israel Gospel Ministry, Inc., Bellmawr, NJ, USA).

Redakcja udziela zainteresowanym prawa przedruku bądź innej formy powielania całych artykułów i ich części (przy zachowaniu wierności przesłaniu tekstu) pod warunkiem zaznaczenia, że tekst pochodzi z Tymoteusza, oraz podania adresu redakcji.
Tymoteusz - Miesięcznik popularno-apologetyczny
Wydawca: Oficyna Wydawnicza TIQVA,
skr. poczt. 2300, 53-413 Wrocław 47

artykul pochodzi z czasopisma: TYMOTEUSZ

Obrazek


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2

Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości