Okultyzm w medycynie- homeopatia cz.2

Dział niepolemiczny.
Miejsce dla budujących artykułów lub własnych przemyśleń ukazujących stanowisko teologiczne. Tylko dla protestantów.
Norbi
Posty: 8516
Rejestracja: 02 mar 2009, 23:08
wyznanie: nie chce podawać
Lokalizacja: Newcastle upon Tyne
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Okultyzm w medycynie- homeopatia cz.2

Postautor: Norbi » 29 gru 2009, 11:10

....ciąg dalszy


Nie otrzymujecie prawa wyboru, bo się narzuca dzisiaj ludziom w naszym kraju. czym się mają leczyć. Na szczęście nie wszyscy to robią. Osobiście spotkałem się z tym, że pani w aptece mnie spytała czy chcę taki. czy taki lek. Tak że, kochani, możemy darować sobie wszelkie próby naukowe omówienia homeopatii, bo tego nie da się logicznie zrozumieć! Nawet gdybym tu zaprosił największego zwolennika homeopatii, on nadal naukowo tego nie wyjaśni. Podjęte próby wyjaśnienia tego były jedynie bełkotem, nawet dla wyszkolonych lekarzy. Ale jedno jest niepodważalne i to chcę, abyście tutaj pamiętali. To, że te leki w jakiś sposób działają jest niepodważalne, lecz nadal naukowo nie wyjaśniono jak.
Na czym więc to polega? Co można logicznie powiedzieć? Teraz wam przeczytam pewien fragment. W portalu „Gazety Wyborczej” www.gazeta.pl, dział zdrowie, jest taki artykuł: „Homeopaci odpowiadają, że im mniejsze stężenie aktywne substancji w roztworze, tym silniej ona działa” – czyli im bardziej rozpuszczone, tym mocniej działa. „Już pionierzy homeopatii zdawali sobie sprawę, że prawa chemii podają w wątpliwość skuteczność ich leków. Wierzyli jednak, że dzięki energicznemu wstrząsaniu kolejnych roztworów pierwotna substancja pozostawia w nich swoją esencję, która, choć niewykrywalna, pobudza siły obronne organizmu”. Czytam to z artykułu zwolenników homeopatii. Tego nie pisali przeciwnicy. „Współcześni homeopaci tłumaczą działanie leków pamięcią molekularną, co można wyjaśnić na chłopski rozum tak: pamięć molekularna oznacza, iż woda w pewien sposób pamięta. Chemicy twierdzą, że istnienie „pamięci molekularnej” nie jest udowodnione, ale też nie można jej podważyć w myśl zasady: Są rzeczy na niebie i ziemi, które nie śniły się filozofom”. Są i to prawda! My się z tą zasadą zgadzamy. Pytanie: „Czy chcemy korzystać z tych rzeczy? Czy chcemy korzystać z rzeczy tajemnych?”. Homeopatia polega na leczeniu choroby przez podawanie w rozcieńczonym stanie tego, co ją powoduje. Słyszeliście, co powiedziałem? To, co powoduje chorobę, podawane jest człowiekowi w rozcieńczonym stanie. Czytałem książkę pewnej pani doktor, która była lekarzem-homeopatą, nawróciła się i wyznała Pana Jezusa jako swego Pana i ona w tej książce użyła takiego przykładu, że jeżeli ktoś ma zatwardzenie, to lekarz-homeopata przepisze mu lek na zatwardzenie, tylko rozpuszczony, bo podaje się to, co powoduje. I kiedy ta pani doktor rozmawiała z innymi, to próba obrony homeopatii polegała na tym, że to działa tak jak szczepionka, bo przecież w szczepionce też się podaje właściwie to, co powoduje chorobę. Ale jest pewna różnica, kochani. Działanie szczepionki jest profilaktyczne i uodparnia na chorobę. Działanie szczepionki, aby to zrozumieć na chłopski rozum, polega na tym, że choroba z organizmem „poznają się po imieniu”. Kiedy choroba jest słaba, organizm się uczy jak ją pokonywać, gdy przyjdzie prawdziwa, mocniejsza. To jest profilaktyka. A tutaj mamy już człowieka chorego. Poza tym działanie szczepionki można obserwować, można opisać i można co do joty wyjaśnić jak działa, jak działa na nią organizm, można o tym napisać książkę i jest to do zrozumienia. Natomiast działania leków homeopatycznych nie widać, nie da się ich opisać i nie da się wyjaśnić ich działania.
Homeopata, badając pacjenta, nie przepisuje mu leków jedynie w oparciu o to, na co on jest chory. Nie przepisuje mu się leku na daną chorobę, w związku z tym, na co jest chory, ale przepisuje mu się lek w związku z tym, kim jest. Bardziej bada się osobowość człowieka, aurę, która go otacza, to, kim on jest, a nie tak naprawdę, co mu jest. To też podlega badaniu, lecz jest drugoplanowe i czasami wizyta u homeopaty może trwać kilka godzin. Nie każdy ma jednak czas na siedzenie u czarodzieja, dlatego zastosowano magię masową. W aptece można kupić tzw. leki złożone, które należy stosować odpowiednio, bo mogą być bardzo niebezpieczne. Czytałem książkę pewnej pani doktor, również była to też kiedyś doktor homeopatii, dzisiaj osoba nawrócona, nasza siostra w Chrystusie), która opisywała, że właśnie te leki złożone, kupowane w aptekach, są szczególnie niebezpieczne, gdyż bardzo często się zdarza, że lekarze leczą pacjenta z choroby, na którą zażywa te leki, powodując resztę, którą miałyby uzdrowić, a której on jeszcze nie miał. Niech to nam da coś do myślenia.
Trochę się zajmę teraz tym rozcieńczeniem, wielu z was wie o tym. Środek rozcieńcza się i mierzy na dwa sposoby: centymetralny, oznaczony literką C na słoiczku oraz decymetralny, gdzie używa się oznaczeń literki D. Co to znaczy na chłopski rozum? Pierwsze rozcieńczenie centymetralne, np. C1, uzyskuje się w ten sposób, że jedna setna tego, co macie w buteleczce to specyfik, a 99 % jest to rozpuszczalnik i to nazywamy C1. Teraz idziemy dalej, bo oto C2 uzyskuje się przez, i teraz słuchajcie uważnie, rozcieńczenie 1 części z tego C1. Czyli mamy to C1, pomyślcie, i tylko 1 % to jest „lekarstwo”, a 99 % to rozpuszczalnik, mieszamy to, potem z tego wyciągamy 1 % i znowu rozcieńczamy z 99 % rozpuszczalnika. Co nam zostaje? Niewiele! W aptece, bardzo często na choroby, homeopaci przepisują C12, C16! Teraz powiem wam o kolejnej dziwnej rzeczy, to mroczna tajemnica homeopatii! Im wyższy numer C albo D, tym mocniej działa lek! Tym mocniejsze jest jego działanie! Co by to oznaczało dokładnie? Ja aż taki mądry nie jestem, ale to by oznaczało, na przykład, spore oszczędności w gospodarce, gdyby to działało. Bo pomyślcie, na przykład, łyżką cukru można by posłodzić herbatę w całym kołchozie, odpowiednio rozpuszczając oczywiście. Albo nakarmić łyżką mleka 5 obór krów. Ważne, żeby specyfik działał. I ludziom podaje się, tak jak mówię, czasem C11, C12 i, tak jak mówię, szokiem jest, że to działa! Bo nie działa to, lecz siła, która za tym stoi. Nauka udowodniła, że gdyby w ten sposób rozpuszczać sól, to przy roztworze C10 nie byłoby już ani jednej molekuły soli. Powyżej D5 roztwór zatraca, jak przeczytałem, nawet śladowe ilości specyfiku. Nie ma już nawet śladu. Pacjentom podaje się dużo wyższe wartości niż te, które przytoczyłem. To działa! A może w tym miejscu mojego wykładu nie powinienem mówić, że to działa, tylko: „A kto działa?”. Może powinienem zadać pytanie: „Kto działa?”, a nie: „Co działa?”. Im mniejsze stężenie leku, tym mocniej działa! I teraz kolejna rzecz, jest to świadectwo przeczytane przeze mnie i usłyszane z kilku różnych źródeł i od lekarzy medycyny, którzy nawrócili się, przyjęli wiarę w Pana Jezusa i odrzucili homeopatię, jak też przez ludzi nie związanych z medycyną, a zajmujących się tym: Wokół człowieka, który przyjmuje tak mocne specyfiki tworzy się duchowa sfera. Taki człowiek chodzi i jest otoczony ponadośmiometrową duchową sferą, oddziałującą na niego i wszystko wokół. Pomyślcie, jaki rodzaj duchowego monstrum porusza się w tym momencie. Wychodzi na ulicę i żyje otoczony nieznaną mu siłą. Pomyślcie, ludzie dają takie leki swoim dzieciom i zadowalają się pseudonaukowym wyjaśnieniem, że to przecież działa. Czy zadajesz pytania jak?! Sami homeopaci mają takie określenie, fachowcy w tej dziedzinie, oni mówią, że „lek poznaje człowieka”. Jeden z homeopatów napisał, że „lek poznaje człowieka i zna go nawet lepiej niż on sam albo lekarz, bo lek zrozumie człowieka”. Bardzo dziwny sposób używania słowa „lek” tutaj. Lek nie jest osobą, a jednak jest tu personifikacja użyta.
Kochani, leki nie mogą mnie znać i wiedzieć o mnie lepiej. Ja wiem, kto o mnie wie wszystko: Syn Boży Jezus Chrystus, który jest moim Panem! On o mnie wie wszystko! Jeżeli jest jakaś inna siła we wszechświecie, a wiem, że jest, która pretenduje do tego, że wie o mnie wszystko, to ja mogę tylko jedno powiedzieć: „Odejdź ode mnie w imieniu Syna Bożego Jezusa Chrystusa!”. Pamiętam dość zabawny cytat z pewnej książki chrześcijańskiej, otwieram książkę i to było pierwsze, co mnie uderzyło, ten cytat, a było tam napisane tak: „Jeśli nie jesteś Bogiem, a jesteś doskonały, to odejdź ode mnie”. I to jest to, co wyraża moje odczucia. Horror zaczyna się więc niewinnie. Pytanie nasze kontynuuję: „Czy homeopatia jest niebezpieczna?”. Kochani, przeciwnika pokonuje się w słabym miejscu! I słabością kultury Zachodu jest to, że bagatelizuje się tam duchowe prawdy. Często mówimy: „A tam, Bóg da, jakoś to będzie” i bagatelizujemy duchowe prawdy, a Bóg przecież zawsze ostrzegał, że materializm jest niebezpieczny. Ktoś powie: „Momencik, czemu mówisz ‘materializm’, przecież to nie ma nic wspólnego?”. Owszem ma! Materializm Zachodu spowodował, że wielu ludzi zaczęło szukać w złym miejscu. Zaczęli szukać w hinduizmie, w religiach Wschodu, bo z chrześcijaństwa zrobiono religię materializmu. Jeśli ktoś z was ma w domu kanał HBO, to niedawno ten kanał wyświetlał film pt. „Cudotwórca”, nakręcony w oparciu o fakty, o człowieku, który podróżował przez Stany Zjednoczone jako uzdrowiciel, zaopatrzony w doskonałą grupę ludzi, którzy mieli krótkofalówki, małe nadajniki, udawali chorych, chodzili między tłumem, słyszeli, co ludzie mówią, potem namierzali, po cichu mówili do tamtego („uzdrowiciela”), tamten miał mikrofon i mówił: „Kobieta z tyłu, w tamtym rzędzie, przeżywa w sercu rozwód swojej córki, Pan cię słyszy”. Kobieta mdlała, ludzie mówili: „On wie”. Ale byli ludzie, agenci, kilkudziesięciu agentów chodzących w tłumie, słuchających, podsłuchujących ludzi i donoszących przez małe nadajniki właśnie temu tam za kazalnicą. A on oczywiście, używając imienia Pana Jezusa, bluźnił, kradł, zbierał pieniądze aż po prostu jeden z szeryfów go rozpracował i on wpadł. Film jest oparty na faktach, a zrezygnował ten człowiek ze swojej działalności po tym jak (według przynajmniej reżysera filmu, ja nie potrafię sprawdzić, na ile film jest prawdziwy) pewien mały chłopiec po prostu uwierzył w to przesłanie, poszedł, wyszedł do przodu, pomodlił się do Jezusa i został naprawdę uzdrowiony. Jako Kościół wierzymy w to, że Jezus uzdrawia, On jest naszym lekarzem! Wracam jednak do tego, co mówiłem o naszej słabości. Przeciwnika pokonuje się w jego słabym miejscu (punkcie). Słabością kultury Zachodu jest to, że zamieniliśmy Boga na pieniądze, że powstały ruchy, które zamiast głosić ewangelię, głosiły bogacenie się. Materializm sprawił, że staliśmy się nieczuli na duchowe rzeczy i dlatego tak łatwo nas zwieść.
Coś wam jeszcze w związku z tym przeczytam. Kolejny cytat z tego portalu www.gazeta.pl: „Do przygotowania rocznego, światowego zapasu fiolek Oscillococinum, popularnego leku homeopatycznego na przeziębienie, wystarczy jedna kaczka. Homeopatia opiera się bowiem na niezwykłym rozcieńczaniu leczniczych substancji. Takie preparaty na pewno są nieszkodliwe, ale czy w ogóle leczą?”. Koniec cytatu. Zwróćcie uwagę – typowe podejście Zachodu: „To jest na pewno nieszkodliwe, ale czy to coś może pomóc?”. I tu jest kłamstwo! Po pierwsze: „Czy to może pomóc” jest źle zadanym pytaniem. To na pewno może pomóc! Zwiedzenie jest w pierwszej części zadanego pytania. To jest szkodliwe. To jest szkodliwe. A jeśli chodzi o tę kaczkę i lek na przeziębienie, to lek na przeziębienie homeopatyczne wykonuje się z wnętrzności kaczki, z jej narządów wewnętrznych: wątroby i innych, które właśnie się rozcieńcza do potężnych wartości. Przeczytałem w jednej z książek, że jedna kaczka wystarczy na wyprodukowanie leku homeopatycznego na przeziębienie na kwotę 20 milionów dolarów. Tak więc kochani, dochodząc powoli do końca tego wykładu, powiem, że przyjmowanie leków homeopatycznych jest otwieraniem się na działanie obcej mocy. Otwierasz się na działanie czegoś, czego nie znasz! Nie działają jak lekarstwa, to wiemy na pewno. Nie działają w imieniu Jezusa, bo możemy przyjąć i zgodzić się, że „w porządku, akceptuję ten rodzaj medycyny, rozumiem, że jest to nadprzyrodzone działanie, rozumiem, że tego nie da się wyjaśnić fizycznie, wszystko to rozumiem”. Ale, w takim razie, jeśli nie wiadomo jak to działa, to chcę wiedzieć, że to działa w imieniu Jezusa albo wcale tego nie chcę! Dlaczego? Bo mam świadomość tego, że nie jesteśmy duchowo sami. Duchowy świat nie składa się z ciebie i z Pana Jezusa, ale istnieją też inne siły. I ciekawa rzecz, ludzie, którzy lansują te leki nigdy nie są ludźmi biblijnie wierzącymi – w pełnym znaczeniu tego słowa! Co ciekawe, kolejna rzecz, że o ile lansujący leki homeopatyczne nigdy nie są biblijnie wierzącymi ludźmi oddanymi modlitwie, głoszeniu Słowa Bożego, czytaniu Biblii (nie spotkałem, nie słyszałem o takich ludziach) i z tego, co wiem ze świadectw, nie było takich. Owszem, niektórzy twierdzą, że są chrześcijanami, ale ich służba w Kościele, ich życie modlitewne pokazują, kim są. Co jest interesujące, buddyzm, maryjność albo zwykła religijność wcale się temu nie sprzeciwiają! W tym przypadku nie ma sprzeciwu co do homeopatii. Gdy jednak Pan Jezus staje się twoim Zbawicielem, wyznajesz Bogu grzechy, nawracasz się i żyjesz innym życiem, wtedy duchowa siła stojąca za homeopatią stoi przeciw tobie. Ludzie będący gorącymi zwolennikami homeopatii, uważają, że dzisiejsze chrześcijaństwo, to biblijne, jeszcze raz powtarzam, nie tradycyjne, jest zacofane. Jeśli masz kilka zdjęć dostojników kościelnych, jesteś oficjalnie maryjny i chodzisz w niedziele do kościoła, wtedy nie jesteś zacofany, ale jeśli wierzysz dosłownie w to, co powiedział Pan Jezus, to według nowych norm tego świata masz coś z głową. W jednej publikacji przeczytałem, że homeopaci, zwolennicy homeopatii, oskarżają, że chrześcijaństwo po prostu poluje na czarownice i przesadza, i że to nie jest aż tak złe jak oni mówią. Kochani, wielu z nich wierzy w rzeczy tak mroczne i tajemne, że nawet dawnym czarownicom włosy stanęłyby na głowie. Prawdopodobnie (i to chcę też powiedzieć, to jest ważna część mojego wykładu) nie istnieją zwolennicy homeopatii, którzy uczciwie mogliby się przyznać, że nie mają żadnych związków z New Age, czyli z jogą, buddyzmem, wegetarianizmem, medytacją, horoskopami i astrologią. To są te wszystkie dziedziny satanizmu, New Age czy jakkolwiek byśmy to nazwali. Prawie zawsze człowiek stosujący homeopatię ma jeszcze gdzieś tutaj taką furtkę w którejś z tych dziedzin, które wymieniłem. Prawie zawsze przy dokładnym zbadaniu okazuje się, że właśnie jest taka furtka dla duchowych mocy, które rządzą ich życiem. I druga, jakby przeciwstawna prawda, którą chcę teraz powiedzieć: jestem pewny, że są wśród miłośników homeopatii i z pewnością wśród użytkowników, wśród tych, którzy to stosują, ludzie uczciwi! To chcę wam jasno powiedzieć. Wierzę, że są tam ludzie uczciwi, którzy nie chcą mieć żadnych kontaktów z demonami, z tajemniczymi mocami i byłoby im przykro, gdybym im powiedział, co robią. Ale samo zanegowanie istnienia diabła nie sprawia, że diabeł przestanie istnieć, zgadzacie się? To, że ktoś spokojnie powie, że on mu wcale nie chce służyć. Ja wiem, że wśród homeopatów jest wielu dobrych ludzi, jest wielu prawych ludzi. To nie są jakieś bandziory spod ciemnej gwiazdy, ale to, że negują istnienie szatana i mocy demonicznych jeszcze nie sprawia, że ja się mam tym zająć lub z tym zgodzić.
Zwiedzenie jest pułapką, a ważnym celem tej pułapki jest, aby złapać ofiarę i dla diabła nie jest ważne jak ofiara nazywa przynętę. Ważne, żeby wzięła. To jest tak jak dla wędkarza nie jest ważne, co ryba myśli o jego przynęcie i jakim określeniem ją nazywa. Niech tylko bierze! A co tam ryba myśli, to nie jest ważne. Niech bierze tylko przynętę, a potem ten niemy krzyk złapanej ryby już nikomu nie przeszkodzi. Ryba jest złapana, włożona do worka i zaniesiona na patelnię. Może się rzucać, może sobie krzyczeć, może cokolwiek. Tak samo jest z człowiekiem. Diabła nie interesuje jak nazywasz przynętę, ważne, żebyś ją wziął, a więc będzie ci wmawiał, że przynęta to jest właśnie to, czego ci było potrzeba. A jak już weźmiesz, to cię będzie holował, najpierw ze zboru, potem z domu, będzie kręcił kołowrotkiem i wyholuje z domu, z czasu modlitwy, z czasu Słowa Bożego, z miłosierdzia, z pokoju, z radości, ze wszystkiego! Wyholuje cię na swoją patelnię. I znajdą takiego człowieka potem w lesie ze sznurkiem na szyi albo otrutego. Wielu homeopatów posługuje się wahadełkami, czytaniem z ręki (chiromancją) i tego rodzaju metodami. To wszystko jest bardzo blisko siebie. Ja modlę się, żebyśmy jako Kościół umieli kochać tych ludzi, a nienawidzić grzech. Chcę powiedzieć bardzo ważną prawdę! Nasz zbór i my jako wierzący nie jesteśmy wrogami ludzi uprawiających, promujących lub korzystających z homeopatii! Jesteśmy wrogami homeopatii, nie ludzi! To, że ktoś jest zwiedziony, nie daje mi upoważnienia, aby być jego wrogiem! I ja mogę być zwiedziony w czymś i dzięki waszej cierpliwości, modlitwie i miłosierdziu mogę zobaczyć prawdę.
I tutaj dochodzę do tego związku homeopatii z resztą okultyzmu. Wielu homeopatów posługuje się wahadełkami, czytaniem z ręki (chiromancją), różnego rodzaju metodami New Age i odkryłem, że tutaj spotykają się na manowcach różne zwiedzione drogi szamanizmu, magii i całej tej otoczki New Age. Każda z tych metod jakoby miała pomóc, ale każda z nich w końcu prowadzi do tego, że ten z wahadełkiem posyła kogoś do bioenergoterapeuty jeszcze z innej dziedziny, że ten homeopata posyła jeszcze, żeby wahadełkiem zbadać. Jeden z drugim się podpierają, bo tak naprawdę nie mają odpowiedzi na odwieczne problemy duszy ludzkiej. I ludzie się tak spotykają na tych manowcach, idąc nie wiadomo dokąd, potykając się o siebie. Takie coś odciąga duszę z dala od Boga, w świat pełen iluzji, złudzeń i niechęci do Jezusa Chrystusa! To jest jeden z efektów. Dzisiaj doszliśmy w homeopatii do miejsca, gdzie pojawiają się pierwsze reklamy i pierwsze próby leczenia ludzi na odległość przez Internet, telefon lub korespondencyjnie. Już nawet nie trzeba przyjmować specyfiku. Wystarczy poddać się duchowej mocy jego działania, czyli po drugiej stronie obdarzony zaufaniem człowieka szaman, jak gdyby otrzymuje kod czy klucz do twojej duszy. Mówi ci, co masz wypowiedzieć, jak masz się, nie chcę użyć słowa „modlić”, co masz mówić. On sporządza specyfik, którego energia i siła czy potencjał jest tak potężny, że działa nawet przez Internet. I chcę wam coś powiedzieć: to też będzie działać, bo tak naprawdę nie chodzi w ogóle o te granulki, o tę tabletkę. Chodzi o demoniczną siłę, która chce zdobyć człowieka. Spotyka się grupy, które podczas seansów spirytystycznych pytają duchy o leki i terapie, używając do kontaktów mediów, czyli media mówią, jakie terapie i jakie składniki stosować wobec danego człowieka. I to jest propozycja mocy, która nie przyznaje się do niczego, co my znamy lub ma związek z Jezusem Chrystusem! I tutaj wracam do mojego wcześniejszego tematu. Mówiliśmy, że homeopatia nie jest obojętna światopoglądowo. Powiedziałem, że lekarz promujący czy proponujący leki homeopatyczne wciąga was w inną religię. Nie ma on takiego prawa, ale robi to świadomie lub nie. A najmocniejszym świadectwem tego, że homeopatia nie jest obojętna światopoglądowo, są świadectwa i relacje o duchowych problemach ludzi, którzy uwikłali się w homeopatię. Książkę by można było wydać w Polsce o ludziach, którzy zaryzykowali z homeopatią i potem mieli ogromne problemy, ucieczki od demonicznych sił i mocy, które zaczęły ich ścigać. Nie wiedzieli, co to się wyrabia z ich życiem. I co jest ciekawe, objawy u ludzi wierzących i niewierzących są dość różne. Warto na to zwrócić uwagę, tak myślę. Objawy duchowej choroby widać słabiej niż objawy choroby fizycznej. Bo im bardziej coś boli, to widać, że człowiek chudnie czy coś się tam z nim dzieje. A tych duchowych nie zauważamy. Przychodzą prawie że niewidzialnie. To się staje widoczne dopiero wtedy, kiedy ten człowiek prawie całkowicie już upada i ludzie mówią: „Jak to się stało, że ten brat czy siostra, czy ten sąsiad, nie było widać, żeby był nieszczęśliwy”. Chcę wam powiedzieć, że objawy korzystania z „dobrodziejstw” homeopatii są różne u wierzących i niewierzących. U wierzących: tutaj z powodu prowadzenia duchowego życia, czytania Słowa Bożego, szybciej widać! Wiecie, jakie są objawy, które udało mi się spisać ze świadectw, które czytałem i z materiałów, które były mi dostępne?

Objawy korzystania z pomocy homeopatii czy uwikłania się w homeopatię u wierzących są takie:
- brak ochoty, wręcz niechęć do modlitwy,
- próby unikania czytania Słowa Bożego i tłumaczenia sobie, że później, że nie mogę,
- duchowa obojętność, nawet kiedy ludzie wokół przeżywają coś z Bogiem; taki człowiek jest obojętny i nie rozumie tego,
- niechęć do gorliwych chrześcijan i ich radości,
- duchowy niepokój,
- potem przychodzi nienawiść do Boga, powoli ta spirala idzie w dół,
- nienawiść do Boga i oskarżanie Go o swoje problemy i zło na świecie,
- pociąg do oczywistych grzechów i próby tłumaczenia ich nie w oparciu o Słowo Boże.
Kto dziś w świecie nazwie takie rzeczy chorobą, powiedzcie? Świat powie: „To nie choroba, to wolna wola. Robię, co chcę. To nie problem, to moja wolność”. Inni bronią się mówiąc, że niektóre „kościoły” to propagują, „kościoły” też w cudzysłowie powiem. Dzisiaj dużo cudzysłowów. Ja wiem i słyszałem o bioenergoterapeutach i uzdrowicielach, współczesnych szamanach, tylko nie mają zwierzęcego łba nałożonego na swojej głowie. Nie są w futrze, lecz w garniturze, ale przyjmują nawet w niektórych budynkach kościelnych. Nazwiska bardzo dobrze znacie. Wielu z was wie, że w naszych gazetach chełmskich, jeśli otworzyć stronę, to widać świadectwa, reklamy w malutkiej ramce: „Uzdrowiciel” i tam jakieś nazwiska ludzi. Jestem prawie pewny, że tych ludzi nigdy by nie znaleziono, którzy tam piszą te świadectwa. Jestem prawie pewny, że to są reklamy zamieszczone przez samych zwodzicieli dla zysku, tych, których promują tzw. kościoły albo, którzy przyjmują ludzi masowo. Sami wiecie, jakie były efekty leczniczego dzieła pana Kaszpirowskiego, że nawet w Rosji podano go w końcu do sądu. Po wielu latach ludzie uwolnieni przez niego z chorób, wpadali w stany tak straszliwe, tak tragiczne i w inne choroby tak przerażające, że już nie udawało się ich wybronić. Oczywiście on nie był homeopatą, ale jak blisko siebie są wszystkie te zwodnicze praktyki. Ja myślę jak potężny ciężar spoczywa na duszpasterzach, którzy nie nauczają o tym swoich ludzi. Pomyślałem sobie dzisiaj, kiedy studiowałem to i dziękowałem Bogu, że mogę wam dziś to powiedzieć. Pomyślałem sobie jak ogromny ciężar biorą na siebie chrześcijanie wprowadzający to, promujący takie rzeczy, prowadzący ludzi nawet do tego typu rzeczy. Jak straszny ciężar ludzkiej krwi można wziąć na siebie, nie tylko siebie, ale jeszcze swoje dzieci czy znajomych się w to wciągnie. Pomyślcie, niektórzy ludzie na siebie to biorą.
U niewierzących objawy są trochę inne, wcześniej czytałem wam o objawach u wierzących, gdzie jest jeszcze ten test pokazujący, że przestaje się lubić Słowo Boże i modlitwę. Natomiast niewierzący człowiek nie ma tych doświadczeń. Nie ma tych szańców obronnych w postaci chrześcijańskiego życia i społeczności, która jak papierek lakmusowy ostrzega, że coś idzie w złym kierunku. Oczywiście objawy występujące u człowieka niewierzącego również mogą mieć miejsce w życiu człowieka wierzącego – depresja, strach przed nie wiadomo czym, stany nerwowe, zniechęcenie, utrata sensu życia. Z czasem przywidzenia, głosy, zwidy, ogromna trudność w rezygnacji z homeopatii. Czytałem książkę o kobiecie, która się nawróciła i chciała odrzucić homeopatię, wróciła do domu i wyobraźcie sobie, miała potężne problemy duchowe z wyrzuceniem tych kilku butelek z apteczki. Po prostu nie wiedziała, co za siła za tym stała. Dopiero wyznawszy Pana Jezusa jako Pana udało jej się to wyrzucić! Dopiero wtedy poczuła jak do domu przyszło światło i wolność! Dopiero wtedy! Już nie mówi o myślach samobójczych spowodowanych właśnie uwikłaniem się w tego typu rzeczy. Oto w jaki tragiczny, straszliwy świat wprowadza homeopatia. Mija cierpienie cielesne, a potem często u człowieka uzdrowionego pojawiają się tortury duszy! I żeby pozbyć się tych tortur, ludzie już się nie boją nawet wtedy bólu cielesnego, wiecie o tym? Najpierw człowiek cierpi fizycznie i mówi: „Za cokolwiek”, przyjmuje rzeczy, które wprowadzają go w tortury duszy, a potem, kiedy ma te tortury duszy, jest gotowy kolana do krwi zedrzeć na pielgrzymce, żeby jakoś to zrzucić, ale nie pomaga. Ponieważ jest tylko jedno imię, przez które możemy być zbawieni, imię Syna Bożego, który przychodzi jak burza. Gdy Jezus wchodzi w życie, to jak to tsunami, zmiata diabłu wszystko, co on ma! Tylko imię JEZUS może uratować ludzi! Tak że lecząc jedną chorobę człowiek odkrywa, że wikła się w inne. I co jest dziwne, jak już powiedziałem, często choroby, na które dany lek złożony miał pomagać. Podsumowując już, homeopatia jest szkodliwa nie tylko dla wierzących; jest szkodliwa dla każdego, kogo znacie! Religie Wschodu, nauczają o jedności i harmonii światła i ciemności, dobra i zła! A symbolem tej nauki jest jeden z najbardziej znanych znaków New Age – biało-czarne koło z kropeczkami, te na białym tle są czarne i odwrotnie, mają symbolizować jedność, harmonię dobra i zła. Chcę wam coś powiedzieć, jest to znak z zasady demoniczny i znak właśnie bliski ludziom wierzącym w owe moce, o których dzisiaj mówimy. Biblijne chrześcijaństwo nigdy nie naucza o jedności czy harmonii mocy dobra i zła, ciemności i światłości. Biblijne chrześcijaństwo w miejsce, gdzie New Age używa słowa „harmonia”, używa słów: „i obnażył na krzyżu, i pokonał je na krzyżu, Jezus Chrystus zwyciężył i dzieła szatana!”. Takie jest nasze podejście do tego. Ta bitwa odbyła się 2000 lat temu i Jezus zwyciężył, wykonało się! I nie ma żadnej jedności między ciemnością i światłością! Amen? Nie ma tu żadnej jedności! Co z tym zrobimy, to jest już teraz nasza decyzja. Dla mnie w tym miejscu wykładu, w którym jestem, kiedy go przygotowałem, przestało być już ważne czy homeopatia jest skuteczna, czy nie. Ja wiem jedno – nie chcę mieć z tym nic wspólnego z powodu tego, kto za tym stoi. Dlaczego miałbym korzystać z pozornego dobrodziejstwa sił, które mają alergię na imię Syna Bożego Jezusa Chrystusa, powiedzcie?! Dlaczego miałbym korzystać z pozornego dobrodziejstwa mocy, które trzęsą się i cofają jak tylko wypowiesz imię Jezusa Chrystusa, Syna Bożego! Jezus jest moim Panem, moim Przyjacielem, moim Zbawicielem! I Jezusa chcę wyznawać! Mój wykład stawia przed wyborem. To, co zrobicie, to będzie wasza decyzja. Ja nie mam prawa za nikogo decydować. Wolę zachodnią medycynę z jej wspaniałymi osiągnięciami. Ona ratowała życie ludziom długo do tego czasu, gdy religie Wschodu pogrążały jeszcze wiele krajów w ciemności na tym świecie; to medycyna Zachodu już ratowała. Ilu chorób na świecie, pomyślcie, już nie ma. Ile chorób zostało pokonanych przez to, że medycyna Zachodu, uczeni ludzie Zachodu, korzystając z mądrości danej im przez Boga, wymyślali szczepionki, leki, które ratowały ludziom życie, w czasie gdy szamani potrafili tylko mruczeć i tysiącami, w krainach odległego Wschodu, ludzie marli jak mrówki i mrą do dzisiaj. Ilu z tych chorób nie ma już? I zobaczcie coś ciekawego – wraz z powrotem New Age, z powrotem mistycznych metod leczenia, wracają choroby, które zostały pokonane już dawno temu! Z powrotem wracają, jak gdyby wiedziały, że czasy mądrości i światłości się kończą, że kończy się dzień na tej Ziemi i nastanie długa noc, dobry czas dla nich. Owszem, czasem krytykuje się konwencjonalną medycynę za błędy i jest faktem, że lekarze czasem popełniają błędy, ale chcę wam coś powiedzieć. Lekarz może popełnić błąd, bo żaden lekarz nie mówi, że jest Bogiem. Ale te błędy widać i lekarze się do nich przyznają. A często nie widać błędów popełnionych przez szamanów New Age i homeopatów, bo w samotności, w odrzuceniu i ciemności człowiek kończy na sznurku albo z pistoletem w ustach, albo z fiolką tabletek i nikt nigdy nie dowie się jak szaman zrujnował mu życie.
Ów ojciec homeopatii, o którym wcześniej mówiłem, o jego życiu, Hahnemann, uważał medycynę akademicką za szkodliwą. Uważał, że medycyna taka, jaką my znamy, jest szkodliwa. Owszem, jest jakiś tam argument w tym, że lekarze może za dużo antybiotyków przepisują i nie powinni. Nie wiem, ja się na tym nie znam, ale wiem jedno, że mam szacunek do zwykłych lekarzy, a nie mam szacunku do tego, co owiane tajemnicą mistycyzmu, co przykryte i nie wiadomo, kto to działa. Ja dziękuję za takie coś, jak nie wiem kto to! Homeopatia – przy następnej wizycie w aptece – to już wasz wybór. Jeśli ktoś z nas miał z tym kontakt, używał takich leków, masz możliwość dzisiaj wstać i wyznać w imieniu Jezusa Chrystusa, że wyrzekasz się tego, że wyznajesz Pana Jezusa jako swojego Pana i nigdy więcej nie będziesz miał z tym nic wspólnego. To jest twoja szansa. Jeżeli jesteś tutaj dzisiaj, to wiesz, co to oznacza? To oznacza, że ciągle masz jeszcze wolność, aby to zrobić. Jeżeli nie wyznasz swojego grzechu uczestniczenia w szamanizmie, krótko mówiąc, w tego typu magicznych rytuałach, nawet może jako tylko klient, możesz mi dziś nie wierzyć, ale oby nie przyszedł dzień, kiedy nie będziesz mógł z tego zrezygnować. Kiedy siła będzie taka, że będziesz nas nienawidził, nie będziesz mógł już czytać Słowa Bożego, będziesz nerwowy i nie będziesz mógł tego skończyć. Dzisiaj trwa wojna autorytetów! Jedni mówią, że homeopatia jest dobra, inni mówią, że jest zła. Pewien wielki propagator homeopatii we Francji studiował u osobistego lekarza Lenina. To też mi dało coś do myślenia. Świat jest mały, swój swego spotyka. Te same duchy spotykają te same. Na koniec chcę wam przeczytać ciekawą wypowiedź, podoba mi się, bo mówi o tym jak polski farmakolog, profesor Z. Herman, podczas wykładu tak kpił z homeopatii; przeczytam wam cytat z jego wykładu: „W celu otrzymania aspiryny homeopatycznej należy zaopatrzyć się w: rower, wiadro, tabletkę aspiryny oraz kroplomierz. Trzeba stanąć na moście nad rzeką, wrzucić do niej tabletkę, przejechać rowerem 5 km w dół rzeki, zaczerpnąć z niej wiadro wody i dawkować kroplomierzem co godzinę po 5 kropli”. I to jest wielka prawda na temat homeopatii, gdyby to nie było takie tragiczne, to by było śmieszne! Chciałbym zakończyć dzisiaj mój wykład i jeżeli jesteś na tym miejscu i miałeś z tym problem, może niektórzy z was nie chcą się do tego przyznawać, możesz porosić dzisiaj o modlitwę, ale jeśli potrzebujesz porozmawiać, jeżeli potrzebujesz oddzielnie się umówić i chcesz wyznać ten grzech mi albo komuś z braci, któremu ufasz i z którym chcesz się modlić, potrzebujesz to odrzucić i potrzebujesz, żeby się ktoś o ciebie modlił, chcę żebyś usłyszał teraz: „Drzwi są otwarte!”. Ja czekam, abyś przyszedł i abyś się modlił. Jeśli chcesz to uczynić teraz, to uczyń to, kiedy będziemy śpiewać tą pieśń. Jeśli jest tu ktoś taki, nie wstydź się, ale wręcz odwrotnie – jako świadectwo wyjdź tutaj na środek i powiedz przed całym duchowym światem: „Mnie więcej pod tym już nie macie, ja się już pod tym nie podpiszę, wyznaję, że Jezus jest Panem i więcej z tym nie będę miał lub miała nic wspólnego”. I to jest prawdziwe bohaterstwo! Nie wstydź się Pana Jezusa, wyznaj Go i zostaw to, bo cię to zabije. Tak bym skończył mój wykład. Jak powiedziałem na początku, powtórzę na koniec, że nie jestem autorytetem w tej dziedzinie. Po prostu tylko z powodu tego, że jestem u was pastorem, musiałem się nauczyć coś na ten temat i razem z wami się uczyłem. Ale było to dla mnie jakby pierwsza odsłona tego, że warto się zaznajomić z niektórymi rzeczami. I będę chciał kilka podobnych wykładów z innych dziedzin jeszcze tutaj zrobić. Bo jest wiele biblijnych dziedzin życia, co do których tylko ogólnie wiemy, że coś jest złe, ale nie wiemy dlaczego. Na przykład dlaczego aborcja jest zła? Kilku ludzi tylko wie w sali. Co jest nie tak w homoseksualizmie? Czy właściwe jest negatywne nastawienie do homoseksualistów przez przekreślanie ich i nazywanie jedynie tym, że są Sodomą i Gomorą? Czy Jezus kocha homoseksualistów? Tak! Kocha i pragnę być człowiekiem, który potrafi ich objąć, miłować, umywać nogi i mówić prawdę. Jest wiele tematów, które prymitywnie można potraktować. Ale im bardziej żyję duchowo i patrzę, to widzę, że w Bożym sercu są łzy. Bóg płacze nad wieloma ludźmi, którzy giną. Ja bym chciał móc pomóc wielu ludziom. Zbyt wiele czasu w życiu zmarnowałem na krytykowaniu tego, czego nie rozumiałem. I chcę się modlić. I tak właśnie jest z homeopatią. Celowo przygotowałem ten wykład, żebyście zobaczyli, jaka głębia sił toczy bój o wasze życie, jaki ciężar leżał na Synu Bożym, żeby zwyciężyć tą moc nad waszym życiem!
Diabeł nie ma dostępu, Pan nie da zabrać swoich. To, że diabeł się dotknie kogoś, to jeszcze nie znaczy, że go może zabić, bo jest Syn Boży, który stanął i nie pozwoli! Ja dziękuję Bogu, że mogłem się dziś tym z wami dzielić. Jak powiedziałem, ja jestem laikiem w tej dziedzinie. Nawet bym teraz nie mógł zrobić czasu pytań i odpowiedzi, bo już nic więcej nie wiem, tylko to, co powiedziałem. Ale wystarczy mi to, żeby podziękować Jezusowi za prawdę Słowa Bożego, która jest w nim zawarta. Zostańcie z tym, co słyszeliście, módlcie się prosząc o Boże światło i niech Pan was błogosławi, prowadzi was i wasze rodziny. Amen.


Scott
Posty: 286
Rejestracja: 08 lip 2009, 12:42
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Scott » 30 gru 2009, 10:34

o. Posacki, znany również protestantom ze swojego ortodoksyjnego i zdrowego pdejścia do zagrożen wiary"o. Posacki: Co dalej z homeopatią?">> http://egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/ ... homeopatia

Homeopatia - voodoo w lecznictwie - ostrzeżenie

Autor: Błażej
Article Index
Homeopatia - voodoo w lecznictwie - ostrzeżenie
Zasady homeopatii
Hipoteza energetyczna
Hipoteza nieenergetyczna
Praktyka
Konsekwencje
Czy homeopatia pomaga?
Na koniec
Dodatek z Katechizmu i Pisma Świętego
All Pages
Ponoć w Polsce każdy jest lekarzem i sam najlepiej wie co mu dolega. Tak więc, któż nie zna tak popularnych „leków” homeopatycznych? Przeciętny człowiek słysząc tę nazwę, od razu kojarzy ją ze środkami, w których substancja czynna jest w bardzo małym stężeniu i dlatego nie dają one efektów ubocznych, co więcej są pochodzenia naturalnego. Można je kupić bez recepty nawet w zwykłej aptece. Są nawet „lekarze” homeopaci. Niestety mało kto wie dokładnie, w jaki sposób te preparaty działają.


Homeopatia - voodoo w lecznictwie teoria, praktyka i konsekwencje w spojrzeniu chrześcijańskim


Ponoć w Polsce każdy jest lekarzem i sam najlepiej wie co mu dolega. Tak więc, któż nie zna tak popularnych „leków” homeopatycznych? Przeciętny człowiek słysząc tę nazwę, od razu kojarzy ją ze środkami, w których substancja czynna jest w bardzo małym stężeniu i dlatego nie dają one efektów ubocznych, co więcej są pochodzenia naturalnego. Można je kupić bez recepty nawet w zwykłej aptece. Są nawet „lekarze” homeopaci. Niestety mało kto wie dokładnie, w jaki sposób te preparaty działają.

Zobacz też: książka o homeopatii.


Wstęp do homeopatii
Zacznijmy od początku, czyli od „odkrywcy” homeopatii, Samuela Hahnemanna. Urodził się w 1752 roku w Miśni, jako syn malarza na porcelanie. Studiował medycynę w Lipsku, Wiedniu i Erlangen. Niestety nie odnosił sukcesów jako lekarz. Miał żonę i jedenaścioro dzieci, z których sześcioro zginęło w tragiczny sposób. Zostały zabite, umarły jako noworodki, zaginęły w wyniku choroby psychicznej lub z innych nieznanych powodów. Rodzina żyła w biedzie, więc można stwierdzić, że nasz bohater nie był szczęśliwym człowiekiem mimo, że (albo dlatego że) w 1777 roku, więc jako dwudziestopięciolatek, został inicjowany do loży masońskiej Hermannstadt w Transylwanii. Tam był bardzo zaangażowany w praktyki loży. Na jego poglądy między innymi miał wpływ A. Mesmer (twórca mesmeryzmu, prekursor hipnozy i bioenergoterapii), którego znał, a także teorie orientalne. Jego biografowie uważają, że był uznawany nawet za mistrza okultyzmu. Nadchodzi rok 1810, Hahnemann wydaje dzieło swojego życia, „Organon der rationallen Heilkunde” czyli „Wykładnia sztuki leczenia”, którym zerwał swoje więzy z medycyną klasyczną. W tym dziele opisał swoje teorie, na które wpadł w trakcie seansu spirytystycznego. To dzieło jest podstawowym podręcznikiem homeopatii klasycznej, wykładnią wszelkich zasad obowiązujących następców Hahnemanna. „Organon dla homeopaty jest tym, czym Biblia jest dla chrześcijanina. Homeopatia uznać musi Organon za fundament i podstawę swojej terapii ”(dr A. Pfister). „ Suche i teoretyczne studia historyczne zdają się na nic i waszym chorym nie przyniosą żadnej pomocy. Trzeba, byście przeniknęli ducha tej niezwykłej książki, byście rozmyślali i medytowali nad wszystkim, co zawiera. Im więcej będziecie ją studiować, tym większy będzie pożytek, który z niej wyciągnięcie”(Kunzli). Powyżej zacytowałem wypowiedzi homeopatów, które pozostawiam czytelnikowi bez komentarza.


Ciag dalszy http://egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/ ... tia-voodoo
Czy budżet powinien finansować projekty badań nad zjawiskami paranormalnymi?
Homeopatia ponad prawem - Andrzej Gregosiewicz

Formalnie Prawo farmaceutyczne jest przykładem ustawy, która w rzetelny sposób zabezpiecza dobro publiczne. Nakazuje bowiem stosowanie rygorystycznych procedur kontrolnych chroniących polski rynek przed wprowadzeniem do obrotu medykamentów niepewnych, niesprawdzonych, przeterminowanych, fałszywych, nieskutecznych itp. Ominięcie tych procedur zagrożone jest surowymi karami. I słusznie. Narażanie, na masową skalę, zdrowia i życia ludzkiego to ciężkie przestępstwo. Jest tylko jeden problem. Co zrobić, gdy autorzy ustawy, dla sobie tylko wiadomych celów, tworzą zapisy powodujące, że zagrożenia te stają się realne?
Pamięć wody
Trudno to sobie wyobrazić, ale w porównaniu z niektórymi zapisami w Prawie farmaceutycznym, kryminalne sformułowania "lub czasopisma" czy "inne rośliny", wydają się być niewinnymi pomyłkami. Cytuję art. 21 wspomnianej ustawy: "Produkty homeopatyczne (...) nie wymagają dowodów skuteczności terapeutycznej". Trudno obejść taki rygoryzm, prawda? Ale to nie wszystko. Autorzy ustawy dodatkowo szykanują producentów "lekarstw" homeopatycznych, wymagając od nich, by ich produkty były nie tylko nieskuteczne, ale jeszcze "rozcieńczone"! Te złośliwe szykany, przełożone na ludzki język, brzmią tak: "w polskim lecznictwie można stosować każde g...o, byle było nieskuteczne i rozcieńczone". Przepraszam za mocne słowo, ale w tej sytuacji przydałyby się jeszcze mocniejsze wyrażenia.

Skąd ten niezwykły zapis? Nie wiem. Nie wierzę w zespołowy debilizm autorów ustawy. Ba, jestem pewien, że można łatwo zidentyfikować nazwiska ludzi, którzy przeforsowali zezwolenie na import "antyleków". Ciekawe, jak przekonano właścicieli tych nazwisk, by podjęli ryzyko stanięcia w przyszłości przed komisją śledczą. Ryzykanci zdawali sobie chyba sprawę, że nie zdołają wytłumaczyć, dlaczego pozwolili kilku francuskim i niemieckim koncernom parafarmaceutycznym na warte miliardy zmonopolizowanie nieświadomości polskich pacjentów. Zapewne jednak wysokość prowizji (przypuszczenie) ogłupiła ich do tego stopnia, że "zaśpiewali i zatańczyli" tak, jak sobie zażyczyli producenci homeopatycznych fałszywek. Cytuję: "Produkty homeopatyczne (...) podlegają uproszczonej procedurze dopuszczenia do obrotu".

Jak wiadomo, istotą technologii produkcji "leków" homeopatycznych jest, oprócz rozcieńczania, wielokrotnie "wstrząsanie" wodnym roztworem "substancji leczniczej". Wg oryginalnej farmakopei należy 10 razy uderzyć naczyniem z roztworem w skórzaną poduszkę lub książkę oprawioną w skórę. W ten sposób "lek" jest "dynamizowany". Wprawdzie farmakologia nie zna takiego sposobu przyrządzania leków, lecz ustawodawca zaakceptował tę magiczną procedurę i pouczył importerów: "Do wniosku [o dopuszczenie leku do obrotu - przyp. autora] należy dołączyć: opis procesu wytwarzania, w tym opis sposobu rozcieńczania i dynamizacji, a także wykaz substancji, które ulegają usunięciu w czasie procesu wytwarzania".

Zdaję sobie sprawę, że nikt nie uwierzy mi na słowo, iż powyższe sformułowania, akceptujące istnienie zjawisk paranormalnych, zawarte są w parlamentarnej ustawie. Wszyscy jednak mogą to sprawdzić w internecie. Upewnią się wtedy, że autorzy ustawy wmawiają nam na przykład, że "dynamizacja" to realnie istniejące zjawisko. Mało tego, "przyklepują" majaczenia homeopatów o istnieniu tak zwanej pamięci wody, która to woda "pamięta", co z niej usunięto. Ten absurdalny pomysł Hahnemanna jest do dzisiaj podstawą homeopatii.

W tym miejscu przypomnę, że naukowy guru europejskich homeopatów - J. Benveniste - za prace na ten temat otrzymał dwukrotnie od Uniwersytetu Harvarda nagrodę Ig-Nobla (ang. ignoble - haniebny, podły). Zdobywca zwykłej Nagrody Nobla w dziedzinie chemii, prof. Dudley Herschbach, tak uzasadniał w czasie uroczystej uniwersyteckiej gali wybór J. Benveniste na durnia roku: "...przeprowadziłem podobne eksperymenty z wodą, co do której miałem pewność, że obcowała z substancjami organicznymi i rzeczywiście może pamiętać tego rodzaju oddziaływania. Jeden z eksperymentów nagrałem i teraz chciałbym wam go odtworzyć (w tym momencie prof. Herschbach puścił nagrany na taśmę magnetofonową odgłos wody spuszczanej w toalecie). Mam nadzieję, że wszyscy dobrze to usłyszeliście" (M. Abrams, IgNobel Prizes, Orion Books LRD, GB, 2002).

To w Ameryce. A w Polsce? Jak zwykle - i śmiesznie, i straszno. Okazuje się bowiem, że "znajomość zasad terapii homeopatycznej" jest jednym z formalnych warunków uzyskania specjalizacji I stopnia z farmacji aptecznej. Zasady te można pogłębić na obowiązkowych kursach, które odbywają się w "jednostkach organizacyjnych szkoleń podyplomowych przy wydziałach farmaceutycznych Akademii Medycznych i Collegium Medicum UJ". Program specjalizacji ze wskazaniem miejsca kursów można znaleźć pod adresem: www.mcoipz.com.pl/odkm/farmacja.htm
Metodologia kolejnych rozcieńczeń
Przyznam, że fascynują mnie naukowcy z uniwersyteckich "jednostek organizacyjnych", którzy wymagają od przyszłych aptekarzy, by na egzaminie specjalizacyjnym umieli wyjaśnić, dlaczego "w miarę ubywania objętości lekarstwa staje się ono bardziej skuteczne" oraz jakie zjawiska fizykochemiczne warunkują powstanie "pamięci wody". Prawdę mówiąc, znam nazwiska tych luminarzy polskiej nauki, lecz nie ośmielę się ich ujawnić. Może zrobią to sami. Na przykład w ramach merytorycznej dyskusji, którą można by rozpocząć od rozważenia problemu, czy z punktu widzenia współczesnej nauki sposób uzyskania roztworów homeopatycznych jest poprawny metodologicznie?

Pytanie to zadałem prof. dr. Markowi Kosmulskiemu, kierownikowi Katedry Elektrochemii Politechniki Lubelskiej, autorowi znanego dzieła "Chemical Properties of Material Surfaces", wydanego w 2002 r. w Nowym Jorku (hermes.umcs.lublin.pl.users/kosmulski/index/htm).

Oto odpowiedź chemika, który - jak dotąd - nie miał nic wspólnego z homeopatią: "Rzeczywiście, roztwory bardzo rozcieńczone można otrzymać jedynie metodą kolejnych rozcieńczeń. Polega ona na tym, że w pierwszym etapie sporządzamy roztwór stosunkowo stężony, powiedzmy 1 gram składnika H w 1 dm3 wody (roztwór pierwszy). Następnie odmierzamy, powiedzmy 1 cm3 roztworu pierwszego, uzupełniamy rozpuszczalnikiem do łącznej objętości 1 dm3, mieszamy i otrzymujemy roztwór drugi, zawierający 1 mg składnika H w 1 dm3 roztworu. Wartości liczbowe (1 dm3, 1 cm3) użyte w niniejszym przykładzie nie mają wpływu na cały tok rozumowania. Równie dobrze kolejne rozcieńczenia mogą być w stosunku 1:100, 1:639 lub jeszcze innym. Powtarzając opisaną czynność, możemy otrzymać trzeci roztwór zawierający 1 µg składnika w 1 dm3 roztworu itd."

To wszystko wydaje się łatwe i proste, dopóki nie uwzględnimy paru faktów. Nie ma absolutnie czystych rozpuszczalników. Nawet najczystsza, redestylowana woda laboratoryjna, zawiera w 1 cm3 niemal cały układ okresowy pierwiastków oraz tysiące związków organicznych. O ile więc w roztworach pierwszym i drugim składnik H jest, poza wodą, głównym składnikiem roztworu, to w roztworze trzecim jest już kilka lub kilkadziesiąt (zależnie od jakości wody użytej do rozcieńczania) innych substancji, których stężenie i potencjał termodynamiczny są większe niż stężenie i potencjał termodynamiczny składnika H. W roztworze czwartym takich czynników będą już setki, a w roztworze piątym - wiele tysięcy, w tym prawdopodobnie "leczniczy" składnik H. Innymi słowy, należy sobie zdać sprawę, iż w miarę rozcieńczania okaże się, że "teoretycznie" obliczone stężenie składnika H jest wielokrotnie niższe niż składnika H w samym rozpuszczalniku. Jeśli na przykład używana w laboratorium woda zawiera 1018 mol/dm3 składnika H, to metodą kolejnych rozcieńczeń w żaden sposób nie da się otrzymać roztworu o stężeniu składnika "leczniczego" H poniżej 1018 mol/dm3. To oczywiście nie ma żadnego znaczenia, bo przy tak małym stężeniu wpływ substancji H na właściwości roztworu jest zaniedbywalnie mały, więc szkoda czasu, aby takie zanieczyszczenia analizować.

Biorąc pod uwagę powyższe wywody, możemy z całą pewnością stwierdzić, że roztworów o stężeniu poniżej 1 µg/dm3 nie da się w żaden kontrolowany sposób otrzymać. Nie da się również takiego stężenia zweryfikować, gdyż leży ono poza zakresem dostępnych metod analitycznych.

Wiemy więc ponad wszelką wątpliwość, że tak zwanych roztworów homeopatycznych nie tylko nie można uzyskać, lecz nawet teoretycznie nie można rozpatrywać, czy jakikolwiek składnik jest w nich zawarty bądź nie. Bezsensowność rozważań, badań i eksperymentów klinicznych staje się zatem oczywista.

W polskim środowisku lekarskim nikomu (poza mną) nie chciało się publicznie dementować homeopatycznych bzdur. Zawrzało dopiero wtedy, gdy cztery poważne placówki naukowe ze Szwajcarii i Anglii ("Lancet" nr 9487, 27.08.2005) wzięły pod lupę publikacje "naukowe" na ten temat i orzekły, że homeopatia jako zjawisko plasujące się na jarmarcznym obrzeżu kultury może zostać spokojnie wyrzucona na śmietnik historii medycyny. Szwajcarzy * natychmiast publicznie to ogłosili i zabronili refundowania szamańskich "leków". Wcześniej zrobili to Holendrzy, a ostatnio Niemcy.

*W ubiegłym roku rząd szwajcarski zdecydował o wyłączeniu wszystkich terapii medycyny komplementarnej z systemu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Decyzję poprzedziło badanie PEK, które oceniało skuteczność, przydatność i optymalizację kosztów pięciu terapii medycyny komplementarnej: medycyny antropozoficznej, homeopatii, terapii neuralnej, ziołolecznictwa (fitoterapii) i tradycyjnej medycyny chińskiej, praktykowanych przez lekarzy medycyny. Badanie trwało sześć lat, kosztowało 7 mln franków szwajcarskich (4,5 mln euro). Zespół naukowców z trzech europejskich ośrodków medycznych: Brna, Bristolu i Zurychu, kierowany przez prof. Matthiasa Eggera, opublikował wyniki dużej meta-analizy, oceniającej skuteczność leczenia homeopatycznego (Shang A. i wsp. "Lancet" 2005, 366: 726-732).

A w Polsce? Wiadomo:
Już każdy powiedział to co wiedział
Trzy razy wysłuchał dobrze mnie
Wszyscy zgadzają się ze sobą
A będzie nadal tak jak jest.
(Kuba Sienkiewicz, neurolog)
Moje propozycje rozwiązania problemu
1. Rozpędzenie na cztery wiatry Rady Szamanów (ksywka Rady ds. Medycyny Niekonwencjonalnej przy Ministrze Zdrowia). Ci wyznawcy voodoo, powołani na członków przez reformatora stulecia - Mariusza Łapińskiego, pracują od lat nad znalezieniem sposobu weryfikacji zdolności leczniczych bioterapeutów, radiestetów (itp.) i zalegalizowania ich działalności w Cechu Rzemiosł Różnych. Żeby było śmieszniej, swoją aktywność w tym zakresie tłumaczą "zbyt małą w Polsce liczbą prokuratorów".

2. Odebranie homeopatom (wzorem USA) prawa wykonywania zawodu lekarza medycyny.

3. Wykreślenie z ustawy Prawo farmaceutyczne art. 21 i zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez "ekspertów", którzy umieścili w nim zapis, że "produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać skuteczności terapeutycznej".

4. Rozwiązanie (w państwowych uczelniach) wszystkich zakładów chemii lub farmakologii, które zajmują się zjawiskami paranormalnymi ("pamięć wody", "dynamizacja leku" itp.).

5. Odebranie prawa szkolenia podyplomowego autorom homeopatycznej części programu specjalizacji dla farmaceutów.

6. Wyprowadzenie produktów homeopatycznych z aptek i wstawienie ich do supermarketów (obok gumy do żucia).

7. Przeprowadzenie kontroli w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych. Podejrzewać można, że prezes tego urzędu, dr farm. Leszek Borkowski, dopuszcza do obrotu leki homeopatyczne wiedząc o ich anegdotycznym sposobie produkcji. Naraża w ten sposób na utratę zdrowia lub życia obywateli polskich (nieznajomość podstawowych zasad fizyki i chemii nie zwalnia od odpowiedzialności).

8. Przeprowadzenie kontroli we wszystkich polskich oddziałach zagranicznych firm farmaceutycznych i sprawdzenie, czy sposób produkcji "leków" homeopatycznych jest zgodny z podstawowymi zasadami farmakologii. Zwracam szczególną uwagę na firmę Boiron (dyrektor Jerzy Sosnowski), która zalewa polski rynek granulkami cukru "impregnowanymi" informacją o "leczniczych właściwościach" kaczego ścierwa rozcieńczonego z wodą w stosunku 1 do 10400(Oscillococcinum). Dla porządku przypominam, że Wszechświat jest zbudowany z 1078-82 cząsteczek.

Na koniec zapraszam wszystkich wysoce utytułowanych naukowo zwolenników homeopatii do zaprezentowania na tych łamach wyjaśnień tłumaczących w sposób jednoznacznie naukowy, co to jest "dynamizacja leku" lub "pamięć wody". Naukowcy zajmujący się fizyką i chemią będą mieli znakomitą zabawę, czytając pseudonaukowy bełkot o dynamizacji kaczych podrobów poprzez wielokrotne wstrząsanie ich wodnego roztworu.
Apel do sejmowej Komisji Zdrowia i wszystkich ludzi nauki
Szanowni Posłowie, proszę o wniesienie interpelacji mówiącej, że art. 21 Prawa farmaceutycznego ośmiesza polskie prawo i naukę. Że homeopatia jest magiczno-okultystycznym odpryskiem naszej kultury zdrowotnej. Szanowni Posłowie, wierzę, że w niedługim czasie polska medycyna będzie miała tę satysfakcję, iż dzięki Wam, jako pierwsza w świecie, zamknie problem największego oszustwa medycznego w historii ludzkości.

Zwracam się do wszystkich ludzi polskiej nauki o poparcie mojej inicjatywy. Najbardziej liczę na rozsądek i stanowczość prof. Zbigniewa Religi.
Apel do Ministra Zdrowia
Wielce Szanowny Panie Ministrze, uprzejmie proszę o podjęcie decyzji eliminującej "europejskie" absurdy homeopatyczne z polskiej medycyny. Wystarczy jeden Pana podpis, by usunąć z Prawa farmaceutycznego artykuł 21 i w ślad za tym przenieść sprzedaż homeopatycznych granulek cukrowych do supermarketów. Nikt na tym nie straci, a polska medycyna nie będzie więcej ośmieszana przez homeo-oszustów.
Apel do Prokuratora Generalnego
Szanowny Panie Prokuratorze, czy nie wydaje się Panu dziwne, że w polskiej ustawie Prawo farmaceutyczne figuruje zapis następującej treści: "Produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej"? Na tej m.in. podstawie dopuszczono w Polsce do obrotu ponad 5600 "leków" homeopatycznych. Komu, oprócz firm produkujących te "leki", mogło zależeć, by tak śmiertelnie niebezpieczny zapis znalazł się w ustawie?

Komplet artykułów, w których wyjaśniam istotę homeopatycznych oszustw, znajdą Czytelnicy pod adresem: www.kulty.info/zagadnienia/homeopatia.php

prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

http://www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3556b.php

Fragmenty pisma procesowego prof. zw. dr. hab. med. Andrzeja Gregosiewicza złożonego w sądzie
Wysoki Sądzie! - Andrzej Gregosiewicz
Bardziej genialnego, doprowadzonego do perfekcji, a przy tym zalegalizowanego oszustwa - nie było dotąd w historii ludzkości.

Jedynym motywem mojej publicystyki demaskującej oszustwa lecznicze była i jest głęboka troska o najwyższe dobro: o życie i zdrowie człowieka. Jestem pewien, że żadna z osób znających moją pracę kliniczną, osiągnięcia naukowe i mój stosunek do pacjentów, nie byłaby nawet w stanie wyobrazić sobie innej motywacji. W mojej wielopokoleniowej rodzinie lekarskiej, uczciwość wobec pacjenta zawsze stawiana była i jest na pierwszym miejscu.

Dlatego mam, genetycznie zakodowaną, postawę kategorycznego sprzeciwu wobec działalności szarlatanów-uzdrowicieli, wykorzystujących rozpaczliwą (często) sytuację chorego w celu wyciągnięcia od niego pieniędzy za (na przykład): "harmonizowanie meridiany potrójnego ogrzewacza". Ten koszmarny casus terminologiczny, określający jakiś sposób "leczenia", jest dobrze znany oszustom stosującym tzw. homeopatię elektroniczną (?) (http://www.gazetalekarska.pl/xml/nil/ga ... 04/n200405).

Ludzie okłamujący swoich pacjentów są godni najwyższej pogardy. Posiadają bowiem dyplom lekarza medycyny (czyli dysponują odpowiednią wiedzą), stosują zaś metody leczenia urągające zdrowemu rozsądkowi i mogące być zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjenta. Łatwo ich poznać, bowiem posługują się pseudonaukowym żargonem typu: "energetyczne wzmacnianie odporności organizmu", "duchowa postać leku", "lecznicze biopromieniowanie", "pamięć wody", "dynamizacja", "elektromagnetyczne odwzorowanie", "wirtualna informacja lecznicza" itp. A podkreślić trzeba, że wymienione przeze mnie przykłady to typowa terminologia homeopatyczna.

Godzimy się na to, że "terapia" homeopatyczna może powodować (jak udowodnił to prof. M. Pawlicki) takie opóźnienia lub zaniechania właściwego leczenia pacjentów z chorobą nowotworową, które doprowadzają ich do śmierci.

Bezpośrednią winę za taką sytuację ponoszą "lekarze" homeopaci, ale uwzględnić też trzeba, że mają oni do dyspozycji, z założenia nieskuteczne, "leki" homeopatyczne. Bardzo przy tym ważny jest fakt, że producent takich "leków" (np. firma Boiron) świadomie ignoruje uniwersalne prawa naukowe, bez uwzględnienia których nie mogłaby istnieć współczesna farmakologia i farmakoterapia.

Robiłem (i robię) wszystko, co możliwe, by z jednej strony - doprowadzić do nowelizacji wadliwej ustawy Prawo farmaceutyczne, z drugiej zaś - by przestrzec społeczeństwo, że "leki" homeopatyczne, z punktu widzenia współczesnej wiedzy medycznej, chemicznej, fizycznej i matematycznej, są fałszywe (nieskuteczne). Zrozumiałe jest tedy, że postuluję, by po przeprowadzeniu śledztwa wskazać grupy nacisku, które spowodowały, że parlament przegłosował korupcjogenne zapisy (artykuł 21 Prawa farmaceutycznego), które zezwalają na import i dopuszczenie do obrotu w Polsce nieskutecznych "leków" homeopatycznych.

Ustawowy zapis, iż "produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej" jest czymś niewiarygodnym w historii medycyny.

Oburzające jest, że polskie władze publiczne lekceważą informacje na ten temat, powołując się przy tym na dyrektywy Unii Europejskiej, tak jakby zadrukowany przez urzędników (pod dyktando homeopatów) papier miał większą wartość niż ludzkie życie.

Usprawiedliwia to moje alarmy medialne, które traktuję jako obronę praw człowieka i ochronę podstawowych wartości demokratycznego społeczeństwa.
Śmiertelna statystyka
"Leczenie" homeopatyczne może powodować śmierć pacjentów. W 1998 r. prof. M. Pawlicki (Instytut Onkologii, Kraków), obliczył, że w Polsce, każdego roku, co najmniej 5 tysięcy chorych na raka umiera z powodu zbyt późnego rozpoczęcia terapii. Powodem jest korzystanie z tzw. alternatywnych metod leczenia, w tym homeopatii.

W wypowiedzi z 2006 r. prof. Pawlicki (tygodnik "OZON") wspomniał, że tylko w ciągu ostatnich 2 tygodni miał do czynienia z czterema chorymi na raka ludźmi, którzy "wpadli" w ręce homeopatów. Dwoje z nich ma już śladowe szanse na przeżycie.

Od czasu pierwszej wypowiedzi prof. M. Pawlickiego minęło 8 lat. Przez ten czas prawdopodobnie zmarło około 40 tysięcy pacjentów oszukanych przez "specjalistów" niekonwencjonalnych terapii. Liczba zgonów spowodowanych przez stosowanie opóźniających właściwe leczenie "terapii" homeopatycznych jest trudna do ustalenia, lecz biorąc pod uwagę, że jest to najpopularniejsza metoda "leczenia" alternatywnego, można się spodziewać, że dość znaczna.

Bezmyślne korzystanie z historycznych (200-letnich), szamańskich metod "uropejskiej" voodoo-medycyny dowartościowuje tych, którzy nie odnieśli sukcesów w żadnej z dziedzin konwencjonalnej medycyny. Odnaleźli się za to w homeopatii, gdyż tej, atrakcyjnej finansowo, "specjalności" można nauczyć się na dwutygodniowych kursach w towarzystwie fryzjerów, kelnerów, dokerów itp.

Nie obrażam ludzi wykonujących te zawody. Wybrałem je wyłącznie po to, by udowodnić, że do otrzymania certyfikatu homeopaty w Cechu Rzemiosł Różnych nie jest potrzebny dyplom lekarza medycyny. Owi "dwutygodniowi" homeopaci mają prawo (na podstawie dyrektywy "europejskiej") zarejestrować działalność gospodarczą i leczyć "granulkami cukru". Pytanie tylko, co? Przecież żeby leczyć jakąś chorobę, trzeba wiedzieć, że takowa w ogóle istnieje, a w ciągu 2 tygodni można nauczyć się jedynie oszukiwania ludzi, że pod wpływem Oscillococcinum katar ustępuje po 7 dniach.

Legalizacja homeopatii to także kpiny z nowoczesnych metod diagnostycznych. Bo przecież nikt, w żadnej placówce medycznej na świecie, nie wykona na zlecenie homeopaty tomografii komputerowej, magnetycznego rezonansu jądrowego, scyntygrafii, czy koronarografii!

Dystrybucja "leków" homeopatycznych poprzez apteki to tyle, co włożenie noża w rękę człowieka psychicznie chorego.
Matematyczne dowody oszustwa
Z Kodeksu Etyki Lekarskiej wynika, że pacjenci muszą być informowani, czym są leczeni. I tak się dzieje. Np. w przypadku Oscillococcinum mówi im się, że preparat zawiera "leczniczy" wyciąg z serca i wątroby dzikiej kaczki, który "wzmacnia odporność organizmu". Więc żaden pacjent, nawet ten, który przeczyta ulotkę i zauważy napis OSCILLOCOCCINUM 200 K, nie zdaje sobie sprawy z tego, co to znaczy. A znaczy tyle, że kacze podroby rozcieńczone są w stosunku jak 1 do 10400.

Dla jasności:

1) przy rozcieńczeniu 1:106 - stężenie naturalnych zanieczyszczeń najczystszej, przefiltrowanej i redestylowanej wody laboratoryjnej jest już zdecydowanie większe od stężenia składników wyciągu z wnętrzności kaczki;

2) w roztworze o rozcieńczeniu 1: 1012 nie ma już ani jednej kaczej molekuły;

3) od początku istnienia Wszechświata do 20 lipca 2006 r. upłynęło ok. 1028 sekund.

4) nasz Wszechświat zbudowany jest z ok. 1080 cząsteczek.

Fizyczne wyobrażenie liczby 10400 (jedynka i czterysta zer) jest oczywiście możliwe, ale tylko wtedy, jeśli będzie traktowane jako dowód na istnienie Boga. Albo dowód na prawdziwość teorii strun, czyli istnienia nieskończonej ilości Wszechświatów równoległych. Albo na to, że firma Boiron produkuje cukier zamiast lekarstw.

Już Pitagoras mówił, że tylko liczby pozwalają uchwycić prawdziwą naturę Wszechświata. W przypadku homeopatii liczby mówią, że Oscillococcinum jest lekiem fałszywym. Tak, matematyki nie da się rozcieńczyć ani "zdynamizować".

Dla ostatecznego rozwiania wątpliwości, że homeopatia jest wyjątkowo prostackim oszustwem wykażę, że wszystkie najważniejsze zasady homeopatii są do tego stopnia wewnętrznie sprzeczne, że sprawiają wrażenie majaczeń. Dlatego nie będę ich komentował.
RECTE HOMEOPATIA
Przyczyny chorób wg S. Hahnemanna ("ojca" homeopatii):
Wszystkie (sic!) choroby są spowodowane przez 3 "miazmaty" (po homeopatycznemu: "wyziewy gnilno-chorobotwórcze"). Są to: 1) świerzb (sic!), 2) kiła (sic!), 3) rzeżączka (sic!).

W celu znalezienia "lekarstw" na te "miazmaty" przeprowadza się tzw. próby lekowe. Wyglądają one następująco: zdrowym ludziom podaje się różne mieszanki związków roślinnych lub zwierzęcych i obserwuje objawy. Efekty tych prób opisuje lekarz homeopata Ewa Zygadlewicz: "One [przypadkowo dobrane substancje - przyp. aut.] po pewnym czasie zaczynają wytwarzać objawy. Są to różne objawy psychiczne, typu niepokój, pewne myśli, sny, które mogą się pojawiać. O czym te sny są, trzeba dokładnie spisać. Plus objawy narządowe: bolała mnie prawa noga, swędziało prawe ucho, coś tam zaczynało szumieć, jakieś zmiany się pokazywały, kolka, czy temu podobne objawy".

Przytoczony tekst jest cytatem z Jej wystąpienia w filmie "Tajemnica homeopatii" (TV Polsat). Z tego samego źródła pochodzą zamieszczone poniżej zdjęcia (które prezentuję za zgodą reżysera L. Dokowicza).

Produkcja "leków" i "leczenie" ("technologia" niezmienna od 200 lat)
Jeżeli chory cierpi na podobne objawy (np. "niepokój, szumienie czegoś, kolkę i ból prawego ucha"), homeopata przepisuje mu substancję, która te objawy "wywołała". Przedtem jednak substancję tę rozcieńcza.

W przypadku Oscillococcinum odbywa się to następująco: do jednej kropli wyciągu z kaczych podrobów dodaje się 99 kropli wody i, trzymając fiolkę w ręce, 10 razy uderza nią w skórzaną poduszkę lub książkę oprawioną w skórę (ręka jest przekaźnikiem "energii kosmicznej"). Z powstałego roztworu pobiera się jedną kroplę, dodaje 99 kropli wody i 10 razy uderza się w skórzaną poduszkę.

Z powstałego roztworu pobiera się jedną kroplę itd., itd.

W czasie uderzania zachodzi proces "dynamizacji" (określenie nieznane nauce), podczas której woda "zapamiętuje wzór pola magnetycznego leczniczej" substancji. W miarę ubywania tej substancji z roztworu, wzrasta skuteczność wody jako "leku". Największa jest wtedy, gdy w roztworze nie ma już ani jednej molekuły wyjściowej substancji.

Operację taką powtarza się 200 razy, co, jak wiemy, daje rozcieńczenie wyjściowej substancji z wodą w stosunku 1:10400 (200 x 102). W efekcie otrzymujemy wodę o identycznym składzie chemicznym jak ta, użyta do "produkcji leku".

Teraz wystarczy nasączyć tą wodą cukier, poczekać aż odparuje, by otrzymać granulki cukrowe zawierające "informację leczniczą". Oto "tajemnica" homeopatii.

Według U.S. News & Word Report, 17.02.97 do wyprodukowania Oscillococcinum wartego 20 milionów dolarów potrzeba jednej kaczki i kilku kilogramów cukru. Oto wyjaśnienie pochodzenia gigantycznych zysków koncernów homeopatycznych.
DWIE NAJBARDZIEJ ABSURDALNE NA ŚWIECIE ZASADY "LECZENIA"
(ISTOTA HOMEOPATII)
1. PODOBNE NALEŻY LECZYĆ PODOBNYM (similia similibus curantur). Głębia intelektualna tego stwierdzenia da się przełożyć na stwierdzenie: WODĘ NALEŻY SUSZYĆ WODĄ. Tylko tyle da się na ten temat powiedzieć, gdyż nauka nie dyskutuje z oczywistymi absurdami.

2. TYLKO LEKARSTWO ZNA CHOREGO. ZNA GO LEPIEJ NIŻ LEKARZ, LEPIEJ NIŻ SAM PACJENT ZNA SIEBIE. WIE ONO, GDZIE ZNAJDUJE SIĘ ŹRÓDŁO ZAKŁÓCONEGO PORZĄDKU, ZNA SPOSÓB DOTARCIA DO NIEGO. ANI LEKARZ, ANI CHORY NIE POSIADAJĄ TAKIEJ MĄDROŚCI I WIEDZY... (dr Baur, Journal suisse d'homéopatie nr 2/1962).

Być może, już niedługo będzie możliwe podjęcie odpowiednich kroków zmierzających do oficjalnego (administracyjnego) rozdzielenia homeopatii i medycyny. Okazało się, że moje działania tak przygotowały grunt społeczny, że potrzebne było tylko odpowiednie nagłośnienie problemu, by zwrócić uwagę władz na patologiczną koegzystencję medycyny i oszustwa. W rezultacie, być może, homeopatia wypadnie poza nawias medycyny. Byłoby to ukoronowaniem mojej wieloletniej, pełnej różnych przeciwności pracy i wielkim sukcesem MEDYCYNY OPARTEJ NA DOWODACH (Evidence Based Medicine - EBM).
Czy mamy wybór?
Postawa polskich władz publicznych wobec homeopatii jest kompletnie niezrozumiała. W USA np. lekarz z tytułem medical doctor (lek. med.) nie może stosować homeopatii, pod rygorem odebrania licencji. Gdy nie stosuje się do tych zasad, może zostać skazany na więzienie.

Homeopatia nie jest w USA prawnie zabroniona, ale każdy pacjent homeopaty musi być obowiązkowo poinformowany, że "terapeuta" ten nie ma licencji medycznej, a "leczenie" odbywa się na ryzyko pacjenta. Amerykańska Krajowa Rada ds. Zwalczania Oszustw Medycznych ostrzegła, że "sekciarska istota homeopatii budzi poważne pytania dotyczące wiarygodności badaczy - zwolenników homeopatii" (NCAHF Position Paper on Homeopathy. Loma Linda, CA.: National Council Against Health Fraud, 1994).

Różnice wynikające z europejskich i amerykańskich sposobów traktowania homeopatii są "śmiertelnie" niebezpieczne dla polskich pacjentów. Ja nie widzę powodu, dla którego w Polsce musi być stosowany model "europejski".

Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem braku oficjalnego rozdzielenia w Polsce homeopatii od medycyny mogłaby być obawa (czyja?) przed ewentualnymi stratami finansowymi producentów "leków" homeopatycznych.

prof. zw. dr hab. med. Andrzej Gregosiewicz

http://www.sluzbazdrowia.com.pl/html/more3556i.php

Stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej


z dnia 4 kwietnia 2008 r. w sprawie stosowania homeopatii i pokrewnych metod przez lekarzy i lekarzy dentystów oraz organizowania szkoleń w tych dziedzinach

Naczelna Rada Lekarska negatywnie ocenia zjawisko stosowania homeopatii i pokrewnych nienaukowych metod przez niektórych lekarzy i lekarzy dentystów, a także organizowanie szkoleń w tych dziedzinach przez instytucje i organizacje mające sprawować pieczę nad prawidłowym wykonywaniem zawodów medycznych.
Stale narasta liczba dowodów oraz przekonanie środowisk naukowych w medycynie, że homeopatię należy zaliczać do nienaukowych metod tzw. medycyny alternatywnej, która proponuje stosowanie bezwartościowych produktów o niezweryfikowanym naukowo działaniu.
Rada wyraża zaniepokojenie, że część lekarzy i lekarzy dentystów, jak również niektóre organizacje lekarskie i uczelnie medyczne angażują się w popularyzację homeopatii i pokrewnych metod, służąc pomocą w organizacji szkoleń i działań mających na celu legitymizowanie oraz promocję homeopatii.
Naczelna Rada Lekarska uważa, że działania takie stoją w sprzeczności z art. 57 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który mówi: "Lekarz nie może posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub niezweryfikowanymi naukowo. Nie może także współdziałać z osobami zajmującymi się leczeniem, a nie posiadającymi do tego uprawnień", jak również ze stanowiskiem Naczelnej Rady Lekarskiej Nr 24-02-IV z dnia 8 listopada 2002 r. w sprawie tzw. medycyny alternatywnej.
Zapisy te zobowiązują Naczelną Radę Lekarską, inne organy samorządu lekarskiego oraz wszystkich jego członków nie tylko do przeciwstawiania się ww. tendencjom, ale również do popierania działań tych lekarzy, lekarzy dentystów i organizacji lekarskich, których celem jest troska o zachowanie racjonalnego charakteru medycyny praktykowanej w naszym kraju oraz racjonalnego wydatkowania prywatnych i publicznych środków przeznaczanych na leczenie.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?da ... d=my13.txt


www.mamre.pl

Soli Deo Honor Et Gloria
Awatar użytkownika
Emanuel M.
Posty: 345
Rejestracja: 01 lip 2010, 16:20
wyznanie: nie chce podawać
Gender: None specified
Kontaktowanie:

Postautor: Emanuel M. » 02 wrz 2010, 21:41

Zainteresowanym polecam rzeczowy raport na temat Homeopatii z fachowej gazety medycznej ''Służba Zdrowia'', napisany przez prof.doc.hab itp Całkowicie naukowe ujęcie tematu, dobry tekst dla ludzi niewierzących.

tekst tylko do ściągania: HOMEOPATIA - raport - ''Służba Zdrowia"
znajdziesz na tej stronie: http://www.chlebznieba.pl/index.php?id=7



Wróć do „Czytelnia ”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości