CEZAR I BÓG

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Awatar użytkownika
chrześcijanin
Posty: 3451
Rejestracja: 13 cze 2008, 20:24
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: okręgi niebiańskie Ef2:6
Gender: None specified
Kontaktowanie:

CEZAR I BÓG

Postautor: chrześcijanin » 11 lip 2009, 00:53

CEZAR I BÓG
Dave Hunt

Historię tę dobrze zna każdy uczeń szkółki niedzielnej. Chcąc podejść Jezusa, faryzeusze i ludzie Heroda zadali Mu publicznie pytanie, na które pozornie nie było odpowiedzi: "Czy wolno [z punktu widzenia prawa Mojżeszowego] płacić podatek cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?" Ewidentnie obmyślili to pytanie zawczasu, aby przyprzeć Chrystusa do muru. Gdyby odpowiedział "tak", naraziłby się Żydom, którzy nie znosili Rzymian i ich podatków. Odpowiedź "nie" zostałaby uznana za podżeganie do buntu przeciwko cezarowi i ukarana ukrzyżowaniem.
Jezus jednak, "przejrzawszy obłudę ich, rzekł do nich [...] przynieście mi denar". Kiedy pokazano Mu denar, wypowiedział słynne słowa: "Oddawajcie, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu" (Mk 12,13-17). Uczeni w Piśmie zaniemówili na tak genialne obejście zastawionej pułapki. Nie mieli podstaw ani do tego, by wydać Go Rzymianom, ani do tego, by zdyskredytować Go w oczach Żydów.
Lecz nienawiść trawiąc duszę nie cofa się przed niczym: "Bez przyczyny Mnie znienawidzili" (J 15,25). Kiedy więc Sanhedryn i jego siepacze po żałosnej "rozprawie" przed arcykapłanem Kajfaszem zawlekli Jezusa przed Piłata, z pełną świadomością wygłosili to wyssane z palca oskarżenie: "Stwierdziliśmy, że Ten podburza nasz lud i wstrzymuje go od płacenia podatku cesarzowi, i powiada, że On sam jest Chrystusem, królem" (Łk 23,2). Była to nieprawda. Jezus nakazał przecież uczniom, aby nikomu nie mówili, że jest Mesjaszem: "Wtedy przykazał uczniom swoim, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem" (Mt 16,20).
Również dzisiaj słowa Chrystusa są podobnie przekręcane przez tych, którzy w Jego imię zalecają nie płacić podatków, gdyż rząd amerykański jest skorumpowany i używa ich do niegodnych celów. Ludzie tacy winni są tego właśnie przestępstwa, o które fałszywie oskarżono Chrystusa. Clinton i jego ludzie nie są bardziej niemoralni niż większość cesarzy czy na ten przykład papieży. Również rząd Stanów Zjednoczonych nie jest bardziej niegodziwy i zepsuty niż władza rzymska w czasach Chrystusa. A przecież Chrystus nie uznawał tej niegodziwości za powód do niepłacenia podatków. Nakazem Chrystusa jesteśmy zatem zobowiązani do "oddawania cesarzowi tego, co cesarskie. Pozostaje tylko określić, co jest "cesarskie".
Odpowiedź Chrystusa nie była w żadnym razie zręczną sztuczką, pozwalającą nie urazić ani Rzymian, ani Żydów, lecz została wypowiedziana w prawdzie i miłości. Gdyby Chrystus lękał się ludzi, wpadłby w zastawioną przez uczonych w Piśmie pułapkę. Trafnie powiedział Salomon: "Lęk przed ludźmi zastawia na człowieka sidła" (Prz 29,25). Ponieważ jednak Chrystus nikogo się nie lękał, nie można Go było usidlić. I prawdziwą do dziś pozostaje Jego pocieszająca obietnica: "Jeżeli wytrwacie w słowie Moim, prawdziwie uczniami Moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi" (J 8,31). Prawda rodzi świętą bojaźń Bożą; a kto boi się Boga, nie będzie się lękał człowieka ani jego krytyki, nie będzie też łasy na ludzkie pochwały.

"LĘK PRZED LUDŹMI ZASTAWIA NA CZŁOWIEKA SIDŁA" (Prz 29,25). PONIEWAŻ JEDNAK CHRYSTUS NIKOGO SIĘ NIE LĘKAŁ, NIE MOŻNA GO BYŁO USIDLIĆ...
Chrystus nie starał się udobruchać i zadowolić ani Rzymian, ani Żydów, a jedynie swego Ojca niebieskiego: "Nie przyjmuję chwały od ludzi [...] [ale] zawsze czynię to, co się [Ojcu] podoba" (J 5,41; 8,29). Chrystus zresztą bez ogródek wskazywał ówczesnym (jak i dzisiejszym) przywódcom religijnym na ich zatwardzone sumienie, rodzące niewiarę: "Jakże możecie wierzyć wy, którzy nawzajem od siebie przyjmujecie chwałę, a nie szukacie chwały pochodzącej od Tego, który jedynie jest Bogiem?" (J 5,44). Próba określenia tego, "co cesarskie", nie obejdzie się bez odpowiedzenia sobie na to nurtujące duszę pytanie.
Niewątpliwie jedną z rzeczy, które nie są cesarskie i których nie należy ani cesarzowi oddawać, ani od niego przyjmować, jest chwała. Tylko sam Bóg jest godzien chwały i czci (Obj 4,9-11; 5,11-14 itd.), od Niego też jedynie pochodzi prawdziwa chwała. Udając, że obdarza ludzi chwałą, cezar udaje samego Boga, ci zaś, którzy dołączają do szkodliwej gry obdarzania chwałą cezara bądź odbierania jej od niego, wpadają w sidła, które potępił Chrystus. A przecież dziś przywódcy chrześcijańscy wprost prześcigają się w obdarzaniu chwałą nie tylko siebie nawzajem, ale i świata, przyjmując w zamian chwałę od niego. Wyobrażają sobie, że w ten sposób będą skuteczniejsi w sprawach Bożych, i "dla korzyści schlebiają ludziom" (Jd 16).

"JAKŻE MOŻECIE WIERZYĆ WY, KTÓRZY NAWZAJEM OD SIEBIE PRZYJMUJECIE CHWAŁĘ, A NIE SZUKACIE CHWAŁY POCHODZĄCEJ OD TEGO, KTÓRY JEDYNIE JEST BOGIEM?" (J 5,44)
Kościół Chrystusowy głęboko pogrążył się w bagnisku humanistycznego schlebiania sobie nawzajem. Lecz Chrystus o tych, którzy dzieło Boże czynią z myślą o pochwale ludzkiej, powiedział: "Otrzymali zapłatę swoją". Zrezygnowali oni z zapłaty niebieskiej, którą by otrzymali, gdyby oczekiwali pochwały tylko od samego Boga (Mt 6,1-6.16-18.24). Chrześcijanie oddają chwałę słynnym osobistościom i czołowym politykom, wyobrażając sobie, że za pośrednictwem obłaskawionych bezbożnych popchną dalej sprawę Bożą. Chrześcijańskie mass media czynią w tym celu bohaterów nawet z wrogów Ewangelii, jeśli tylko są słynni i bogaci.
Nasz Pan tymczasem, nie będąc bynajmniej stronniczym, poświęcał większość czasu biednym i poniżonym. Gdy zadawano Mu podchwytliwe pytania, nie próbował nawet wymigiwać się od odpowiedzi, która mogłaby urazić wielkich i wpływowych. Jego mocne słowa okazały się w rzeczywistości jeszcze bardziej obraźliwe dla Rzymu, niż gdyby namawiał do niepłacenia podatków: "Oddajcie cesarzowi..., a Bogu..." Rzymianie czcili cezara jako Boga. Jezus mówił jasno: "Cezar nie jest Bogiem!"
Odpowiedź Jezusa była zatem ostrą naganą dla cezara, podającego się za Boga. Potępiała też tych, którzy obdarzali tego człowieka chwałą, przynależną jedynie Bogu. Władcy mają pewną władzę, ale tylko w zakresie przyznanym im przez Boga, podczas gdy On sam włada nad wszystkimi po wsze czasy. Uczynione przez Chrystusa rozróżnienie pomiędzy cezarem a Bogiem jest ostrą naganą także dla dzisiejszych przywódców, tak politycznych jak i religijnych.
To prawda, że dzisiejsze władze polityczne rzadko przypisują sobie boskość. A jednak większość z nich przywłaszcza sobie należące jedynie do Boga prawo rządzenia sprawami ludzi. W Ameryce Północnej wyrzucono Boga ze szkół publicznych i wyrzuca się Go coraz częściej z życia publicznego. Rząd gra Boga, a lud przyklaskuje. Ci zaś, którzy podają się za chrześcijan, coraz częściej uczestniczą w budowaniu partnerstwa cesarsko-Boskiego, partnerstwa jednoznacznie odrzuconego przez Chrystusa.
Od czasu, gdy Reagan został republikańskim kandydatem na prezydenta, chrześcijaństwo zaczęło być utożsamiane z konserwatywną stroną sceny politycznej, sami zaś chrześcijanie puścili się w pogoń za mrzonką, iż cezar, choć sam nienawrócony, może współpracować z nimi na rzecz Boga.

CHRZEŚCIJANIE EWANGELIKALNI NIE MOGĄ ZROZUMIEĆ, ŻE OKREŚLENIE "MÓJ LUD" ODNOSI SIĘ DO IZRAELA, A NIE DO KOŚCIOŁA, A W SŁOWACH "ICH ZIEMIĘ UZDROWIĘ" (2 Krn 7,14) MOWA O ZIEMI IZRAELSKIEJ, A NIE AMERYKAŃSKIEJ...
Aby uczcić zdobycie nominacji przez Reagana i zapewnić mu zwycięstwo w listopadowych wyborach, we wrześniu 1980 roku zebrało się w Dallas na specjalnej konferencji około 15 tys. konserwatystów, w tym wielu pastorów. Postanowiono, że Amerykę trzeba schrystianizować, a pomoże w tym nakłonienie chrześcijan, by oddawali głosy na Reagana. Gary North, wówczas jeden z głównych przemawiających, orzekł, że obowiązkiem chrześcijan jest "przebudowanie naszej odstępczej cywilizacji na powrót w królestwo Boże..."[1] A przecież Chrystus nigdy do tego nie zachęcał, a nawet stwierdził wprost: "Królestwo Moje nie jest z tego świata" (J 18,36).
Omawiany przez nas incydent to jedyny przypadek, kiedy nasz Pan w ogóle wspomniał o cezarze. Poza tym nigdy więcej nie wypowiadał się ani przeciwko rzymskim okupantom, ani przeciwko niegodziwościom tyrańskiego Heroda; nie mówiąc już o organizowaniu uczniów w siłę mającą odzyskać świat dla Boga. To, "co cesarskie", jest z tego świata, a nie z Boga. Swoje nagany kierował Chrystus niemal wyłącznie do przywódców religijnych, potępiając ich publicznie w najostrzejszych słowach, gdyż fałszywie reprezentowali Boga. Przykład Pana świadczy przeciwko tym licznym wysiłkom, jakie podejmują dziś chrześcijanie, zgodnie dołączając do niewierzących w akcjach społecznych i politycznych, a nie mając czasu na sprzeciwienie się odstępstwu i herezjom w kościele.

SWOJE NAGANY KIEROWAŁ CHRYSTUS NIEMAL WYŁĄCZNIE DO PRZYWÓDCÓW RELIGIJNYCH, POTĘPIAJĄC ICH PUBLICZNIE W NAJOSTRZEJSZYCH SŁOWACH, GDYŻ FAŁSZYWIE REPREZENTOWALI BOGA...
Chrześcijaństwo kojarzy się dziś w Ameryce głównie z patriotyzmem i konserwatywną częścią sceny politycznej. Obietnice, jakie Bóg dał Izraelowi jako swemu ludowi wybranemu, mającemu oddzielić się od świata, są dziś błędnie odnoszone do Stanów Zjednoczonych. Czołowi chrześcijanie ewangelikalni nie mogą zrozumieć, że określenie "Mój lud" odnosi się do Izraela, a nie do kościoła, a w słowach "ich ziemię uzdrowię" (2 Krn 7,14) mowa o ziemi izraelskiej, a nie amerykańskiej. Z rozmysłem zaciera się wyraźną różnicę pomiędzy Izraelem a kościołem. I zupełnie zapomina się o tym, że chrześcijanie "nie są z tego świata", ale zostali wybrani spośród "tego świata", aby wprawdzie byli w nim, ale nie byli z niego (Jn 15,19; 17,6.14.16).

CZEMU ELIASZ NIE ZAPROSIŁ KAPŁANÓW BAALA I PROROKÓW MOLOCHA DO WSPÓLNEJ MODLITWY O DOBROBYT IZRAELA I OKOLICZNYCH LUDÓW POGAŃSKICH?
George Grant, rekonstrukcjonista, pisze: "Armia Boża ma podbić ziemię, podporządkować ją sobie, rządzić nią i sprawować władzę".[2] David Chilton twierdzi: "Naszym celem jest władza nad światem pod panowaniem Chrystusa, 'przejęcie świata', jeśli ktoś woli tak to nazwać. [...] To my kształtujemy historię świata. [...] [Chrystus] zlecił nam zawładnięcie światem".[3] Gary North: "Bóg chce, aby chrześcijanie zawładnęli ziemią w Jego imieniu"[4]. Nawet J. I. Packer uważa, że chrześcijanie zostali powołani, aby "zrechrystianizować obszar północnoamerykański [...] podnieść z ruin [...] północnoamerykańską kulturę..."[5]
North tłumaczy, że kościół wcale nie usiłuje nawrócić świata, ale przekonać "cały świat, aby doświadczył kulturowych błogosławieństw będących skutkiem szerzenia się ewangelii". Gani tych, którzy kładą nacisk na "zbawianie dusz", a zaniedbują "uzdrawianie instytucji tego świata".[6] Jay Grimstead zgadza się z nim: "Naszym zadaniem jest sprawić, aby biblijna wizja rzeczywistości i biblijna wizja moralności została wpojona w naszą kulturę ku chwale Bożej i dobrobytowi ludzkości, i chrześcijan, i niechrześcijan".[7] Mówiąc wprost, takie ambicje są niebiblijne!
Podobne nieporozumienie jest fundamentem corocznego "Narodowego Dnia Modlitwy", który obchodzono w tym roku ponownie 6 maja. Wszystkich zachęca się do tego, aby w tym szczególnym dniu złączyli się z innymi w modlitwie do dowolnych bóstw. I prostoduszni chrześcijanie wyobrażają sobie, że w odpowiedzi na taką modlitwę Bóg pobłogosławi Amerykę! Czemu zatem Eliasz nie zaprosił kapłanów Baala i proroków Molocha do wspólnej modlitwy o dobrobyt Izraela i okolicznych ludów pogańskich? Nie - Eliasz potępił nieprzyjaciół prawdziwego Boga, a ich zwolenników uchronił przed zgubą. Dziś jednak ta biblijna postawa nie zostałaby uznana za poprawną politycznie. Wyznawcy innych wiar są zatem pozostawieni na ścieżkach do wiecznego potępienia.
Cóż z tego, że orędownicy tego dnia modlitwy mają dobre zamiary, przecież wzywanie bezbożnego narodu do modlitwy jest szczytem głupoty! Czyż Bóg nie powiedział: "Obrzydła ofiara występnych, tym bardziej złożona w złej myśli" (Prz 21,27; BT)? Animatorzy owego przedsięwzięcia, usiłujący zjednoczyć wszystkie religie w "modlitwie", to ewangelikalni chrześcijanie (przewodzą im od lat Shirley Dobson, żona Jamesa Dobsona, i Vonette Bright, żona Billa Brighta, założyciela Campus Crusade), a entuzjastycznej aprobaty udzielają mu najsłynniejsze postacie chrześcijańskiego świata. To tylko dowodzi, jak głęboko sięga kompromis. Pisząc o tym, narażamy się na "krytykę za krytykowanie" ze strony tych, którzy nie dostrzegają istoty zjawiska. Czy nic nie znaczą te słowa Chrystusa: "...nie za światem proszę"? (J 17,9).
Czemuż to Bóg miałby wylać błogosławieństwa na bezbożną Amerykę? Niestety, ewangelikalne chrześcijaństwo lansuje dziś pogląd, że Bóg pobłogosławi każdy plan, byle tylko Go o to poprosić, nawet jeśli uczyni to bezbożny naród, gotów w tym celu do paru skromnych ustępstw na rzecz Boga.
Podczas tzw. śniadań modlitewnych propaguje się często tę atrakcyjną iluzję. Zaprasza się na nie hinduistów, buddystów, muzułmanów i ateistów, a na spotkaniach tych nie można powiedzieć niczego, co mogłoby urazić któregokolwiek wyznawcę innej wiary. Króluje na nich zatem ta sama egocentryczna "ewangelia", którą głosi się dziś z wielu kazalnic, ewangelia, według której naszym problemem nie jest grzech, ale nieuporządkowane życie, które Bóg gorąco pragnie uporządkować. Jedynym celem takiego "Boga" jest uczynienie nas szczęśliwymi i spełnionymi. "Nawróceni" na taką "ewangelię" cieszą się, że opowiedziawszy się "za Chrystusem" mają odtąd Boga po swojej stronie i mogą liczyć na Jego błogosławieństwo. W tym humanistycznym "chrześcijaństwie" próżno by szukać Bożej sprawiedliwości, świętości, czci i chwały. Odnosimy wrażenie, że Bóg z wielką chęcią ześle błogosławieństwo nawet na cezara, jeśli Go tylko o to poprosimy.

NA SPOTKANIACH EKUMENICZNYCH KRÓLUJE EGOCENTRYCZNA EWANGELIA, WEDŁUG KTÓREJ NASZYM PROBLEMEM NIE JEST GRZECH, ALE NIEUPORZĄDKOWANE ŻYCIE, KTÓRE BÓG GORĄCO PRAGNIE UPORZĄDKOWAĆ...
Chrystus jednakże nie wzywa nas do tego, abyśmy naprawiali niegodziwy świat, ale wybrał nas ze świata, abyśmy byli obywatelami nieba, skruszonymi grzesznikami, porażonymi ogromem swego buntu przeciwko Bogu. Nie nakazał nam dialogu, który by nas doprowadził do korzystnego kompromisu z nieprzyjaciółmi Krzyża, ale nakazał nam głoszenie Ewangelii i bezkompromisową walkę o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym. Oby uzdolnił nas do tego, byśmy z czystym sercem wysławiali Jego, a nie człowieka, i abyśmy pożądali chwały, która tylko od Niego pochodzi.
The Berean Call czerwiec 1999
(Druk za uprzejmą zgodą Wydawców).

Przypisy:

1. Bibliotheca Sacra VII-IX 1988.
2. George Grant, Bringing in the Sheaves, American Vision Press, 1985, s. 98.
3. David Chilton, Paradise Restored: An Eschatology of Dominion, Reconstruction Press, 1985, s. 214-219.
4. Liberating Planet Earth, tom 1 serii Biblical Blueprint Series, Dominion Press 1987, s. 24, 178.
5. Christianity Today 12 XIII 1994, s. 36.
6. Gary North, Is The World Running Down? Crisis in the Christian Worldview, Dominion Press, 1988, s. 225.
7. Jay Grimstead, przemówienie do grupy pastorów z dn. 18 IX 1987 (nagranie).

"Stan dzisiejszego świata to jeden wielki zdumiewający pomnik ku czci ludzkiej niemocy. Uświadamiamy sobie nareszcie, że nawet człowiek wykształcony i kulturalny może pozostawać bestią! Cała Biblia stara się wykazać, że problem człowieka ma charakter nie intelektualny (związany z umysłem), ale moralny (związany z sercem). Jeśli 'łaska', jaką otrzymałem, nie pomaga mi przestrzegać prawa, to znaczy, że nie otrzymałem łaski. Chrześcijaństwo to trudna ścieżka życia. Jest zbyt chwalebna, by mogła być łatwa. Nowotestamentowe podejście do uświęcenia nigdy nie ma charakteru apelu - ma charakter nakazu.
Człowiek o chwiejnej doktrynie będzie chwiejny w całym swym życiu. Trudno o coś bardziej absurdalnego niż pogląd, że nauka chrześcijaństwa jest odległa od życia. Nie istnieje nic praktyczniejszego niż ona. Wciąż przekonuję się o tym, że ci, którzy dają się unosić każdemu powiewowi nauki, to ludzie zbyt leniwi, aby zgłębiać naukę. Połowę życia trawię na przekonywaniu chrześcijan, aby zgłębiali naukę, drugą zaś połowę na tłumaczeniu im, że nauka to nie wszystko. Przez lata zdążyłem zauważyć, że ludzie, którzy nie zostali nauczeni prawdy tak od strony negatywnej jak i pozytywnej, zawsze dają się porwać herezjom i sektom, bo nie ostrzeżono ich i nie przygotowano do obrony.
D. Martyn Lloyd-Jones
("The Widsom of Martyn Lloyd-Jones", wybrał Dick Anderson, Banner of Truth, VIII/IX 1986).

Redakcja udziela zainteresowanym prawa przedruku bądź innej formy powielania całych artykułów i ich części (przy zachowaniu wierności przesłaniu tekstu) pod warunkiem zaznaczenia, że tekst pochodzi z Tymoteusza, oraz podania adresu redakcji.
Tymoteusz - Miesięcznik popularno-apologetyczny
Wydawca: Oficyna Wydawnicza TIQVA,
skr. poczt. 2300, 53-413 Wrocław 47

artykul pochodzi z czasopisma: TYMOTEUSZ

Obrazek


Wierz w Pana Jezusa Chrystusa a będziesz zbawiony
Obrazek
cms|skr328|PL50950Wroclaw68
Zapraszam 11-14 luty na wykłady Maxa Billetera na Śląsku LINK: http://skroc.pl/3fb2

Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości