Karol pisze:Mimo wszystko wtedy bym nie nakładał rąk na nikogo a wspólna modlitwa w domu była trudna ponieważ gdzieś w głębi duszy czułem że nie jestem ok w stosunku do innych jeżeli chodzi o moją duchowość.
Nie wiem dlaczego ludzie się tak bardzo oskarzają nawet w czasie kiedy walczą z grzechem i to czasem bardzo i modlą się i jak pisał paweł dchowo mają upodobanie w zakonie a cieleśnie w grzechu i nie rozumieją ze to walka i że to dobry objaw . Czy myślisz ze ci z którymi się modlisz sa bez grzechu nie znasz ich serc i nie wiesz jak na prawde jest moze taki zmagajacy się z grzechem człowiek jest w lepszym stanie niż jakiś obłudny co to na zewnątrz wygląda na czystego a wszystko ukrywa. Nie wiem z tym nakładaniem rąk , w ogóle zeby nakładać ręce to trzeba mieć Ducha a człowiek co walczy z grzechem go ma bo by przeciez nie walczył i nie czół ze to zle co robi nie mialby takich wyrzutw i takich obiekcji. No nie wiem ja to wiem ze upadam ciągle w drobnych sprawach , ciagle cos i jak bym miala nakladać ręce tylko jak jestem czysta jak łza sama z siebie to nigdy bym nie nakładala bo upadki są codzienne i bardzo rózne nawet nie da się przewidzieć i zawsze tylko czystoscią i swietościa Jezusa mogę sie pochwalić swoją nigdy niestety.